Jeśli wyrzucą cię drzwiami, wejdź oknem – CZĘŚĆ III

„Kto chce, szuka sposobu, kto nie chce – szuka powodu”. Jednym z powodów, dla których władze komunistyczne w roku 1952 zamknęły Wydawnictwo w Niepokalanowie, a tym samym wstrzymały
druk „Rycerza Niepokalanej”, była chęć usunięcia „propagandy katolickiej”, a także opinia, iż drukuje się za dużo, a w ten sposób marnuje się zbyt wiele papieru. Cóż, takie były czasy.
W odpowiedzi na zaistniałą sytuację bracia z Niepokalanowa znaleźli sposób na to, aby „Rycerz” jednak się ukazywał. Po beatyfikacji Ojca Maksymiliana i wydaniu numeru specjalnego
„Rycerza Niepokalanej” założono Wydawnictwo we Włoszech, najpierw przy klasztorze św. Doroty w Rzymie, a po roku przeniesiono się do klasztoru w Santa Severa pod Rzymem.

Zespół redakcyjny „Rycerza Niepokalanej” opuścił klasztor św. Doroty na Zatybrzu 2 października 1972 roku. Bracia franciszkanie udali się do Santa Severa, miejscowości letniskowej, położonej nad brzegiem Morza Tyrreńskiego, w odległości 54 km od centrum Wiecznego Miasta. Wynajęli małą ciężarówkę, do której zapakowali „całe Wydawnictwo”, czyli: małą maszynę drukarską, ręczny spinacz, zakupione wcześniej aparaty i proste urządzenia poligraficzne, resztki papieru oraz nierozprowadzone numery miesięcznika, i po godzinnej podróży dotarli do nowego klasztoru.
Miejsca było sporo, ale dom nie był dostosowany do potrzeb nowego przedsięwzięcia. Od razu rozpoczął się remont. „Całe Wydawnictwo” usytuowano więc w refektarzu. Praca w prowizorycznych warunkach nie była łatwa, a brakowało w zasadzie wszystkiego. Przywieziony z Rzymu „sprzęt poligraficzny” był bardzo ubogi i nie pozwalał na wiele. Szata graficzna pierwszych numerów „Rycerza” była skromna.
Od pierwszych miesięcy pobytu w nowym miejscu Wydawnictwo borykało się z poważnymi problemami finansowymi, spowodowanymi inflacją. Koszty wydawania pisma wzrosły trzykrotnie, a przesyłka pocztowa podrożała o 25 lirów (z 15 lirów do 40). Wcześ-
niej pismo było wysyłane przez pocztę watykańską i Wydawnictwo korzystało z taryfy ulgowej. Gdy koszty te drastycznie wzrosły, zaszła obawa, że nie podoła się tym zobowiązaniom, a to mogło grozić likwidacją Wydawnictwa. Kłopoty sprawiały również zwykłe, przyziemne okoliczności, na przykład: komary utrudniające pracę (wilgotny, nadmorski klimat był rajem dla insektów
i utrapieniem dla nowo przybyłych braci), zły stan budynków, brak kucharza (często gotować musieli zecer albo ekonom), brak biblioteki, encyklopedii, czasopism, zaplecza autorskiego, a także znajomości języka włoskiego.
Priorytetem Wydawnictwa było zorganizowanie parku maszynowego Drukarni. Od początku więc rozpoczęto poszukiwania właściwych maszyn i co się z tym wiąże – odpowiednich funduszy. Dzięki Opatrzności Bożej i życzliwości ludzi pojawiały się pieniądze, a zaraz za nimi potrzebne maszyny. Jedną z pierwszych zakupionych maszyn był linotyp – urządzenie do maszynowego składu tekstów. Sterowanie linotypem odbywało się za pomocą klawiatury, podobnie jak w maszynie do pisania. Kiedy składacz naciskał klawisz, z magazynu urządzenia wypadała matryca wybranej litery. Kolejno wybierane matryce ustawiały się w zbiorniku, zwanym wierszownikiem. Naciśnięcie dźwigni powodowało przeniesienie ułożonych w wierszu matryc do urządzenia odlewniczego, gdzie równocześnie doprowadzano pod ciśnieniem porcję stopionego metalu
i powstawał odlew wiersza. Odlew wypadał na zewnątrz, a matryce wracały do magazynu. Zaletami tego urządzenia były: szybkość składu, łatwy montaż i łamanie tekstu z gotowych wierszy. Oczywiście były też i wady: trudność w korekcie (konieczność ponownego odlewu całych poprawionych wierszy), hałas przy pracy i wysoce szkodliwe opary ołowiu.
Na początku lat 80. została zakupiona pierwsza maszyna drukarska Roland Parva, która mocno przyczyniła się do podwyższenia jakości pracy i druku. Dziesięć lat później wymieniono ją na jeszcze lepszy model – Roland 200, który systemem offsetowym drukował ok. 6 tys. składek na godzinę. W międzyczasie zostały zgromadzone także inne urządzenia konieczne w pracy wydawniczej, takie jak: falcówka do łamania stron, foliarka z automatycznym podawaniem adresów, obcinarka i trójnóż do obcinania gotowych egzemplarzy czasopisma, a także automat do składania i zszywania poszczególnych zeszytów pisma.