Eucharystia to spotkanie z Bogiem. Rodzina karmiąca się Eucharystią potrafi mądrze pokonywać trudności, z którymi przychodzi jej się mierzyć, ponieważ czerpie miłość od Pana Jezusa.
Pierwszym sposobem okazywania miłości jest bycie blisko kochanych osób. Gdyby jeden ze współmałżonków był przekonany, że kocha współmałżonka i dzieci, lecz nie miałby dla nich czasu, gdyby unikał kontaktu z nimi i nie okazywał im miłości z bliska, to jego miłość byłaby pustą deklaracją. O tym, że miłość nierozerwalnie związana jest z byciem obecnym dla kochanych osób, przekonuje nas sam Chrystus.
W Eucharystii pozostaje On z nami aż do skończenia świata. Wyjątkowym przejawem miłości jest oddanie życia za bliźnich. Człowiek nie może uczynić niczego więcej. Jedynie Syn Boży uczynił jeszcze coś więcej.
Nie tylko oddał za nas życie, lecz po zmartwychwstaniu powrócił i pozostaje z nami do końca czasów.
Biblijną zapowiedzią Eucharystii jest nie tylko manna, którą Bóg karmił swój lud na pustyni, lecz także ewangeliczny obraz Jezusa przytulającego dzieci (por. Mt 19,14). Przyjąć Komunię świętą to przytulić się do kochającego Boga i doświadczać Jego dobroczynnego błogosławieństwa. Jeśli ktoś kocha na wzór Jezusa, to czyni wszystko, żeby być jak najbliżej tych, których kocha. Wie, że im bliżej jest kochanych osób, tym bardziej może te osoby mobilizować do rozwoju, tym bardziej je umacnia w dobru, tym więcej daje im wsparcia.
Kto natomiast nie kocha, temu los innych osób jest obojętny. Egoista skupia się na sobie i na swoich potrzebach. Ma oczy i uszy, lecz nie widzi i nie słyszy tego, co przeżywają i czego potrzebują nawet najbliższe mu osoby. Ten, kto naprawdę kocha, zapomina o sobie i znajduje czas oraz siły, żeby być blisko tych, którzy potrzebują jego bliskości i pomocy.
Bliscy to ci, których kocham z bliska
W Eucharystii Jezus jest dla każdego z nas fizycznie obecny i na każdym z nas skupiony tak, jak byśmy byli kimś jedynym na świecie. Wie, jakie myśli i przeżycia nurtują nasze serca. Zna wszystkie nasze rozterki i niepokoje. Swoim trwaniem przy nas chroni nas nie tylko przed zagrożeniami zewnętrznymi, lecz także przed naszymi własnymi słabościami, byśmy – jak syn marnotrawny – nie roztrwonili tego, co w nas Boże i dobre.
W Eucharystii Jezus potwierdza, że traktuje nas jak swoją rodzinę, czyli jak tych, których kocha z bliska. 2000 lat temu Jezus był dosłownie na dotyk blisko ludzi, którym okazywał miłość. Nie jesteśmy obecnie w gorszej sytuacji. Gdy przystępujemy do Komunii świętej, to Jezus jest w środku naszego
środka. Jeszcze bliższy kontakt z Bogiem będzie możliwy już tylko w niebie.
Im częściej i z im większą wdzięcznością spotykamy się z Chrystusem w Eucharystii, tym bardziej umacnia nas On swoją miłością i mądrością. Uświadomiłem to sobie już w dzieciństwie dzięki mojej mamie. Jako 7-latek odkryłem, że mama codziennie wstawała o piątej rano po to, by pójść na Mszę świętą. Gdy się budziłem, mama była znowu w domu i szykowała śniadanie.
Któregoś poranka poprosiłem mamę o to, żeby nie chodziła już codziennie na Mszę świętą, bo wtedy będzie mogła dłużej spać i będzie bardziej wypoczęta. Mama zareagowała uśmiechem i wyjaśniła mi, że właśnie dlatego ma siłę, że zaczyna dzień od spotkania z Jezusem. Tego poranka postanowiłem, że po przyjęciu Pierwszej Komunii świętej zapiszę się do ministrantów i że też będęchodził codziennie na Mszę świętą.
Brak miłości ojca
W naszych czasach wiele rodzin boleśnie odczuwa niedostatek obecności bliskich sobie ludzi. Nic więc dziwnego, że coraz więcej osób czuje się osamotnionych i opuszczonych, i coraz też więcej osób nie potrafi okazywać miłości z bliska. Częściej odnosi się to do mężów i ojców niż do żon i matek. W wielu rodzinach rani zbyt mała obecność męża i ojca. Chłopcom brakuje wtedy wzorca i autorytetu mężczyzny. Nie wiedzą, co znaczy być kochającym i odpowiedzialnym mężem i ojcem.
Także dla córek niedostateczna obecność ojca jest bolesną krzywdą. Nie pozwala im uwierzyć w to, że są kochane i cenne, skoro dla taty zarabianie pieniędzy, odwiedzanie znajomych czy siedzenie przed komputerem to coś ważniejszego niż kontakt z własną córką. W takiej sytuacji dziewczęta są głodne męskiej obecności, bliskości, czułości i w konsekwencji poszukują zaspokojenia tego głodu poza rodziną i za każdą cenę. Zwykle kończy się to wiązaniem się z mężczyznami, którzy krzywdzą, bo nie potrafią kochać.
Jednak sama obecność nie wystarczy.
Miłość wymaga konkretnych słów i czynów, wymaga aktywności i zaangażowania dla dobra bliskich i poświęcenia im siebie. Czytelnym przykładem takiej miłości okazywanej z bliska i ofiarnie jest miłość kochającej żony i matki, która od obudzenia się do zaśnięcia ofiarowuje najbliższym osobom swoją obecność i swoją służbę aż do granic heroizmu.
Kochająca matka ofiaruje część swojej krwi i ciała, żeby mógł narodzić się i rozwijać nowy człowiek. Więcej uczynił tylko Chrystus, który na Krzyżu z miłości do nas oddał całe swoje ciało i przelał wszystką swoją krew.
Eucharystia szkołą miłości
Eucharystia odwołuje nas do Ostatniej Wieczerzy, podczas której Pan Jezus wziął chleb i go błogosławił. Podobnie i nas Bóg bierze z miłością, i codziennie znajduje sposoby, żeby nam błogosławić. Prawda o byciu błogosławionym przez Boga jest nam bardzo potrzebna, gdyż obecnie wielu ludzi czuje się raczej dziećmi przekleństwa niż błogosławieństwa. Żyjemy w czasach, w których coraz więcej ludzi nie wstydzi się wyrażać agresji, wrogości czy nienawiści, a wstydzi się okazywać miłość, czułość, wdzięczność i wzruszenie. Dzięki uczestnictwu w Eucharystii stajemy się zdolni do bycia świadkami Boga i błogosławienia naszych bliskich.
Stwórca chce w nas połamać to, co złe i co przeszkadza nam kochać. Udział w Eucharystii to dla każdego z nas kolejna szansa na nawrócenie i na mobilizację do jeszcze bardziej niż dotąd ofiarnego i mądrego okazywania miłości naszym bliskim. Jedynie wtedy, gdy pokonujemy nasze słabości, uzależnienia i grzechy, Bóg może posyłać nas do naszych krewnych i przyjaciół jako wiarygodnych świadków Jego nieodwołalnej miłości.
Posłani, by kochać
Dzięki Eucharystii potrafimy słuchać Boga bardziej niż innych ludzi i samych siebie.
Eucharystia to spotkanie z miłującym Ojcem, który prowadzi nas do „tego życia, które jako jedyne może zaspokoić najgłębsze pragnienia ludzkiego serca” (Jan Paweł II, Incarnationis misterium, nr 3). Każda Msza święta to kolejna lekcja miłości, jakiej udziela nam Chrystus. Na końcu Mszy Bóg posyła nas najpierw do naszych bliskich: do małżonka, dzieci, rodziców, rodzeństwa, krewnych i znajomych.
Nie wystarczy jednak z Chrystusową miłością odnosić się do naszych bliskich, bo przecież także poganie kochają tych, którzy ich kochają. W Eucharystii Chrystus uczy nas miłości znacznie większej. On posyła również do tych, którzy nas nie kochają i którzy nas nienawidzą. Tylko dzięki Eucharystii mamy siłę, aby przebaczyć nawet największe doznane krzywdy i wznieść się do poziomu miłości prawdziwie heroicznej.
Zostaw komentarz