jezus-niedziela5-900x562
XI NIEDZIELA ZWYKŁA
18 czerwca, 2023
Mt 9,36 – 10,8

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus, widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce niemające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo».
Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości.
A oto imiona dwunastu apostołów: pierwszy – Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził.
Tych to Dwunastu wysłał Jezus i dał im takie wskazania: «Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie».

Oto słowo Pańskie.

Komentarz do Ewangelii

Rozesłanie Dwunastu

Zwierzyłem się kiedyś siostrze pielgrzymkowej z Grupy Brązowej WAPM-u, a poza pielgrzymką znanej na całą Polskę Pani Trener, specjalizującej się m.in. w lekkiej atletyce i bieganiu, że moim marzeniem jest przebiec kiedyś Maraton Komandosa. „A cóż to takiego?” – zapytała Pani Trener Julita
głosem wdzięcznym, słodkim i sympatycznym, prowokując do wypowiedzi, choć mam wrażenie, że doskonale wiedziała, co to takiego. „Maraton, tylko że w pełnym umundurowaniu, w butach wojskowych i z plecakiem 10-kilogramowym” – odpowiedziałem, zgodnie z wyczytaną (na razie) wiedzą. „Głupota!” – skwitowała Julita głosem, który ani na ćwierć sekundy nie przestał być wdzięczny, słodki i sympatyczny.
W tym krótkim komentarzu było zawarte całe jej doświadczenie trenerskie i właściwa ocena rzeczywistości. W moim przypadku Maraton Komandosa to głupota, bo ja i bez plecaka 10-kilogramowego mam spore obciążenie do przeniesienia. Głupota, bo najpierw trzeba zacząć od czegoś, co jest w zasięgu i zdrowia nie zniszczy. „Proponuję zacząć od tego, żeby dojść do takiej sprawności,
by móc utrzymywać prędkość pięciu minut
na kilometr przez długi czas biegu”. No tak, nie od razu Kraków zbudowano. Trudności trzeba stopniować. Musi być progres.
Nie da się z marszu pobiec ani w biegu 24-
-godzinnym, ani wystartować w Spartathlonie, ani stanąć na starcie Maratonu Komandosa i wrócić bez pogruchotanych kości.
Wydaje się, że i Pan Jezus stosuje podobną strategię. Nie, nie chodzi o bieganie. Chodzi o trening. Trening dla Apostołów. Pan Jezus widzi tłumy i lituje się nad nimi, bo są jakieś takie zagubione, nijakie i szare, bez życia
i energii. I wysyła swoich uczniów, aby wypędzali złe duchy, leczyli wszelkie choroby oraz słabości. Ich misja ma jednak ograniczony zasięg: „Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły
z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych,
wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy”.
A do nas? Apostołowie Drodzy! I do nas przyjdźcie! My też chcemy być uzdrowieni, wskrzeszeni, oczyszczeni, uwolnieni od złych duchów! I do nas przyjdą, ale nie od razu. Nakaz wyruszenia na cały świat zostaje ogłoszony dopiero po zmartwychwstaniu: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,19-20).
Najpierw mały obszar, potem cały świat. Najpierw 5 km truchtem, potem półmaraton w tempie pięciu minut na kilometr lub szybciej, potem maraton. Najpierw coś mniejszego, aby nabrać wprawy, a potem
coś większego, z większą pewnością. To prawo stopniowości, to prawo potrzebnego progresu pozwala z mniejszą agresją patrzeć
na porażki, również te w życiu duchowym. Coś mi nie wychodzi? Czegoś nie jestem
w stanie ogarnąć? Może zaczynam ze zbyt wysokiego pułapu? A może za dużo chcę
na dzień dobry? Apostołowie też nie zaczęli od całego świata, a od owiec, które poginęły
z domu Izraela. Odwagi, Bracie i Siostro!
To się wszystko da, jeno pomału!