CZĘŚĆ XII
…wstąpił na niebiosa
40 dni po Wielkanocy, na 10 dni przed uroczystością Zesłania Ducha Świętego, obchodzone jest jedno z najstarszych świąt chrześcijańskich. Jest nim uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, wspomnienie ostatniego objawienia się Zmartwychwstałego Apostołom na Górze Oliwnej.
Już na początku V wieku św. Augustyn odnotował, że ten dzień jest świętowany „na całym okręgu ziemskim”.
Co znaczy, że Chrystus „wstąpił na niebiosa”? Nie odszedł, ale wstąpił. W Dziejach Apostolskich czytamy, że „obłok zabrał Go im sprzed oczu” (Dz 1,9), a Ewangelia wg św. Łukasza precyzuje, że „On zniknął im z oczu” (Łk 24,31), ale nie, że stał się nieobecny. Zmieniał się wyłącznie sposób Jego obecności. Kaznodzieja papieski,
o. Raniero Cantalamessa, zauważał, że jest rzeczą ważną, aby dokonać rozróżnienia pomiędzy zniknięciem a odejściem; odejście powoduje nieobecność, podczas gdy zniknięcie zapoczątkowuje ukrytą obecność. Wraz z wniebowstąpieniem Jezus „znika” z oczu uczniów, ale nie przestaje być obecny pośród nich. Obiecał im wszak, że będzie z nimi „przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). Obiecał więc, że nie zostawi nas sierotami, że na zawsze zamieszka w każdym, kto w Niego wierzy, że uczyni w nim swoje mieszkanie: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go,
i przyjdziemy do niego, i mieszkanie
u niego uczynimy” (J 14,23). A zatem Jezus
nie odszedł, ale Dzieje Apostolskie relacjonują, że „uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu”, a oni uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba (por. Dz 1,9-10).
Czy Apostołowie wiedzieli, dokąd unosił się ich Mistrz? Czy my wiemy? Do Marii Magdaleny powiedział: „Wstępuję do Ojca mego” (J 20,17), lecz wiara pyta, gdzie znajduje się
to miejsce: „do Ojca”, jak je określa Jezus? Tradycja wskazuje na „niebo”, „raj”, którego jest On teraz Królem, ale gdzie go szukać? – „w górze” czy „na dole”? A może w jakiejś innej rzeczywistości? Gdzie patrzeć, aby ją dostrzec? Pytań jest wiele. Wiara mówi jedynie, że w życiu duchowym kategorie przestrzeni
i czasu nie są takie same jak na ziemi. Ale czy taka odpowiedź wystarczy? Wiara dodaje jeszcze, że tajemnica „wstąpienia na niebiosa” wykracza poza granice naszego doświadczenia zmysłowego.
Po zmartwychwstaniu Chrystus nie powrócił już do zwykłego życia – jak uczynił to na przykład Łazarz po cudownym wskrzeszeniu. Jezus wszedł razem ze swym człowieczeństwem do królestwa Bożego. Wiemy, że tak właśnie jest, ale chcielibyśmy wiedzieć więcej. Domaga się tego nasza ludzka ciekawość. C.S. Lewis pisał w tym kontekście, że „pierwszy skutek prawdziwego chrześcijaństwa to doszczętne strzaskanie” naszych wyobrażeń o Bogu i Jego działaniu. Są tego różne efekty, także negatywne. Nie brak bowiem takich, którzy „widząc to doszczętne strzaskanie własnych wyobrażeń, poddają się, uznając, że chrześcijaństwo zawiodło” (Chrześcijaństwo po prostu). Ale temu właśnie ma służyć autentyczne chrześcijaństwo, żeby strzaskać na kawałki wszelkie nasze fałszywe wyobrażenia o Bogu.