Różaniec ks. Dolindo
Grób sługi Bożego ks. Dolindo Ruotolo / Fot. shutterstock

Różaniec ks. Dolindo

Siostra Łucja, wizjonerka z Fatimy, pisała do o. Fuentesa – „Bóg postanowił pozostawić światu dwa środki zaradcze przeciwko złu: Różaniec i nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi”.

Prawdziwym mistrzem modlitwy różańcowej był Sługa Boży ks. Dolindo Ruotolo, „Święty Kapłan” z Neapolu, autor aktu zawierzenia: Jezusie, Ty się tym zajmij. Ks. Dolindo zasłynął ze szczególnej zażyłości z Jezusem ukrzyżowanym, którego głosił słowem i życiem, dobrocią i cierpieniem. Był także szczególnym „wybrańcem” Maryi.
Urodził się w wigilię święta Matki Bożej Różańcowej, 6 października 1882 r. W jednej z książek odnajdujemy takie o nim świadectwo: „Jego dzień stanowił nieustanne odmawianie różańca. W jego ręku był wciąż obecny różaniec i każdy najmniejszy nawet moment odosobnienia był wypełniany szeptanym Zdrowaś Maryjo. Modlił się, gdy szedł ulicą i gdy podróżował, także przed spotkaniem z jakąś duszą. Modlitwa, dzięki której przygotowywał się do głoszenia Słowa, wypełniała go miłością do Chrystusa. Zawsze też, o ile to było możliwe, łączył ją ze świętą spowiedzią. Była dlań jak krople zakrapiane dla rozjaśnienia duszy. Spowiadał się zaś nawet codziennie, jeśli tego wymagało codzienne przepowiadanie Słowa”.

Struny wibrujące

Kiedy Maryja w Fatimie zachęcała do odmawiania Różańca, chodziło o modlitwę znaną już na całym świecie. Tymczasem 100 lat później w przeważającej większości rodzin Różańca już nie ma. Nowe pokolenie nawet nie wie, co to jest różaniec i jak się nim posługiwać. Pozostał on na szyjach modelek i gwiazdek show-biznesu jako gadżet popkultury. Skutki tego są widoczne. Dlatego też Maryja postanowiła w tej końcówce czasów, w których żyjemy, nadać nową skuteczność modlitwie różańcowej. Nie istnieje żaden, nawet najgorszy problem, czy to materialny, czy duchowy, którego nie dałoby się rozwiązać przy pomocy tej pokornej modlitwy. Być może nigdy jeszcze
świat nie potrzebował w takim stopniu
naszych Różańców…
Był tego w pełni świadomy ks. Dolindo Ruotolo, ukochany syn Bożej Matki. Nieustannie zachęcał do sięgania po różaniec w rodzinach. Zalecał, by małżonkowie odmawiali go razem. Nazywał go „perełkami duszy”. „Paciorki różańca – wyjaśniał – są poddającymi się dotykowi palców strunami, wibrującymi różnymi melodiami, w zależności od rozważanej tajemnicy. Tony łagodne towarzyszą tajemnicom radosnym, żałosne – tajemnicom bolesnym, natomiast dźwięki wibrujące miłością towarzyszą tajemnicom chwalebnym. Odmawianie wspólne przez wszystkich domowników Różańca z miłością sprawi, że na wasz dotyk tej duchowej harfy odpowiedzą harmonie gwieździstych niebios, wychwalające potęgę, mądrość i nieskończoną miłość Boga”.

Skrzydła rozpostarte

Ks. Dolindo przestrzegał: „Dziś domy opuściła modlitwa. Dudnią w nich jedynie wrzaski wydobywające się z płyt i telewizorów, którym odpowiadają wrzaski członków rodziny: dzieciaki się wydzierają, podlotki próbują naśladować słynnych piosenkarzy, ojciec albo się wścieka, albo też w zniechęceniu odcina się od wszystkich, pogrążając się w zamartwianiu. A matka? Oj, córko moja, także ty powściągnij swoje nerwy! Wielokrotnie robisz sceny, które mimowolnie przemieniają się w pokaz złości”.
„Odwagi, dobra mamo – zachęcał dalej ks. Dolindo – zaczynaj od nowa! Przywróć twej rodzinie smak modlitwy. Powoli, spokojnie i z łagodnością. Najpierw jeden dziesiątek Różańca, potem dwa…, aż inni zaczną cię prosić o całą koronkę. Lecz wszystko z serca, nic mechanicznie i na siłę. Czemu nie starasz się o bardziej świadomą modlitwę, prosząc każde z twoich dzieci, by dołączyło do każdego dziesiątka jakąś myśl? Powoli, ale wytrwale i konsekwentnie, bez zniechęcania się i porzucania wszystkiego. Przede wszystkim kieruj się autentycznym sercem matczynym. (…) Daj mi rękę i wstawaj: pozyskamy wszystkich twoich najbliższych”.
Neapolitański Kapłan lubił przekonywać, że modlitwa z różańcem w dłoni to nic trudnego ani bezużytecznego. Trzeba tylko przemóc samego siebie i pokonać odrętwienie.
Bo jeśli się tego nie pokona, odrętwienie przerodzi się w paraliż, paraliż zaś może doprowadzić do duchowej śmierci. „Musisz być jak gołębica o skrzydłach rozpostartych, a nie przyciętych” – pisał do jednej z duchowych córek.

Różaniec zawierzenia

Święty Kapłan z Neapolu, ks. Dolindo Ruotolo, zachęcał do odmawiania modlitwy różańcowej, będącej bronią tych, którzy wydają się bezbronni. I nazywał ją „Różańcem zaufania”. Był to rodzaj dodatku dołączanego do klasycznego Różańca. Miał on analogiczny porządek.
Pierwszy, trzeci i piąty dziesiątek odmawiał następująco: na dużym koraliku – Panie, święć się imię Twoje, bądź wola Twoja! Na małych, dziesięć razy – Jezu, Ty się tym zajmij. Na koniec – Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.
Drugi i czwarty dziesiątek różnił się nieco. Na dużych koralikach – Panie, bądź wola Twoja, święć się imię Twoje, na małych zaś, dziesięć razy – Mamo Maryjo, Ty się tym zajmij, i na końcu Zdrowaś Maryjo. Całą modlitwę wieńczył modlitwą Ojcze nasz.
„Nie ma takiej walki czy zmartwienia – wyjaśniał ks. Dolindo – które mogłoby pognębić duszę pokładającą ufność w Bogu i Maryi. Szatan pozostaje zaskoczony i powalony zawierzeniem będącym pokornym uznaniem własnej niewystarczalności. Świat nie jest w stanie zagrozić temu, kto polega na Wszechmocnym. Jego zwycięstwo jest zawsze pewne”.
Neapolitański Mistyk doradzał również dostrajanie życia do Różańca. Można go – jak przekonywał – odmawiać odpowiadającymi tajemnicom postawami wobec innych. I tak, na przykład, pierwszą tajemnicę radosną można odwzorować serdecznością okazaną komuś, kto nas właśnie zdenerwował; drugą – śpiesząc z pomocą bliźniemu zaoferowaną mu pożyczką; trzecią – prostotą okazaną ze względu na Dzieciątko Jezus; czwartą – osobistym oddaniem się podczas Mszy świętej; piątą zaś – modlitwą za grzeszników, którzy się w życiu pogubili. „W ten sposób – jak dodał – Różaniec staje się realnym środkiem pracy nad sobą, a nie materialnym odmawianiem modlitwy, która kończy się… uśpieniem”. ■

Zostaw komentarz