Camino Levante dzień 30
Benavente – Alija del Infantado (23,5 km)
Z Benavente wychodziłem o 8:10 — poranek chłodny, ale pełen świeżości. Najpierw z górki, potem pod górkę, jakby miasto chciało się pożegnać falującym gestem. Za ostatnimi domami poczułem się trochę jak Alicja przechodząca przez lustro — po drugiej stronie miasta wszystko się zmieniło. Wczoraj bezkresne ścierniska, a dziś zielone pagórki, dębowe lasy i zapach ziemi po rosie. Przez drogę, jak duch poranka, przebiegł piękny duży lis — nie uciekał w popłochu, raczej spojrzał z ciekawością, jakby mówił: „Ty też jesteś dziś w drodze?”.
Droga prowadziła niemal cały dzień po asfalcie, ale mijała szybko. Małe miejscowości jak wyspy ciszy — bez barów, bez ludzi, za to z kominkami wystającymi z ziemi, jak oddechy dawnych spiżarni, ziemianek, w których przechowuje się coś więcej niż tylko jedzenie — może wspomnienie prostego życia. Po drodze spotkałem kilka gestów życzliwości — ludzie, którzy kiwają głową, pokazują kciuk, uśmiechają się. Czasem jedno takie spojrzenie ma większą moc niż kubek kawy.
Most nad rzeką Órbigo to jak brama do nowego rozdziału — po drugiej stronie zaczyna się prowincja León. Tam, w Alija del Infantado, nazwanej kiedyś „miejscem spotkania ludów”, kończy się dziś moja wędrówka. Jeszcze dwa dni — i moje Camino spotka się z Camino Francés. Dwie drogi, dwa światy, jedno serce pielgrzyma. „Każda droga ma swoje lustro. Po jednej stronie wędrujesz, po drugiej — zaczynasz rozumieć, po co wędrowałeś.”
Zostaw komentarz
Musisz być zalogowany by dodawać komentarze.