Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Jezus, nauczając rzesze, mówił:
«Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok».
Potem, usiadłszy naprzeciw skarbony, przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz.
Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała na swe utrzymanie».
Oto słowo Pańskie.
Komentarz do Ewangelii
Zanim przyjrzymy się temu, co zrobiła uboga wdowa, spróbujmy zatrzymać się na prostych obliczeniach. Pamiętajmy przede wszystkim, że w czasach Nowego Testamentu w obiegu były monety żydowskie, greckie i rzymskie. Ich wartość zmieniała się z czasem, ale też w zależności od celu ich użycia (na przykład w codziennym handlu grecka drachma odpowiadała mniej więcej jednemu denarowi rzymskiemu, ale już w oficjalnych transakcjach stanowiła tylko ¾ denara).
Nasza wdowa zatem, wrzucając do skarbony dwa pieniążki, czyli jeden grosz, ofiarowała dosłownie dwie greckie monety lepta (l. poj. lepton), czyli wartość quadransa (kwadrans – najmniejsza rzymska moneta). Z Ewangelii Mateusza dowiadujemy się, że dzienną zapłatą dla niewykwalifikowanego robotnika był denar. Zatem ewangeliczna wdowa na całe swe utrzymanie miała 1/64 denara (dwie monety lepta). To naprawdę niewiele, żeby nie powiedzieć: nic (Jezus użył słowa „niedostatek”). Zatem materialna wartość jej ofiary jest tak znikoma, że najprawdopodobniej nie zostałaby w ogóle zauważona przez świątynnych skarbników.
A gdyby nawet, byłaby pewnie zignorowana. Gest kobiety nie pozostał jednak niezauważony przez Jezusa.
I choć dwa malutkie pieniążki były jak dwa ziarnka gorczycy, to Jezus widział już w nich coś więcej: intencję serca ubogiej niewiasty. Pan nie mówi o tym zbyt wiele, ale jednak nie mamy najmniejszych wątpliwości, że właśnie o to chodzi w Jego komentarzu do czynu kobiety. Nie wartość materialna tego, co można zobaczyć, dotknąć, ocenić, zważyć i wydać liczy się najbardziej, ale to, czego człowiek nie jest w stanie zobaczyć: intencja. Chrystus nie tylko zauważył kobietę wśród wielu tych, którzy składali ofiary na dziedzińcu kobiet na terenie jerozolimskiej świątyni, ale przede wszystkim ukazał swym uczniom dyspozycję, nastawienie jej serca – gotowość, by wspierać święte miejsce tym, co miała.
Czy z owych dwóch malutkich pieniążków – ziarenek – wyrosło drzewo wydające owoce? Z pewnością tak. Podobnie jak kilka chlebów nakarmiło tłumy, tak i tu wdowi grosz – dzięki działaniu samego Boga – staje się potężnym, choć duchowym, wkładem na rzecz domu Bożego.
Dzisiejsza scena przypomina jeszcze jedną rzecz: Bóg widzi także złe intencje. Nawet jeśli sam czyn spotka się z oklaskami otoczenia, ale nie był zamierzony jako dobro, to w oczach Jezusa nie zyska on przychylności.
I tak minimalna ofiara wdowy staje się bezcenną lekcją.