Jak zmienić losy świata – zasada 05

Są takie momenty w życiu każdego z nas, że nie wiemy, o co chodzi. O co chodzi naszym bliskim, historii, wydarzeniom, Opatrzności. Nie rozumiemy tego, co się wokół nas dzieje, i tego, jak się zachowują nasi przyjaciele i domownicy. Podobna sprawa przydarzyła się i Matce Bożej. Wybrała się z Józefem i Jezusem na pieszą pielgrzymkę do Jerozolimy, na święto Paschy. Z Nazaretu to jakieś 150 km, jak w linii prostej z Wrocławia na Jasną Górę. Nie przejęła się, nie widząc Je­zusa obok siebie, w grupie ruszających w drogę powrotną: „pewnie jest gdzieś z kolegami w innej części grupy”. A kto był na pielgrzymce choć raz w życiu, ten wie, że to jest całkiem normalne doświadczenie. Można przejść dzień drogi w tej samej grupie i się nie spotkać, bądź też nie zauważyć, że ktoś jest albo kogoś nie ma.
Gdy Maryja z Józefem orientują się, że Jezusa nie ma, wracają do Jerozolimy. A kto był na pielgrzymce, ten wie, ile kosztują takie zmiany trasy, nadrabianie, „robienie” tych samych kilometrów. A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze „ból serca, agonia”. Szukają Jezusa. I znajdują Go. W świątyni. Nauczającego. Reakcją jest zaskoczenie i niedowierzanie. I niezrozumienie słów, którymi Jezus usprawiedliwia swoją nieobecność.
Łukasz skrzętnie notuje, co Maryja robi z całą tą historią: „zachowuje ją w sercu” (użyty jest tu czasownik diatereō, διατηρέω: obserwować, przyglądać się, zachowywać, przechowywać, zachowywać wolnym od). Postępuje jak biblijni patriarchowie, jak Jakub, który zachował w sercu sen, opowiedziany przez Józefa (Rdz 37,11; greckie tłumaczenie Księgi Rodzaju używa tych samych słów, co Łukasz, opowiadający o Maryi).
Już wcześniej (por. Łk 2,19) Łukasz opowiadał o Maryi, że „Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”. Czasownik, przy pomocy którego opisuje się „rozważanie”, to symballō, συμβάλλω, i używa się go również na mówienie o rozpoczęciu bitwy, o spotkaniu się dwóch przeciwnych stron. Rozważać to niejako „zestawiać” ze sobą informacje, przekonania, oczekiwania.
A zatem kolejna zasada mogłaby być taka: rozważaj, myśl, zastanawiaj się, reflektuj. Przypadkowe prześlizgnięcie się po powierzchni życia nie zmieni świata, bo to „myślenie ma kolosalną przyszłość”. A ponieważ „trzeba uważać na to, o czym się myśli”, to warto dodać za św. Pawłem: „Wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym – to miejcie na myśli!” (Flp 4,8). Niech Ta z nas, która najwięcej
i najczęściej myślała o Jezusie, strzeże naszych myśli!