Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono».
Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka.
Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.
Oto słowo Pańskie.
Komentarz do Ewangelii
Jakie twarze postrzegamy jako najpiękniejsze? Naukowcy zadali sobie to pytanie i wyszło im z obliczeń, że mózg używa różnych strategii do badania, co mu się podoba, a co nie, ale wszystkie biorą pod uwagę ten sam zestaw elementów: wiek, zdrowie, symetrię, przeciętność, proporcję, kolor, teksturę. Gładkolica dziewoja o proporcjonalnej twarzy, która nie ma zbyt wielu znaków szczególnych, będzie podobała się nam
o wiele bardziej niż pomarszczona i pryszczata twarz starożytnego mnicha z dziką i krzywą brodą. Tak po prostu jest, żadna to mowa nienawiści, dyskryminacja czy co tam innego, tak mamy zaprogramowane głowy i niczego z tym nie zrobimy. Podoba nam się to, co sygnalizuje zdrowie fizyczne i zapowiada płodność, życiodajność. A skoro instynktownie wyczuwamy, że jest to prawdą, i to nawet bez znajomości badań neurobiologów, to często i od zarania ludzkości używamy środków, aby nieco „oszukać” naszych towarzyszy drogi. Farbujemy, malujemy, obcinamy siwe brody, poprawiamy.
Aby wyglądało młodziej, zdrowiej, symetryczniej, gładziej, no i nie tak blado.
A co na to wszystko powiedzieliby Ojcowie Kościoła? Zakwestionowaliby te wyniki badań. Taki na przykład św. Efrem uważa bowiem, że dopiero „twarz obmyta łzami nabiera niezmazywalnego piękna”. „Jeśli chcesz sobie umyć twarz”, powiada, to „obmyj ją łzami, tak aby mogła świecić blaskiem chwały przed Bogiem i Jego aniołami”. Czyli, według Efrema, to nie kosmetyki twarz upiększają, ale miłość. Boć przecież z miłości się płacze.
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje Marię z Magdali i jej bieg do grobu. Grób jest pusty, ciała Pana nie ma. Maria rozpoczyna zatem drugi bieg: biegnie do Szymona Piotra, aby opowiedzieć, jak się sprawy mają – to sprowokuje trzeci bieg poranka zmartwychwstania: biegnie do grobu Szymon, biegnie
i drugi uczeń. Wchodzą, patrzą. O reakcjach Piotra ani słowa, dowiadujemy się natomiast, że ów drugi uczeń „ujrzał i uwierzył”. A potem Ewangelia nam opowie, że zawody skończone, nikt już nie biega: uczniowie wracają do siebie, Maria zaś… stoi nad grobem, płacząc! Bieganina Szymona i Jana nie sprowokowała Pana do ukazania się, a łzy Marii – tak. Pojawi się zaraz jako ogrodnik
i zapyta: „Niewiasto, czemu płaczesz?”. I choć nie wiem, jak wyglądała Maria z Magdali, to za Efremem odważam się powiedzieć, że jej twarz miała niezmazywalne piękno. Jej łzy opowiadały miłość, której „kształtem jest piękno”.
A o czym opowiada nasza bieganina? Czy ona z miłości, czy z egoizmu? A o czym opowiadają nasze łzy? Czy one z miłości, czy ich w ogóle nie ma?