„Kapłan” szatana, który został apostołem Różańca
Ciało BŁ. BARTOLA Longo w Bazylice Matki Bożej Różańcowej w Pompejach / fot. o. Krzysztof Maria Flis OFMConv

„Kapłan” szatana, który został apostołem Różańca

Nowenna Pompejańska, którą bł. Bartolo rozpropagował, jest bardziej znana niż on sam. Stworzył wielkie dzieła ewangelizacyjne, mimo że przez lata zmagał się z pokusą myślenia, iż ciągle należy do szatana. Choć nie był męczennikiem, Papież zgodził się kanonizować go bez wymaganego cudu.

Oprócz nowenny zawdzięczamy bł. Bartolemu Longo obraz Matki Bożej Pompejańskiej. W 1875 r. Longo szukał w Neapolu obrazu Matki Bożej Różańcowej. Pewna franciszkanka namówiła go, by zabrał ze sobą wizerunek, jaki dostała od o. Alberta Raden­tego. Bartolo dobrze go znał, spowiedzi u niego zawdzięczał swoje nawrócenie. Nie był jednak zachwycony obrazem. Malunek Maryi i Dzieciątka wręczających różańce św. Dominikowi i św. Róży z Limy był mocno zniszczony i niezbyt udany. Ostatecznie jednak Longo zabrał obraz do Doliny Pompejańskiej, gdzie prowadził pracę ewangelizacyjną. W 1876 i 1879 r. dzieło odnowiono. Na polecenie Longo przemalowano św. Różę na św. Katarzynę ze Sieny. W 1887 r., a więc jeszcze za życia Longo, obraz został koronowany przez legata papieża Leona XIII. W 1963 r. miała miejsce jeszcze jedna koronacja. Tym razem dokonał jej osobiście Paweł VI. Obraz do dziś znajduje się w wybudowanym przez bł. Longo sanktuarium w Dolinie Pompejańskiej. Liczne kopie można dziś zobaczyć w kościołach, książkach, a nawet na koszulkach.

Człowiek z południa

Bł. Bartolo Longo urodził się w 1841 r. w Latiano, w Apulii, na głębokim południu Włoch. Jego ojciec był lekarzem, a matka zajmowała się domem. Jako pięciolatek, Bartolo został wysłany do kolegium prowadzonego przez zakonników ze Zgromadze­nia Braci Szkolnych. Jako uczeń, wyróżniał się zdolnościami literackimi i muzycznymi (został dyrygentem szkolnej orkiestry), umiał tańczyć, w starszym wieku uczył się fechtunku. W 1858 r. wyjechał na studia prawnicze do Neapolu, będącego wówczas stolicą Królestwa Obojga Sycylii. Czasy były dość niespokojne. Wkrótce rozpoczął się proces jednoczenia Włoch, który dla Południa oznaczał najazd wojsk dowodzonych przez Giuseppego Garibaldiego. Inicjatorzy zjednoczenia włoskich państw – m.in. Garibaldi i będący początkowo mózgiem całego przedsięwzięcia premier Sardynii Camillo Cavour – należeli do lóż wolnomularskich. Budowanie nowych Włoch łączyli z ograniczaniem wpływów Kościoła (Państwo Kościelne zlikwidowano) i prześladowaniem duchownych. Zatem i wśród społeczeństwa poparcie dla jednoczenia kraju często oznaczało antyklerykalizm. W 1860 r. Garibaldi podbił Sycylię, a później wkroczył do Neapolu. Wkrótce potem w wyniku plebiscytu południowe Włochy, w tym miasto, w którym studiował Bartolo Longo, stały się częścią nowego Królestwa Włoch.

Do piekła i z powrotem

Na włoskim południu zabobony spotyka się bardzo często. W XIX w. na uniwersytecie nie brakowało studentów i wykładowców parających się okultyzmem. Zainteresował się nim także Bartolo, który po lekturze bluźnierczej książki stracił wiarę. Longo związał się z sektą spirytystyczną. Brał udział w okultystycznych seansach i spotykał się ze znanym wówczas w Neapolu medium. Uczestniczył w antypapieskich wystąpieniach masonów i w parodiowaniu katolickich sakramentów.Zaangażował się tak bardzo, że antybiskup mianował go kapłanem szatana. Zniszczyło to Longo nie tylko duchowo, ale i psychicznie. Miał halucynacje i zdradzał objawy opętania.
Nawrócenie odbywało się stopniowo. Zaczęło się od tego, że któregoś dnia Bartolemu zdawało się, iż słyszy głos swojego zmarłego ojca, wzywający do zmiany życia. Najpierw do Boga poprowadził Longo prof. Vincenzo Pepe, znajomy z rodzinnych okolic, który uczył w neapolitańskich szkołach. Widząc stan Longo, prof. Pepe uznał, że lada chwila trafi on do zakładu dla obłąkanych. Skierował go do spowiedzi do o. Radentego. Spowiedzi było kilka, bo przyszły Błogosławiony nie od razu dostał rozgrzeszenie. O. Radente uczył go podstaw teologii i gorliwie modlił się za swojego penitenta.

Bartolo Longo pokutował, a jednocześnie próbował nawracać dawnych kolegów, zajmujących się spirytyzmem. Natrafił na ścianę: kpiny i lekceważenie. Ostatni raz wziął udział w seansie, podczas którego, trzymając w dłoni medalik z wizerunkiem Maryi, głośno wyrzekł się spirytyzmu. Jeszcze długo dręczony był myślami, że należy do złego i już się od niego nie uwolni. Bronią przed tą pokusą okazał się Różaniec. Największego kuszenia do rozpaczy doświadczył w Pompejach. To tam w momencie próby i walki z mrocznymi myślami ratunkiem okazały się słowa, które wtedy sobie przypomniał: „Kto szerzy Różaniec, ten bę­dzie zbawiony!”. Słyszał je wielokrotnie od swojego spowiednika, a są one jakby streszczeniem 15 obietnic różańcowych. Słowa te wlały wielką nadzieję w jego serce, że on także może być zbawiony. Obiecał wtedy Maryi, że nie odstąpi od tej pompejańskiej ziemi, dopóki nie zatriumfuje tam Różaniec. Słowa dotrzymał, gdyż całe swoje późniejsze życie poświęcił na szerzenie Różańca w Pompejach.

Nowenna nie do odparcia

Bł. Longo najpierw złożył ślub czystości; później – w 1871 r. – został tercjarzem dominikańskim. Przyjął imię Rosario, nazywano go Bratem Różańcem. Gorliwie promował modlitwę do Maryi, a jednocześnie pracował na rzecz ubogich. Zaczął budować kościółek dla biednych mieszkańców Pompejów; osta­tecznie przerodził się on w okazałą bazylikę, będącą dziś najważniejszym sanktuarium różańcowym na świecie. Zorganizował w Pompejach domy wychowawcze dla sierot i dzieci więźniów, szkoły, warsztaty, drukarnię i liczne miejsca pracy dla mieszkańców. Sformułował też i doprecyzował treść wielu modlitw, w tym wywodzącego się z Francji nabożeństwa sobót (wtedy piętnastu). Cierpiąc na dur brzuszny, którego mógł nie przeżyć, napisał Nowennę Pompejańską. Odmówiwszy ją, został uzdrowiony. Kilka lat później neapolitańska arystokratka, Fortunatina Agrelli, także w czasie choroby, miała wizję Matki Bożej. Maryja prosiła ją, by nowennę odmawiać przez 54 dni, czyli w formie, którą znamy współcześnie.

Dobre czyny ukarane

W 1885 r. Longo ożenił się z mającą kilkoro dzieci wdową – Marianną de Fusco, którą od pewnego czasu wspierał w jej trudnej sytuacji. Pomimo małżeństwa pozostał jednocześnie wierny ślubowi czystości. Po latach pracy w Pompejach został oskarżony o defraudację i zrzekł się praw do kompleksu, który wybudował. Ponadto pasierbowie pozbawili go dachu nad głową, wyprzedając rodzinny majątek. Mający ponad 80 lat Bartolo wrócił bez grosza przy duszy do Latiano. Pół roku przed śmiercią został zrehabilitowany i spędził w Pompejach końcówkę życia. Zmarł w 1926 r. W 1980 r. Bartolo Longo został beatyfikowany przez Jana Pawła II. Papież poświęcił Błogosławionemu wiele miejsca w liście Rosarium Virginis Mariae z 2002 r. Przebywający w Klinice Gemelli, w lutym 2025 r., papież Franciszek podpisał dekret umożliwiający kanonizację Brata Różańca. Do ogłoszenia świętym potrzebny jest na ogół cud wymodlony za pośrednictwem danej osoby. Jednak kult bł. Barto­la Longo jest w Kościele tak powszechny, że Papież zezwolił, by kanonizacji dokonać bez cudu. Bł. Bartolo Longo – módl się za nami! ■

Zostaw komentarz