Klasztor Niepokalanów jest bogaty w pomniki, wśród nich oczywiście pomnik św. Ojca Maksymiliana Kolbego, ustawiony na placu przed bazyliką. W pobliżu, tuż za Bramą Papieską, stoi nieco skromniejszy, ale wykonany w klasztornej pracowni przez br. Maurycego Kowalewskiego, pomnik bł. Stefana kard. Wyszyńskiego. Zestawienie tych dwóch postaci w Niepokalanowie – św. Maksymiliana i bł. Stefana – ma swój sens, gdyż trafnie wyraża wspólnotę ideałów, jakim służyli, chociaż w innych warunkach i na innej płaszczyźnie.
Relacje tych dwóch postaci są tłem tego reportażu.
Nie ma dowodów osobistego lub korespondencyjnego spotkania się tych dwóch Bożych Mężów. Istnieje natomiast przekaz, oparty na wywiadzie z Józefem kard. Glempem, bezpośrednim następcą na stolicy prymasowskiej, a wcześniej jego wieloletnim sekretarzem, który wyznał: „Kard. Wyszyński zetknął się z Ojcem Maksymilianem, choć nie umiem dokładnie powiedzieć, w jakich okolicznościach… Wiem, że znał Ojca Kolbego, ale o wzajemnych kontaktach personalnych trudno mi opowiedzieć” (Polscy biskupi o św. Maksymilianie, Niepokalanów 1995, s. 364). Wydaje się to jednak mało prawdopodobne, aby w tak licznych wystąpieniach i pismach o św. Ojcu Maksymilianie i Niepokalanowie bł. Prymas Polski nie wspomniał o osobistym spotkaniu. Takiej notatki dotychczas nie znaleziono.
W Wydawnictwie Ojców Franciszkanów Niepokalanów 25 lat temu wydano książkę pod tytułem: Nie gaście ducha Ojca Maksymiliana. Są to zebrane wypowiedzi Stefana kard. Wyszyńskiego o św. Ojcu Maksymilianie. Z 360 stron druku i z kilkudziesięciu fotografii płynie bogata, głęboka, trafna i ciepła treść o Świętym z Niepokalanowa. Po lekturze tej książki z dumą i radością możemy stwierdzić, że bł. Stefan Wyszyński, Prymas Polski i Prymas Tysiąclecia, był czcicielem św. Ojca Maksymiliana i przyjacielem Niepokalanowa. A nawet więcej niż przyjacielem. Z okazji złotego jubileuszu tego klasztoru w 1977 roku napisał w Księdze pamiątkowych wpisów znaczących gości: „Zawsze odnawiającego się ducha bł. Maksymiliana Marii Kolbego życzę wspólnocie franciszkańskiej w Niepokalanowie. Niechaj chodzi w sercach waszych – po ulicach «Zagrody» Niepokalanej. Błogosławi wasz brat…”.
Przyjaciela można wybrać, brata się ma. To wielkie szczęście, iż ma się takiego Brata. Okazało się, że oto nasz wspaniały i czcigodny Brat odwiedził Niepokalanów przynajmniej 38 razy podczas swego pasterzowania w archidiecezji warszawskiej. Czasem były to tylko wizyty kurtuazyjne, częściej zaś urzędowe, połączone z funkcją ordynariusza miejsca, ale i wtedy znajdował chwilę, by zwiedzić działy pracy, przemówić do zebranych zakonników, spożyć z nimi posiłek, obejrzeć amatorskie przedstawienie Męki Pańskiej czy Panoramy Tysiąclecia. Przy każdej okazji chwalił pracę zakonników, zachęcał do poświęcenia, podpowiadał, czego oczekuje od klasztoru, a smak chleba z klasztornej piekarni zachwalał.
Pierwsza, nietypowa, ale udokumentowana, wizyta w Niepokalanowie odbyła się w lipcu 1947 roku. Zanotował ją kronikarz klasztorny: „W piątek 21 bm. przyjechał samochodem do Niepokalanowa incognito ks. bp Wyszyński z Lublina z ks. dyrektorem «Caritasu» lubelskiego. Ponieważ w drodze na szosie warszawskiej popsuła się im opona, wstąpili do nas w celu nabycia nowej. Po zwiedzeniu Niepokalanowa jako «księża z Lublina», przedstawili się należycie tylko bratu Rupertowi Rupińskiemu, z którym załatwili sprawę opony, nakazując mu zachowanie tajemnicy aż do swego wyjazdu”.