W naszej codzienności staramy się być silni. Chcemy, by ludzie postrzegali nas lepszymi niż jesteśmy. Nie przyznajemy się do naszych słabości, by nie myśleli, że jesteśmy… słabi. Ukrywamy lęki, niepowodzenia, chowamy twarz za maską pewności siebie. Gdy okaże się, że nasze wysiłki są niezbyt skuteczne, tłumaczymy się, usprawiedliwiamy, przekonujemy do własnych racji. To nas spala i zamyka błędne koło. Ukojenia brak.
Tymczasem warto odpuścić. Pan Jezus nie objawił Swojego Słowa mądrym i roztropnym, ale prostaczkom – osobom prostym, ubogim, pokornym, nie szukających swego. Nie musimy być silni i perfekcyjni, ale ufni, ponieważ sami nic uczynić nie możemy. I gdy jest nam najciężej, to wystarczy, jeśli przyjdziemy do Pana Jezusa, a On nas pokrzepi:
«Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.»
Panie Jezu, proszę, przymnóż nam wiary, że w Tobie zawsze znajdziemy ukojenie dla duszy naszej.