Komentarz do Ewangelii
Z pewnością nieczęsto zdarza się nam spotkać kogoś, kto mówi, że właśnie wrócił od folusznika. Albo kogoś, kto stwierdza: – Pani kochana, ja to tylko do Dąbrowskiego chodzę. Cała reszta to… to żadne foluszniki są, fuszerkę odstawiają. A Dąbrowski, pani kochana, jak on wybieli, to nikt tak nie wybieli.
Żaden folusznik nie ma jednak szans w starciu z bielą, o której opowiada dzisiaj
św. Marek. Szata Jezusa staje się tak biała, że bardziej się nie da. To, co Jezus ma na sobie, ubranie, zostaje przeniknięte tym, czym jest Jezus – światłem, miłością.
O kolorze białym mówi się, że jest „sumą wszystkich barw”, że „zawiera wszystkie kolory”. Mówi się także, że „odbija wszystkie barwy”. A fizyka opowiada o „ciele doskonale białym”, to znaczy takim, które całkowicie rozprasza padające na nie promieniowanie, nie absorbuje niczego. To podobnie jak miłość – nie zatrzymuje niczego dla siebie, wszystko oddaje.
Można iść nawet do najlepszego folusznika świata, ale zadziała tylko na ubranie. A wiadomo, że to nie szata zdobi człowieka i że nie habit czyni mnicha. A można zacząć wpatrywać się w oblicze przemienionego Jezusa i odczytać tam miłość. Ta miłość przemieniać będzie powoli nasze serca. A im więcej w nich będzie miłości, tym większym blaskiem będą świecić i nasze ubrania. ■