Jeden z najbardziej niesamowitych poematów Jana od Krzyża. „Żyję nie żyjąc w sobie” (Vivo sin vivir en m). Najbardziej niesamowitych, gdyż zupełnie nie przystających do człowieka. Jak bowiem był on trudny do ogarnięcia rozumem w czasach Jana, tak pozostaje – a może jest jeszcze bardziej odległy – od mentalności współczesnego człowieka.
3. Trzeba stracić, by zyskać
Kto straci życie z mego powodu… Różne są formy tracenia życia i z całą pewnością nie zamykają się one jedynie w wielorakich wymiarach utraty życia fizycznego (biologicznego) poprzez męczeństwo, śmierć na skutek choroby, wypadku czy zabójstwa. Wiele osób w sposób świadomy i dobrowolny traci życie w oczach tego świata, gdy odrzuca uroki życia, a podąża za tym co małe, ostatnie i nie cenione przez ten świat (por. Jan od Krzyża, Stopnie doskonałości). Dla ludzi ze świata są to osoby, które marnują swoje życie. Czyż nie tak patrzy się na piękną dziewczynę, która idzie do Karmelu? Albo na zdolnego i przystojnego młodzieńca, który oddaje się pracy jako lekarz-wolontariusz, gdzieś w zapadłym kącie świata? A jednak oni chcą stracić, by zyskać.
„To życie, którym żyję,
To zaprzeczenie życia,
To ciągłe umieranie!
Aż pójdę do zdobycia
Ciebie, mój Boże! – Słyszysz?
Ja się życia wypieram,
Umieram, bo nie umieram!”.
Życie ziemskie – jak była mowa przy okazji omawiania utworu św. Teresy od Dzieciątka Jezus „Moja pieśń na dzień dzisiejszy” – jest zaledwie cieniem tych rzeczywistości, które czekają człowieka w przyszłym świecie. Stąd Jan woła, że obecne życie jest zaprzeczeniem życia prawdziwego. Człowiek bowiem jest bytem ku śmierci i jego życie jest postępem ku umieraniu. Wciąż dla czegoś umiera. Młodość jest śmiercią beztroskiego dzieciństwa., a dorosłość zgonem młodości. W końcu, gdy przychodzi starość mija także i dorosłość i człowiek często dziecinnieje, czego jednym z przejawów jest stwierdzenie mojej mamy: „Człowiek zaczyna i kończy życie w pieluchach”. W tym czasie należy także odnotować ile razy „umierali” dla nas znajomi, przyjaciele i sympatie. Najpierw ci z dzieciństwa, potem z młodości i późniejszych lat. Odchodzili swoją drogą i już więcej nie pojawiali się w naszym życiu. A nawet jeśli się gdzieś spotkaliśmy, okazywało się, że są bardziej obcy niż znani z przeszłości. Z drugiej zaś strony zdobycie przyszłego życia nieuchronnie wiąże się z utratą tego świata i jego wartości. A zatem życie jest ciągłym umieraniem, którego kresem jest zdobycie Boga. Dlatego Jan już teraz wypiera się takiego życia, by zjednoczyć się z Bogiem i raz na zawsze – na wieki – zatrzymać działanie śmierci we wszystkich jej odcieniach.. Tęskni za tym momentem wyrażając to znanym już nam refrenem.
4. W poszukiwaniu trwałego oparcia
Człowiek, który ma świadomość, że szczęście jest gdzieś poza nim, w jakimś dla niego jeszcze nie określonym miejscu, usiłuje je odnaleźć. Dla wielu osób jeszcze w nieodległych czasach takim miejscem był szeroko pojmowany Zachód. Raz po raz zatem media donosiły o spektakularnych ucieczkach do Berlina Zachodniego, do Szwecji na Borcholm, do Wielkiej Brytanii czy do Stanów Zjednoczonych. Kraje te bowiem uchodziły za symbole szczęścia i dobrobytu. Dziś z kolei wielu z tęsknotą spogląda na kraje Ameryki Południowej, które mają opinię „rajów podatkowych”. Człowiek ze swej natury zawsze chce mieć lepiej niż teraz, zawsze dąży do polepszenia swego bytu materialnego. Dlatego też niejednokrotnie z narażeniem życia ucieka tam, gdzie rzekomo jest lepiej. Czyż właśnie nie tak robią współcześni migranci, którzy płyną w jakichś lichych łodziach, by dopłynąć do swego szczęścia w Europie?
Dla Jana szczęściem jest Bóg. Jednakże On – choć jest wszędzie – nigdzie nie jest dostępny bezpośredniemu oglądowi człowieka. Póki człowiek bowiem żyje na ziemi – nie widzi Boga.
„Pozbawiony tu Ciebie,
Jakież życie mieć mogę?
Jeno śmierć ustawiczna!
Czuję o siebie trwogę,
Serce w bólu się krwawi,
Więc ku Tobie spozieram!
Umieram, bo nie umieram!”.
Dla Jana Bóg jest synonimem wszystkiego: szczęścia, miłości, dobra, piękna, prawdy… Jak pisał św. Franciszek z Asyżu: „Ty jesteś święty, Pan Bóg jedyny, który czynisz cuda. Ty jesteś wielki. Ty jesteś mocny. Ty jesteś wielki. Ty jesteś najwyższy. Ty jesteś Królem wszechmogącym, Ojcze święty, Królu nieba i ziemi. Ty jesteś w Trójcy jedyny, Pan Bóg nad bogami. Ty jesteś dobro, wszelkie dobro, najwyższe dobro. Pan Bóg żywy i prawdziwy. Ty jesteś miłością, kochaniem. Ty jesteś mądrością. Ty jesteś pokorą. Ty jesteś cierpliwością. Ty jesteś pięknością. Ty jesteś łaskawością. Ty jesteś bezpieczeństwem. Ty jesteś ukojeniem. Ty jesteś radością. Ty jesteś nadzieją naszą i weselem. Ty jesteś sprawiedliwością. Ty jesteś łagodnością. Ty jesteś w pełni wszelkim bogactwem naszym. Ty jesteś pięknością. Ty jesteś łaskawością. Ty jesteś opiekunem. Ty jesteś stróżem i obrońcą naszym. Ty jesteś mocą. Ty jesteś orzeźwieniem. Ty jesteś nadzieją naszą. Ty jesteś wiarą naszą. Ty jesteś miłością naszą. Ty jesteś całą słodyczą naszą. Ty jesteś wiecznym życiem naszym. Wielkim i przedziwnym Panem . Bogiem wszechmogącym. Miłosiernym Zbawicielem”. Z tych prerogatyw Boga – cóż człowiek może doświadczyć w ziemskim życiu? Czego może doświadczyć od drugiego – podobnie, jak on sam – słabego człowieka? Piękno przemija. Miłość często ustaje albo zmienia obiekt swoich zainteresowań. Bezpieczeństwo okazuje się niewystarczające, czego świat doświadczył podczas pandemii. Człowiek nie jest ani pokorny, ani cierpliwy, ani sprawiedliwy, ani dobry. A zatem Jan czuje się źle pośród rzeczywistości, które raz po raz go zawodzą i zdradzają. Tylko Bóg: Solo Dios e basta – jak wołała Teresa z Avila.
Całe życie stworzenia jest naznaczone piętnem umierania we wszystkich przejawach swej egzystencji. Ta perspektywa umierania, która sprawia, że na niczym nie można się oprzeć ani znaleźć trwałej relacji, napełnia wielkim bólem serce, które w niczym nie znajduje ukojenia. Pozostaje zatem kierować wzrok ku górze, gdzie zasiada Chrystus zmartwychwstały i stamtąd wypatrywać Jego ponownego nadejścia jako Zbawcy. Jan więc wznosi ku niebu swój niekończący się refren.
Zostaw komentarz