Aby przykład dany nam przez Niepokalaną pobudzał nas do bycia żywym znakiem owoców Ducha Świętego na tym świecie.
To był ten dzień, kiedy król udzielał audiencji swoim poddanym. Stanął przed nim pierwszy z nich. Otworzył kwadratowe pudełko. I kłaniając się, przekazał królowi jego zawartość. Było to wyrzeźbione w kawałku kości słoniowej jabłko. Król wziął je w palce, uniósł w kierunku wpadających przez okno promieni słonecznych.
‒ Spójrzcie, jak to jabłko lśni! Co za blask! Jakie idealne kształty! Jakie są gładkie i miłe w dotyku!
Zachwyciwszy się prezentem, skinął na podskarbiego, by ten nagrodził rzeźbiarza sakiewką złota.
Następnie stanął przed królem wieśniak w czystej, choć siermiężnej koszuli i łykowych łapciach. U stóp króla postawił cały kosz cudnie pachnących, czerwonych jabłek, świeżo zerwanych, mieniących się jeszcze kroplami rosy. Takich, że nic tylko brać i jeść.
Król szepnął podskarbiemu, żeby mu za ten kosz jabłek wyliczył ledwie cztery grosze…
Ten świat o wiele wyżej ceni to, co ładnie wygląda, nawet jeśli jest zimne, martwe i bezużyteczne. Wyżej ceni się wizerunki niż to, co one przedstawiają. Więcej wart bywa symbol niż to, co on oznacza. Bardziej zwraca się uwagę na drogowskazy niż na miejsca, ku którym wiodą.
Św. Paweł jednym tchem wylicza owoce Ducha Świętego: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Ga 5,22-23). W tym zestawieniu uwagę zwracają dwie kwestie.
Pierwsza to ta, iż owoce Ducha nie są jedynie po to, żeby o nich mówić, podziwiać je, tęsknić za nimi. Są po to, by nimi karmić. Muszą być jadalne. Inaczej będą jedynie pięknymi, ale martwymi modelami nieobecnej rzeczywistości.
Drugą kwestią jest smak tych owoców. Nazwijmy go nieco umownie „słodyczą”. Słodycz poprawia humor, dodaje sił – krzepi, jak ujął to Melchior Wańkowicz w przedwojennym sloganie reklamowym. Ma właściwości wzmacniające. W liście do o. Anzelma Kubita św. Ojciec Maksymilian pisał o czymś w rodzaju słodyczy, jaką widzimy u Jezusa, który „w wychowaniu swoich apostołów nie opierał się na karach, ale raczej kształtował ich Sercem”. Kilka miesięcy wcześniej, podczas jednego z rozmyślań, Ojciec Kolbe zanotował: „należy prosić dla grzeszników nie o cud zemsty, ale o cud nawrócenia”.
Jeśli taka słodycz jest w tobie, to znaczy, że pozwalasz, aby Duch Święty owocował. Jeśli jej brak – twoje owoce nie są prawdziwe, choć piękne – pozostają niejadalne. Nawet jeśli świat się nimi zachwyca. ■