Maryja w odwiedzinach u Elżbiety
Po zwiastowaniu Maryja postanowiła odwiedzić swoją krewną Elżbietę, o której archanioł Gabriel powiedział, że „poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną”. Była ona żoną kapłana Zachariasza i spodziewała się narodzin syna, który przejdzie do historii jako św. Jan Chrzciciel. O narodzinach św. Jana archanioł Gabriel powiadomił Zachariasza, gdy ten pełnił służbę w świątyni jerozolimskiej. Niebiański posłaniec zapowiedział zdumionemu mężczyźnie, że jego syn będzie „wielki w oczach Pana” i „już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym”. Ponieważ kapłan nie uwierzył anielskim słowom, dowiedział się, że pozostanie niemy aż do dnia, w którym spełnią się słowa proroctwa, które usłyszał. Tak też się stało i Zachariasz na jakiś czas stracił mowę.
Spotkanie czterech osób
Choć Ewangelia św. Łukasza sugeruje, że Maryja mogła wyruszyć w trwającą pięć dni drogę samotnie, jednak – znając ówczesne realia – było to niemożliwe. Nie do pomyślenia jest, aby w tamtych czasach nastoletnia dziewczyna mogła przebyć w pojedynkę dystans ok. 150 km bez towarzystwa żadnego mężczyzny. Musiała udać się tam w większej grupie osób, najprawdopodobniej ze św. Józefem, a być może wspólnie z pielgrzymami podążającymi do Jerozolimy na święta. Głównym celem Jej podróży pozostawał jednak dom Zachariasza i Elżbiety.
Ewangelia nie precyzuje, gdzie mieszkali małżonkowie (nadmienia tylko, że chodzi o miasto położone w górach, w Judei), jednak tradycja starochrześcijańska od pierwszych wieków umiejscawiała ich majątek w Ain Karim, 7 km na zachód od Jerozolimy. Św. Łukasz tak opisywał przybycie Maryi do owego miejsca: „Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana» (Łk 1,40-45)”.
W spotkaniu dwóch kobiet tak naprawdę uczestniczyły cztery osoby: oprócz Maryi i Elżbiety także Jezus i Jan Chrzciciel. Poruszenie się dziecka pod sercem starszej krewnej okazało się spełnieniem przepowiedni Archanioła na temat jej syna, że „już w łonie matki napełniony zostanie Duchem Świętym”. W encyklice Evangelium vitae Jan Paweł II napisał, że w tamtym momencie to właśnie nienarodzone dzieci obwieściły nadejście ery mesjańskiej.
Magnificat jako trudność dla protestantów
Elżbieta rozpoznała w młodszej Krewnej Matkę swojego Pana, co byłoby niemożliwe bez Ducha Świętego, który dał jej takie poznanie. W odpowiedzi Maryja – jak napisał św. Łukasz – wyrecytowała, choć może właściwiej byłoby powiedzieć – wyśpiewała hymn na cześć Boga, zwany Magnificat: „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię – a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co się Go boją. (…)”.
Magnificat jest jedyną modlitwą zostawioną nam przez Maryję na kartach Ewangelii, dlatego doczekał się wielu komentarzy, pozostawionych nam przez licznych Ojców i Doktorów Kościoła, Świętych i Błogosławionych, papieży i teologów. To hymn, który mieści się w tradycji modlitewnej starożytnego Izraela, ukazując działanie Boga w życiu swego narodu oraz całego świata. W utworze padają słowa niezwykłego proroctwa. Maryja zapowiada: „Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia”. Mówi, jakby widziała przyszłe czasy, w których wyznawcy Chrystusa nieprzerwanie będą oddawać Jej cześć.
To zdanie jest szczególnym wyzwaniem dla protestantów, którzy z jednej strony twierdzą, iż opierają się w swym nauczaniu jedynie na wierności Pismu Świętemu, a z drugiej odmawiają darzenia czcią Matki Bożej. W tym fragmencie Biblia mówi jednak wyraźnie o błogosławieniu Najświętszej Maryi Panny przez wszystkie pokolenia, które po Niej nadejdą. Ta pobożność maryjna nie będzie wynikać z zasług samej Matki Boga, lecz z tego, że „wielkie rzeczy uczynił (Jej) Wszechmocny”. Nie wywyższa się więc, lecz raduje się jedynie tym, że Bóg wejrzał na Jej uniżenie. Dalsze słowa Magnificat potwierdzają ten rodzaj Bożych wyborów, wskazując, że poniża On pysznych, a wywyższa pokornych. Sama Maryja jawi się w Ain Karim jako wzór pokory. Pozostaje u Elżbiety przez trzy miesiące, posługując starszej krewniaczce w najtrudniejszych miesiącach poprzedzających poród.
Odkrycia w Ain Karim
Według najstarszej lokalnej tradycji chrześcijańskiej swój kantyk Miriam miała wyśpiewać przy studni na środku wsi. Miała też tam często przychodzić, by nabierać wody. Wyznawcy Chrystusa przybywali do tego źródła, by modlić się, jednak muzułmanie wznieśli w tym miejscu meczet. Wtedy ośrodek kultu maryjnego przeniesiono 300 m dalej i wybudowano sanktuarium Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Dziś na jego dziedzińcu oglądać można tablice z tekstem Magnificat w 44 językach świata.
Innym celem pielgrzymek w Ain Karim pozostaje kościół św. Jana Chrzciciela, czczony jako miejsce narodzin proroka. Miał on przyjść na świat w części domostwa usytuowanej w skalnej grocie, ponieważ Żydówki po urodzeniu synów były rytualnie „nieczyste” przez 40 dni i musiały się separować od otoczenia. Już w IV w. wybudowano tam świątynię, która została jednak zniszczona. W XII w. odbudowali ją krzyżowcy, jednak później padła ona łupem muzułmanów, którzy sprofanowali budynek. W 1621 r. kościół wykupili franciszkanie, którzy sprawują w nim posługę aż do dziś. W 1895 r. odkopano tam pozostałości po świątyni z IV w., z charakterystyczną mozaiką bizantyjską oraz inskrypcją: „Bądźcie pozdrowieni, męczennicy Pańscy”. Zdaniem badaczy, owymi męczennikami mogli być św. Jan Chrzciciel i jego ojciec Zachariasz lub Święci Młodziankowie zamordowani na rozkaz Heroda.
Maryja, jak pisze św. Łukasz, pozostała w Ain Karim przez trzy miesiące, po czym wróciła do Nazaretu. Wkrótce po Jej wyjeździe doszło do wydarzeń, które tak opisuje Ewangelista: „Dla Elżbiety zaś nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. (…) Ósmego dnia [sąsiedzi i krewni] przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: «Nie, lecz ma otrzymać imię Jan». Odrzekli jej: «Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię». Pytali więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: «Jan będzie mu na imię». I wszyscy się dziwili. A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał i mówił wielbiąc Boga”. ■
Zostaw komentarz
Musisz być zalogowany by dodawać komentarze.