Mózgowy ośrodek nagrody jest tak skonstruowany, by bardzo szybko nauczyć nas, jakie czynności należy powtarzać, aby zapewnić przeżycie jednostki i grupy. Potrzebujemy jeść, pić, rozmnażać się, poznawać świat i to dlatego czynności te wiążą się z przyjemnością. Przyjemność motywuje nas to tego, żeby powtarzać te czynności. Któż z nas zabierałby się za przygotowanie kolacji, gdyby jedzenie łączyło się z bólem podobnym to tego, który serwuje nam dentysta? No nikt. Kto z nas uczyłby się nowego języka, gdyby każde nowe słówko związane było z bólem przeszywającym mózg? No nikt.
Jezus, rozmnażający chleb na pustyni, jest ścigany przez tłumy, i nie ma się co dziwić. On też się temu nie dziwi, wie, że tłumy szukały Go nie dlatego, że uczynił znaki, ale dlatego, że „jadły chleb do sytości”.
Jezus pokazuje jednak, że człowiek to coś więcej niż dwunożne zwierzę zaprogramowane przez naturę na przeżycie. Człowiek ma możliwość szukania pokarmu, który nie ginie, który trwa na wieki. Jezus mówi, że to On sam jest tym Pokarmem, Chlebem na wieki. Im więcej w naszym życiu szukania Jezusa, tym bardziej jesteśmy ludzcy.
Zaprogramowani tylko na głód chleba?
