Camino Levante dzień 15
Santa María de los Llanos – Quintanar, 21 km 36k
Dzień ten zapisał się jako prawdziwa lekcja cierpliwości i pokory. Już od samego rana wiedziałem, że to nie będzie łatwy odcinek. Odciski na podbiciu, ból Achillesa, chłód i pochmurne niebo towarzyszyły mi od pierwszych kroków. Każdy kilometr był walką – chwilami bardziej z własnym ciałem niż z drogą. Można by rzec, że to była moja osobista bitwa z wiatrakami.
A przecież zaczęło się w pięknym miejscu – Santa María de los Llanos, maleńkiej miejscowości o wielkiej historii, gdzie tradycja mówi o cudownym odnalezieniu maleńkiej figurki Matki Bożej w 1290 roku. Dalej czekała Mota del Cuervo z dumnymi wiatrakami, które jakby z ironią przypominały mi o walce, jaką toczę. Potem El Toboso, ziemia Dulcinei i duch Cervantesa unoszący się nad każdą ulicą. I wreszcie Quintanar de la Orden – cel, do którego dotarłem mimo trudności. To była jedna trzecia całej drogi – granica, za którą wiedziałem, że muszę zmierzyć się nie tylko z trasą, ale i z własnymi ograniczeniami.
Na szczęście Camino zawsze zsyła pomoc. Przyjaciele z Polski, mieszkający niedaleko w Burgillos, podali mi rękę i zabrali do swojego domu. To tam postanowiłem odpocząć i podleczyć nogę, by móc dalej ruszyć – od miejsca, w którym dziewięć lat temu rozpocząłem swoją pierwszą przygodę z Camino. Dzięki temu nie tylko nabrałem sił, ale i znalazłem czas, by odwiedzić monumentalną katedrę w Toledo – miasto trzech kultur. Bo Camino, podobnie jak życie, to nie tylko marsz naprzód – to także umiejętność zatrzymania się, przyjęcia pomocy i powrotu do źródeł.
Zostaw komentarz
Musisz być zalogowany by dodawać komentarze.