Zaczyna się coś nowego

Pierwsze słowo dzisiejszej Ewangelii to imiesłów anastasa, „powstawszy” (ἀναστᾶσα). Wujek tłumaczył: „A powstawszy Marya w onych dniach, poszła na górę z kwapieniem do miasta Judzkiego”, a Biblia Gdańska: „Tedy wstawszy Maryja w onych dniach, poszła w górną krainę…”. Nowsze tłumaczenia próbują oddać sens tego imiesłowu i tłumaczą „wybrała się i wyruszyła”, „wybrała się i poszła”.
Po co ten imiesłów, skoro wiadomo, że żeby pójść, trzeba wcześniej wstać? Ano jest to hebraizm, który wkradł się do greckiego tekstu Ewangelii i w ten sposób znalazł się w naszych tłumaczeniach. Oznacza on nie tyle fizyczną czynność powstania, choć i o to chodzi, ale przede wszystkim zaznacza początek jakiejś zupełnie nowej akcji. Zmienia się scena, coś nowego zaczyna się dziać i żeby tę zmianę podkreślić, używa się czasownika „powstać”.
W Ewangelii św. Łukasza czasownik „powstać” występuje w tej funkcji kilka razy. Mieszkańcy Nazaretu „wstają”, aby wyrzucić Jezusa z miasta (Łk 4,29). Jezus „wstaje”, idzie do domu Szymona i uzdrawia jego teściową (Łk 4,38). W przypowieści o synu marnotrawnym, tym, który „wstaje”, aby iść do domu ojca, jest syn (Łk 15,18.20). Wreszcie, pod koniec Ewangelii widzimy Piotra, który „wstaje”, aby pobiec do pustego grobu.
A nasze „wstawszy”? Początek czego oznaczają? Nawrócenia? Służby? Porannego biegu do pustego grobu… po nadzieję? Niech Wniebowzięta wyprasza nam łaskę wstawania na nawrócenie, na szukanie nadziei.
Na pójście do kogoś ze służbą – jak Ona.