II NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU
25 lutego, 2024
MK 9,2-10

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam się przemienił wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden na ziemi folusznik wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem.
Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co powiedzieć, tak byli przestraszeni.
I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!». I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.
A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy „powstać z martwych”.

Oto słowo Pańskie.

Komentarz do Ewangelii

Pielgrzymują na ziemi uczestniczymy w życiu wiecznym

Wiele lat temu, kiedy byłem diakonem, pierwszy raz w życiu odwiedziłem Wenecję. Wracałem z Asyżu, gdzie przez miesiąc oprowadzałem polskie pielgrzymki. A ponieważ w Wenecji był wtedy o. Mikołaj Dubinin (obecnie jest biskupem), z którym byliśmy na jednym roku w seminarium, więc postanowiłem wybrać się do słynnego miasta.
Do dziś jednak zastanawiam się, co z tej wizyty zapamiętałem najbardziej.
Pierwszego dnia pobytu bowiem, kiedy z Mikołajem wybraliśmy się nad morze, by się wykąpać, w wodzie coś mnie ukąsiło. Nie mam pojęcia co, widziałem tylko na stopie dwa czerwone punkty. Po kilku chwilach noga spuchła (tego dnia przekonałem się, że coś naprawdę może spuchnąć jak balon) i przez cały dzień niesamowicie bolała. Później potrącił mnie na pasach samochód (nic poważnego się nie stało, miałem jedynie trochę zranioną nogę, tym razem prawą, ale jednak przeżyłem spory szok). Działo się zatem tyle, że samo wrażenie z wizyty w bazylice św. Marka czy wycieczka gondolą po weneckich kanałach muszą walczyć w mej pamięci o pierwszeństwo.
Dziś w Ewangelii chyba coś podobnego przeżywają: Piotr, Jan i Jakub. Nie dość, że są świadkami nadzwyczajnego przemienienia się Jezusa, to na dodatek ukazują się im Mojżesz i Eliasz. Tego było już za wie­le dla komplet­nie przerażonych uczniów. Ale to jeszcze nie koniec, bo za moment pojawia się tajemniczy obłok, a z niego dochodzi do nich stokroć bardziej tajemniczy głos, który okazuje się głosem samego Boga. Rzeczywiście, wiele wrażeń jak na jedno popołudnie. Co z tego zapamiętali Apostołowie?
A może właśnie pamiętanie jest naszym zadaniem? Może to my mamy walczyć, by pamiętać (czy, mówiąc precyzyjniej, nie zapomnieć) to, co naprawdę ważne? Czytając dalej Ewangelię, wiemy,
że większości uczniów, którzy byli na Górze Przemienienia, nie było już na Górze Ukrzyżowania (te obliczenia robimy z przymrużeniem oka, bo mówimy tu przecież tylko o trzech Apostołach). Golgota przestraszyła ich na tyle skutecznie, że zapomnieli o cudach na Górze Przemienienia…
Dobrze jest pielęgnować w pamięci to, co daje nam Bóg – Jego słowa, interwencje, pociechy, ale i nakazy, i zakazy, bo one także są wielkim umocnieniem i drogowskazem w chwilach pokus i zwątpień. ■