Zaczynamy nowy okres w dziejach wydawnictwa. Niepokalana czuwała nad nami przez cały czas od początku założenia aż do chwili obecnej i czuwa ciągle nad rozwojem wydawnictwa. W miarę rozwoju „Rycerza” ubóstwo jednak towarzyszyło wciąż i na fundamencie tegoż wzrosło dzieło Niepokalanej, budząc podziw w społeczeństwie. I dziwić się jest czemu, gdyż to, co obecnie oglądamy, urzeczywistniło się wbrew wszelkim wątpliwościom. Myśl utworzenia osobnej placówki wydawniczej była szczytem marzeń wydawnictwa; lecz na myśl o tym mimo woli wyrywały się słowa – to przecież niemożliwe i przechodzące ludzkie siły – a jednak, jak widzimy, tak się stało. Obecnie za przyczyną Niepokalanej mamy osobną placówkę wydawniczą, mamy dach nad głową i rozpoczęliśmy nowicjat; za to niech będzie cześć Niepokalanej.
Jak na fundamencie ubóstwa powstał i rozszerzał się „Rycerz”, tak posłuszeństwo towarzyszyło mu wciąż nieodstępnie. W Krakowie ujrzał „Rycerz” po raz pierwszy światło dzienne w trudnych chwilach finansowych. Z braku lokalu mała komórka zastępowała administrację i wysyłalnię. Brak ten coraz bardziej dawał się we znaki, wobec tego poczęto radzić, gdzie by można było umieścić nowo powstające pismo. Według mniemania konwentu krakowskiego „Rycerz” miał być przejściowym pomysłem, który prędzej czy później zwinie swą rozpoczętą działalność. Wskazywano na konwent
grodzieński, gdzie miejsca było dość na umieszczenie wydawnictwa. – Tak, miejsca dosyć, mówiono, lecz jak w tym zapadłym końcu Polski szukać powodzenia dla nowo powstającej propagandy, tymczasem tu w Krakowie można liczyć na jakie takie powodzenie. I odradzano wszelkimi sposobami zamiaru przeniesienia się do Grodna. Aż tu nadeszła chwila, w której posłuszeństwo miało odegrać rolę decydującą. Bowiem ówczesny prowincjał o. Alojzy Karwacki polecił przenieść się do Grodna i sprawa została rozstrzygnięta; rozkaz ten wywołał, jak widzimy, następstwa w postaci obecnego rozwoju „Rycerza”. W Grodnie czekały wielkie trudności; wszystkiego było brak, lecz za przyczyną Niepokalanej co niezbędne powoli napływać zaczęło, aż powstało wydawnictwo w całym tego słowa znaczeniu.
Gdy obejrzymy się wstecz, to zrozumiemy jasno czuwającą ciągle Opatrzność Bożą nad nami. Bez woli Bożej człowiek niczego spełnić nie może, cokolwiek by zaś uczynił, wszystko staje się niedorzeczną głupotą świadczącą o marności istoty ludzkiej. Cnota pokory odgrywa wielką rolę w życiu człowieka, a bez tejże każdy staje się martwym narzędziem miłości własnej. Pokora coraz bardziej podnosi go ku wyżynom, które mu Bóg wyznaczył w odwiecznych swych wyrokach. Pokorą zwyciężamy wszelkie pokusy, jakie wysuwają się codziennie przy najmniejszej czynności; gdy powodzenie sprzyja na każdym kroku, wyłania się często mimo woli myśl pyszna, pełna miłości własnej i spragniona pochwał; wtedy, jeśli jesteśmy na tyle wyćwiczeni w pokorze, pokonamy te zdrożne myśli; jeżeli zaś pokora jest nam obca, łatwo ulegamy pokusom, pogrążając się coraz głębiej w otchłań upadków i za przyczyną tychże zbaczamy coraz bardziej z właściwego toru.
Pokora jest ideałem i poza jej granicami wszystko staje się martwe w obliczu Boga. Wszelkie uczynki, chociażby przyniosły nieocenione korzyści rodzajowi ludzkiemu, jeśli miały pobudki miłości własnej, tym samym w obliczu Boga stają się stracone i żadnej zasługi z nich nie będzie. Ludzie o wysokim poziomie duchowym uważają cnotę pokory za ideał największy i tak na przykład kard. Mercier, gdy poszukiwał zakonnika […], by go osadzić na pewnym probostwie, nie żądał wysokiego wykształcenia – tylko pokory, która według jego zdania jest największą cnotą.
Bez Matki Bożej nic zdziałać nie potrafimy, a jeżeli co czynimy, to jedynie jako narzędzie w ręku Niepokalanej. Niepokalana bez nas zbawi cały świat, a jeżeli używa nas do nawrócenia kogoś, to tym samym okazuje dowód swej łaski dla nas. (…)
Dla Niepokalanej poświęcić mamy całe nasze życie i dołożyć wszelkich starań, aby cześć Niepokalanej wzrosła. […]
Niepokalanów, święto Niepokalanego Poczęcia NMP 8 XII 1927, na zebraniu koła MI braci.
Notował br. Seweryn Dagis. ■