Listy od Czytelników

Podziękowania Najświętszej Maryi Pannie, św. Maksymilianowi i naszym świętym Orędownikom

Mam na imię Alina i pragnę złożyć świadectwo, jak Maryja Niepokalana z Niepokalanowa towarzyszyła mi i pomogła wyjść z bardzo trudnego okresu życia.
Mój mąż po ślubie okazał się alkoholikiem. Codziennie po pracy wracał pod wpływem alkoholu i wszczynał awantury. Pan Bóg obdarzył nas potomstwem, ale zmuszona byłam sama je wychowywać. Pogrążyłam się w poczuciu bezsensu życia i w beznadziejności. Mimo namów, nie byłam w stanie podjąć rozwodu, przed którym bardzo broniły się też dzieci. Modliłam się, ale miałam wrażenie, że Bóg mnie nie wysłuchuje. W pewnym momencie brat zaprenumerował mi „Rycerza Niepokalanej”, którego regularna lektura wlała we mnie pokój i nadzieję. Zaczęłam pielgrzymować do Niepokalanowa, Częstochowy i powoli odzyskiwałam siły do walki w życiu. Zamieszkaliśmy oddzielnie od rodziców w bloku. Mąż musiał wziąć pożyczkę w zakładzie pracy i powoli zaczął myśleć, aby zapewnić byt materialny rodzinie, choć cały czas nadużywał alkoholu. Ja jednak modliłam się żarliwie i dbałam o wychowanie religijne dzieci. Maryja prowadziła mnie i moje dzieci, które uczyły się dobrze, podejmowały studia oraz żyją bez nałogów i zakładają rodziny sakramentalne. Już doczekaliśmy się wnuków. Mąż aktualnie jest chory na nowotwór, musiał też zerwać ze wszystkimi nałogami
i bardzo cierpi. Modlimy się razem. Dalej proszę Maryję o siły i cierpliwość do męża. Zamykam w Niepokalanym Sercu Maryi całą moją rodzinę. Szczególnie jednego syna – który chyba najbardziej cierpi z powodu alkoholizmu ojca – powierzając jego przyszłość, aby mógł założyć szczęśliwą rodzinę, czego pragnie.

Dziękuję mojej Najlepszej Matce,
Maryi Niepokalanej, że wyprosiła mi u swego Syna tyle sił i łask na mojej cierniowej drodze życia. Ufam, że cała moja rodzina
wytrwa w głębokiej wierze,
nadziei i miłości oraz w łasce Bożej i będą żyć w szczęśliwych rodzinach katolickich.

ALINA

Dziękuję Matce Bożej za dobre wyniki badań i inne niezliczone łaski oraz Jej obecność w moim życiu.

GABRIELA
Obiecałam Maryi Niepokalanej, że jeśli przeżyjemy z mężem COVID-19, to podziękuję w „Rycerzu Niepokalanej”. Zachorowaliśmy pod koniec października 2020 roku. Ja miałam lżejsze symptomy, mąż natomiast dostał zapalenia płuc. Duch Święty tak wszystkim pokierował, że mąż szybko dostał mocny antybiotyk i obyło się bez szpitala. Choroba minęła. Większość czasu każdego dnia modliliśmy się. Błagaliśmy wielu Świętych o pomoc, miałam olej św. Charbela i jego też błagaliśmy o pomoc. Wielkim znakiem Bożej Opatrzności było to, że będąc zarażonymi, mieliśmy przez kilka dni kontakt z córką i jej rodziną i nikt się nie zaraził. Dzięki, Boże i Maryjo.

WDZIĘCZNA RYCERKA,
TERESA Z FILADELFII

Pragnę podzielić się moim przypadkiem całkowitego uzdrowienia, dzięki modlitwie i kropli wody z cudownej groty w Lourdes. Gdy byłam małą dziewczynką, z powodu silnego przestrachu codziennie miałam ataki serca z utratą przytomności. Ataki były wyczerpujące, a lekarze nie potrafili mi pomóc. Moi rodzice, babcia, sąsiadka poprosili w Niepokalanowie o wodę z Lourdes. Cudowną wodę otrzymaliśmy. Msza święta, modlitwa, Komunia święta – i wypiłam cudowną wodę. Od tego dnia ustąpiły ataki bezpowrotnie i chore serce jest zdrowe. Dziękuję Matce Najświętszej za dar zdrowia. Wierna w modlitwie.

NA ZAWSZE CZCICIELKA, CZESŁAWA

Mam 66 lat. Przepraszam Cię, Matko Boża, że dopiero dziś składam podziękowanie za Twoją nieustanną opiekę nade mną i moimi bliskimi. Dziękuję za uratowanie życia w niemowlęctwie. W latach 50. ubiegłego wieku zachorowałam jednocześ-
nie na koklusz, odrę i zapalenie płuc. Było trudno o antybiotyki. Moja mama Janina zwróciła się do Matki Bożej Częstochowskiej i błagała o cud uzdrowienia, który się wydarzył. Pojawił się lekarz z innej miejscowości, przyjechał pociągiem z moim tatą i podjął się leczenia. Mama obiecała, że przyjdzie ze mną do Częstochowy podziękować za uratowane życie, co też uczyniła. Mam na imię Zofia. Imię to otrzymałam przez „pomyłkę”. Któregoś dnia otrzymaliśmy od ojców franciszkanów z Niepokalanowa list do mojej mamy Janiny, zaadresowany imieniem Zofia. Rodzice właśnie zastanawiali się, jakie imię mi nadać, gdy przyszedł list zaadresowany tym imieniem. Powiedzieli, że skoro już otrzymuję listy, nadali mi na chrzcie imię Zofia. Za to również dziękuję.

TWOJA CZCICIELKA ZOFIA

Dziękuję Panu Bogu, Matce Najświętszej, św. Peregrynowi, św. Rochowi, św. Ricie i innym Świętym, do których się zwracałam o wstawiennictwo i łaskę uzdrowienia z choroby. Łaskę otrzymałam. Jezu, ufam Tobie i proszę o dalszą opiekę
i zdrowie dla mnie i mojej rodziny.

RYCERKA NIEPOKALANEJ

Szczęść Boże. Chciałam złożyć podziękowanie, które już dawno obiecałam – jak Maryja działa w moim życiu przez odmawianie Różańca. Gdy zachorowałam na nadpłytkowość, później stwierdzono mielofibrozę, odmawiałam Nowennę Pompejańską. Mielofibroza nigdy się nie rozwinęła, nadpłytkowości też nie mam. Bardzo też bolały mnie kolana, które Bóg uzdrowił na Mszy świętej, sprawowanej przez o. Witko. Zostałam też uzdrowiona przez wstawiennictwo św. Józefa i św. Jana Pawła II z chorób kobiecych. Gdy chorowałam na nowotwór, w czasie chemii odmawiałam Nowennę Pompejańską i modliłam się wersetami z Pisma Świętego: Mk 16,17-18. Chemię zniosłam bardzo dobrze, włosy mi nie wyszły, jedynie się przerzedziły. Wiele uzdrowień i spraw rodzinnych Maryja rozwiązała przez modlitwę różańcową. Jestem rycerką Niepokalanej i wszystko Jej zawierzam.
Za wszystkie łaski, jakimi mnie obdarzyłaś, dziękuję Ci, Maryjo Niepokalana. Proszę o dalszą opiekę i zdrowie dla mnie i całej rodziny.

TWOJA RYCERKA

11 września krążyłem gdzieś między Siedlcami a Garwolinem, jeżdżąc z synem, który szukał tam motoroweru. Już mieliśmy wracać po oględzinach, kiedy wyjechałem z drogi podporządkowanej wprost pod nadjeżdżające auto (w nieznanym terenie nawigacja pomaga, ale i rozprasza). Nie wiem, jak to możliwe, ale wcale go nie widziałem, usłyszałem najpierw krzyk syna, a potem huk zderzających się aut. Byliśmy jeszcze 50 km od domu. Okazało się, że auto, w które uderzyłem, nadaje się do kasacji. Moje miało pogięty zderzak i pękniętą prawą przednią lampę. Policjant nie zatrzymał mi dowodu rejestracyjnego i pozwolił na kołach wracać do domu (zamontowałem tylko z powrotem tablicę rejestracyjną). Dojechaliśmy spokojnie i bez problemów, jakby tego zderzenia w ogóle nie było.
Tam na skrzyżowaniu, gdzie naraziłem własne dziecko na kalectwo, a może nawet śmierć, stała kapliczka z Matką Bożą i skierowanym do Niej wezwaniem, by modliła się i wstawiała za okolicznymi mieszkańcami. Widać, że wstawia się i za przybyszami (kierowcy drugiego auta także nic się nie stało).

M.Z.

Z wielką pokorą i czcią – zgodnie z przyrzeczeniem – składam podziękowanie Matce Bożej Nieustającej Pomocy
i św. Ojcu Maksymilianowi za łaskę uzdrowienia. Po urodzeniu dziecka (w 1987 roku) za­chorowałam. Przeszłam różne badania, aż wreszcie USG wykazało, że to cysta – rozlewający się wyrostek, zagrażający życiu i wymagający długiego leczenia. Poprzez gorące modlitwy rodziny i bliskich, szybko wracam do zdrowia i proszę o dalszą opiekę nad moją rodziną.

Wdzięczna czcicielka ■