Życie można komuś zatruć, można je również odebrać. Można komuś życie zrujnować, można komuś włazić z butami w życie. Można wieść spokojne życie.
Na początku roku kalendarzowego robimy plany, postanowienia i chcemy wcielić je w życie, i chcemy zrobić to z życiem.
Ale co to właściwie jest życie? Słownik PWN mówi, że to życie to „stan organizmu polegający na nieprzerwanym ciągu procesów umożliwiających reagowanie na bodźce i zwykle poruszanie się oraz odżywianie, wzrastanie i rozmnażanie”. A Encyklopedia PWN poddaje się i mówi, że to dość trudne zagadnienie, gdyż jest to „zjawisko biologiczne złożone i wielowymiarowe, którego nie można opisać za pomocą jednej prostej definicji”.
Zgodziłby się z tym zapewne św. Jan, który w dzisiejszej Ewangelii na dystansie niewielu wersetów podaje nam kilka „definicji” Słowa, stawiając przy okazji znak równości między Słowem a życiem (zōē, ζωή). To Słowo, życie, jest również światłem, światłością (fōs, φῶς), która oświeca wszystkich ludzi, gdy na świat przychodzą. To samo Słowo, w którym jest życie, a które jest światłością, staje się ciałem i dzięki niemu mamy dostęp do łaski i prawdy. Na kolejnych kartach Ewangelii św. Jana Jezus będzie mówił o tych, którzy nie chcą do Niego przyjść, aby mieć życie
(J 5,40); o tym, że On jest Chlebem Bożym, który zstępuje z nieba i daje życie (J 6,33; 6,48; 6,51); o tym, że przyszedł, aby Jego owce miały życie i miały je w obfitości (J 10,10);
o tym, że to On jest Drogą i Prawdą, i Życiem i że nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przez Niego (J 14,6).
Gdy czujemy się bez życia, to warto pamiętać, że mamy Kogoś, kto może nas przywrócić do życia, kto może tchnąć w nas życie, kto może dać nam radość życia. Ten Ktoś chce, abyśmy Go przyjęli. Kto Go przyjmuje, wiedzie swoje życie z życiem. Ruszajmy, ale tak z życiem, aby Go spotkać!
Wieść życie z życiem!
