Kto ukoi mój ból?

Kto ukoi mój ból?

Abyśmy w Wielkim Poście uświadomili sobie, że wszystko ma swój czas – czas choroby i czas uzdrowienia, oraz zawierzyli ten czas opiece NMP Niepokalanej.

Marzec rozpoczął się Wielkim Postem. Wielu z nas na pewno pomyślało: „Jak ten czas szybko leci; dopiero co mieliśmy Boże Narodzenie, a tu już Środa Popielcowa”. Tak, szybko mija czas. Niektórzy twierdzą nawet, że przyspiesza. Czy to możliwe? Nie wiem. Ale wiem i każdy z nas wie, że płynie. Następują po sobie godziny, dni, tygodnie, miesiące i lata. I nie ma możliwości, żeby je zatrzymać albo cofnąć. Tak wygląda nasze ludzkie życie – zanurzone w czasie, przemijające. Ale czy to jest cała prawda? Na szczęście nie. Przedwieczny Bóg – Pan Historii – stworzył nas z nieskończonej miłości, abyśmy i my kochali Go nieskończenie. Śmierć, kres przemijania człowieka, weszła na świat przez grzech. Ale Bóg nie pozostawił nas w tej biedzie – sam stał się człowiekiem, aby to, co grzech
zniszczył, naprawić. W Wielkim Poście odkrywamy miłość Boga, który przyjmuje cierpienie: Chrystusa umęczonego, umierającego. W perspektywie mamy jednak Wielką Noc – zwycięstwo nie tylko nad bólem, ale także nad śmiercią, nad przemijaniem.
Okres Wielkiego Postu jest czasem pokuty i nawrócenia, czyli czasem, w którym „odbieramy zapłatę” za zło, za grzech i zmieniamy swoje postępowanie. Sami szukamy sposobów na ekspiację – chcemy zapłacić za zło, które wyrządziliśmy, i wrócić do jedności z Bogiem
i z bliźnimi, których swoimi grzechami krzywdziliśmy. No, właśnie: „krzywdziliśmy”, a nie „krzywdzimy”. Bo pokuta jest owocem, ale
i prowadzi nas do nawrócenia – zmiany swego postępowania: koniec z grzechem! Koniec z krzywdą, którą zadaję! Warto zatem szukać tych czynów pokutnych, które choć w jakimś stopniu będą dla nas dotkliwe, bolesne – żeby współczuć z dotkniętymi przez zło. Często my sami jesteśmy ofiarami czyichś grzechów: niesprawiedliwości, kłamstwa, oszczerstwa, pychy, zgubnych nałogów. Jako uczniowie Jezusa powinniśmy pracować zarówno nad osobistą poprawą, jak i nad zdolnością do – jak uczy katechizm – cierpliwego znoszenia krzywd
i chętnego darowania uraz.
Cierpienie przychodzi na człowieka w różnym czasie, z różnych powodów, często nieoczekiwanie. Jest pewnego rodzaju tajemnicą. Trochę tak, jak sama śmierć. Nie znamy dnia, nie znamy godziny… Może zatem zamiast zadawać pytania: „Dlaczego? Za co?”, zamiast szukać przyczyny i sprawcy, trzeba nam ukojenia szukać nie tyle w posiadaniu wiedzy o mechanizmach zła, ile w przylgnięciu
do dobra. Szukajmy ukojenia – jak to ufne dziecko – w ramionach matki. Tam dziecko nie znajduje odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego mnie boli?”, ale ciepło, serdeczność i czułość. Niepokalana pragnie przytulić każdego, kto jest zmęczony, każdego, kto cierpi, kto traci nadzieję. W Jej ramionach nie tylko poczujemy ulgę, Ona nie tylko ukoi ból przemijania, ale przede wszystkim pomoże odkryć tajemnicę nieśmiertelności. Życia bez grzechu, bez bólu, bez śmierci. Maryja pod Krzyżem wzięła w ramiona martwe ciało swojego Syna… To niewyobrażalnie trudna próba dla kochającej Matki. Próba miłości. I my kochajmy swoje ciało, choć często dostarcza nam bólu. Płacąc tę cenę za grzech, radujmy się perspektywą życia. Życia wiecznego. ■

Zajrzyj do nas na FB