Tęsknota niepojęta cz. 4

Jeden z najbardziej niesamowitych poematów Jana od Krzyża. „Żyję nie żyjąc w sobie” (Vivo sin vivir en m). Najbardziej niesamowitych, gdyż zupełnie nie przystających do człowieka. Jak bowiem był on trudny do ogarnięcia rozumem w czasach Jana, tak pozostaje – a może jest jeszcze bardziej odległy – od mentalności współczesnego człowieka.

7. Pokora niepewności

            Ostatnimi czasy bardzo rozpanoszył się pogląd, że Bóg jest miłosierny niezależnie od postawy człowieka. Oznacza to, że w ostatecznym bilansie – choćby człowiek bardzo nie chciał być zbawiony – Bóg i tak okaże mu miłosierdzie, bo w zasadzie to nie ma On nic innego do roboty.

            Dużo światła na wzajemne relacje między Bożą sprawiedliwością a Jego miłosierdziem rzucają dwie przypowieści Jezusa. W pierwszej – o bogaczu i Łazarzu – znajdujemy słowa: „Wspomnij synu, że za życia odebrałeś już swoją nagrodę”. Nie ma ludzi absolutnie dobrych i nie ma ludzi absolutnie złych. Każdy staje wobec Bożego sądu, by dokonać pewnego rodzaju bilansu tego, co dobrego i złego było w jego życiu. Bogacz, mimo swej postawy, z pewnością coś dobrego uczynił i właśnie w całym swoim dostatnim życiu, odebrał za to sprawiedliwą zapłatę. Tu właśnie musimy sięgnąć do drugiej przypowieści Jezusa mówiącej o miłosiernym Ojcu. W niej z kolei znajdujemy słowa marnotrawnego syna: „Ojcze zgrzeszyłem względem Boga i względem ciebie. Już nie jestem godzien nazywać się twoim synem. Uczyń mnie choćby jednym z najemników”. Ojciec szybko wydaje dyspozycje: dajcie mu nową szatę, pierścień i sandały, i cieszmy się, że był umarły, a ożył. Zaginął, a odnalazł się. Dwie postawy reprezentowane przez bogacza, którego nie znamy nawet imienia i syna, który przyznaje się do winy. Tak właśnie sprawiedliwość jest dla tych, którzy nie chcą poznać swego grzechu i powiedzieć: „ja zgrzeszyłem”. Miłosierdzie zaś dotyka tych, którzy nawet w grzechu wołają do swego Ojca.

            Jan ma świadomość swej wielkiej ułomności i zdaje sobie sprawę, że w obliczu przeciwności, jakich dostarczało mu życie, łatwo rzucić wszystko i sprzeniewierzyć się swemu powołaniu, zasadom moralności i samemu Bogu. To objaw pokory, która lęka się o swoje zbawienie. Dlatego wyznaje:

„A gdy się cieszę w duszy,
Że ujrzę Cię tam w niebie,
Boleść moja się zwiększa,
Że mogę stracić Ciebie!
I żyjąc w tej udręce
Nadziei skrzydła rozwieram,
Umieram, bo nie umieram!”.

            Wszystko, co stoi w opozycji do Boga, z czym człowiek musi nieustannie się zmagać – musi w końcu przeminąć. Właśnie ta nadzieja jest siłą, która każe trwać w wierności. Nadzieja, która wciąż rozchyla rąbek swej tajemnicy, ukazując sens wszystkich zmagań, których zwieńczeniem jest niebo. Tym bardziej Jan woła, powtarzając swój niezmienny refren: „Umieram, bo nie umieram”. Słowa te są jego swego rodzaju modlitwą i podtrzymywaniem tęsknoty za przyszłą wiecznością.

8. Wołanie wygnańca

            Cała ziemia i wszystko, co na niej się znajduje – to stan przejściowy. Człowiek może powiedzieć, że został od momentu swego poczęcia przewidziany do życia w Ojczyźnie niebieskiej, ziemia zaś stanowi przygotowanie do owego przejścia do  życia wiecznego. Bóg bowiem dając każdemu z ludzi dar życia, jednocześnie zaprosił go do wejścia ze sobą w zażyłą relację, której konsekwencją będzie dar nieba. W tym celu człowiek został obdarowany wszelkimi środkami, które umożliwiają mu osiągnięcie owej perspektywy. Człowiek ma zatem do dyspozycji: dar odkupienia, dokonanego przez Jezusa Chrystusa, Z tego daru wypływają sakramenty, które są zaproszeniem do udziału w łasce właściwej poszczególnym znakom sakramentalnym, za którymi podąża konkretny dar łaski; obmycie, napełnienie Duchem Świętym, przebaczenie, podniesienie i podźwignięcie w chorobie oraz dwie szczególne drogi, na których człowiek może realizować swoje powołanie do świętości: droga kapłaństwa i małżeństwa. Te dwa sposoby realizacji miłości Boga i człowieka – dobrze przeżyte – prowadzą nieuchronnie do zbawienia.

            Jan jest niewątpliwie świadom całego wyposażenia, jakie otrzymał w darze od Boga. Brakuje mu już tylko jednego:

„Wyrwij mnie już z tej śmierci,
Boże mój, i daj życie!
Nie chciej mnie dłużej trzymać
Na tym wygnańczym świecie!
Patrz, jak Ciebie pożądam,
W bólu rany otwieram,
Umieram, bo nie umieram!”.

Czuje się wygnańcem w obcej ziemi, która w żaden sposób nie jest już w stanie dać mu pełni szczęścia. Człowiek ziemski potrafi cieszyć się z małych, przyziemnych radości i fascynacji, gdy tymczasem człowiek „niebieski” już nie potrafi się tym zadowolić. Każde bowiem ziemskie szczęście jest jedynie chwilą, która przemija. Niszczy ją czas, zapomnienie, kruchość materii, śmierć osób bliskich… Stąd nie warto pokładać większej nadziei w tym świecie, który nie jest w stanie dać szczęścia trwałego i nieprzemijającego. Dlatego Jan wciąż wypiera się tego życia, by osiągnąć Życie prawdziwe.

            Dla mnie żyć  to Chrystus. Śmierć jest mi zyskiem. Słowa św. Pawła jeszcze bardziej uświadamiają nam, że wołanie Jana nie jest bynajmniej zachcianką człowieka chorego na pobożność, ale realnym pragnieniem płynącym z głębokiego przeżywania swego chrześcijaństwa. Być bowiem chrześcijaninem – to być człowiekiem Jezusa Chrystusa. To ciągłe unikanie odmętów, w których wiry tworzy demon, by wciągnąć człowieka w swoje szpony. To uznawanie wszystkiego za stratę i śmieci, a dążenie do pozyskania Chrystusa. Dlatego Jan wciąż woła w modlitewnym zapale, powtarzając swój znany już refren.

9. Pytanie i wyczekiwanie

            Człowiek tak często narzeka na trudne swoje doświadczenia życiowe. Każdy chciałby mieć życie dostatnie i szczęśliwe. Święci jednak patrzyli na swe niepowodzenia i przeciwności życiowe w kategoriach łaski, Dla nich była to niesamowita okazja, by – nie wysilając się i nie wymyślając sobie pokut – przyjąć jako rodzaj pokuty i ekspiacji za swoje grzechy to, co im przynosiło życie i inni ludzie . Paradoks świętości bowiem polega na tym, że im ktoś bardziej zbliża się do Światłości, tym więcej widzi swoich uchybień względem Bożej miłości. A zatem sytuacja trudna staje się dla świętego doskonałą okazją, by odpokutować. Właśnie tego rodzaju logikę odczytujemy w ostatniej strofie poematu Jana od Krzyża:

„Lecz będę już tu płakał
I znosił ból istności,
Bo trwa moje wygnanie
Za grzechów moich złości.
Lecz kiedyż ten czas przyjdzie,
Na który duszę otwieram,
Kiedy szczęśliwy zawołam:
Żyję, bo nie umieram!?”.

            Do głosu dochodzi wiara i nadzieja, które nieustannie karmione miłością każą trwać w oczekiwaniu, że kiedyś przyjdzie ów wyczekiwany dzień przejścia, gdy Jan będzie mógł zawołać: „Żyję, bo nie umieram”. Ta perspektywa, której oczekuje Jan jest całkowitą zmianą sytuacji egzystencjalnej, która w doczesności jest we wszystkich wymiarach naznaczona umieraniem, Prawdziwe Życie zaczyna się dopiero po śmierci. Z całą jednak stanowczością trzeba odróżnić dwa poziomy śmierci: fizyczną i duchową. Śmierć fizyczną „przeżywają” wszyscy. Śmierci duchowej – zwanej przez Apokalipsę „śmiercią drugą” – doświadczają ci, którzy swą całkowitą nadzieję pokładają jedynie w doczesności i z niej czerpią cały sens swej egzystencji.

            Chrześcijaństwo jest życiem, którym człowiek żyje – nie żyjąc już w sobie, lecz w Chrystusie. Oznacza to, że chrześcijanin żyje życiem Jezusa. Jest to nie tylko zapatrzenie się w Niego jako niedościgły wzór do naśladowania, ale także życie Nim samym. Warto zatem jeszcze raz przytoczyć myśl Jana: co by Chrystus zrobił na moim miejscu? Niezależnie kim jesteś: kimś ważnym czy całkiem pospolitym. Uczonym czy człowiekiem prostym. Starym czy całkiem młodym. Niezależnie na jakim etapie swej dojrzałości chrześcijańskiej poruszasz się w swej codzienności: zadaj sobie to pytanie, by odkryć sens podążania za Jezusem – może właśnie drogą św. Jana od Krzyża.

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Kwiecień 4 (827) 2025

Spis treści

Temat numeru
Zmartwychwstanie Pana Jezusa według mistyczek
Jak ks. Dolindo o grzechu uczył (cz. II)              

Rycerstwo Niepokalanej
Środki, którymi dysponuje Rycerstwo Niepokalanej    

Biografia Niepokalanej
Narodziny Najświętszej Maryi Panny

Świadectwo
Mój dziadek był masonem (…)        
Od „Kulawca” do „Cool AA-owca” (…)

Historia
1000-lecie koronacji Bolesława Chrobrego    

Publicystyka
Prawna wojna z mową (nienawiści)

Felieton
Krzyż i teleskop 
Wybór zawsze jest nasz    

Życie, małżeństwo i rodzina
Sumienie i jego deformacja (…)       
Przebaczenie i pojednanie w małżeństwie      

Z życia Kościoła
Wiadomości z Polski i ze świata      

Z życia Niepokalanowa
Z życia Niepokalanowa    

Nauczanie Kościoła świętego
Komentarz do Ewangelii na kwiecień           
Kościół o Niepokalanej    
Ojciec Maksymilian o Niepokalanej
Kompendium Katechizmu Kościoła
Refleksja duchowa        
Odpowiedzi na pytania teologiczne

Podziękowania
Listy od Czytelników            

Styczeń 1 (824) 2025

Czerwiec 6 (829) 2025

Spis treści

Temat numeru
Dzieje uroczystości Bożego Ciała
Eucharystyczny skarb
Adoracja uratowała nasze małżeństwo
Moc Eucharystii
Eucharystia w życiu Ojca Maksymiliana

Biografia Niepokalanej
Józef, mąż sprawiedliwy

Świadectwo
Wyznanie konwertyty  
Teresa – „Święta” Alkoholiczka

Publicystyka
Prawo do wyznawania religii w Polsce

Felieton
Wierzyć w Chrystusa, czyli narażać życie
Bać się w życiu trzeba tylko zdrady Chrystusa…  

Życie, małżeństwo i rodzina
Jak smartfony zmieniły dzieciństwo na gorsze –
i jak to naprawić
Eucharystia źródłem miłości w rodzinie

Z życia Kościoła
Wiadomości z Polski i ze świata      

Z życia Niepokalanowa
Z życia Niepokalanowa    

Nauczanie Kościoła świętego
Komentarz do Ewangelii na czerwiec    
Odpowiedzi na pytania teologiczne Czytelników
Fragment encykliki Ecclesia de Eucharistia św. Jana Pawła II (2003 rok)
Modlitwa św. Tomasza z Akwinu
Niepokalana w planach Boga
Bł. Rajmund Lull
Kompendium Katechizmu Kościoła
Refleksja duchowa        

Podziękowania
Listy od Czytelników            

Styczeń 1 (824) 2025