„Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze” – słowa te wyjęte z wyznania wiary Pawła VI, znanego bardziej jako „Sześć prawd wiary” (1968), uświadamiają nam prawdę, że Bóg jest sędzią, który sprawiedliwie osądzi wszelkie ludzkie czyny.
Jednakże słowa te w wielu osobach mogą wzbudzić niepokój: a gdzie miłosierdzie, o którym tak często słyszymy?
Odpowiedź jest prosta – wewnątrz sprawiedliwości. Zanim jednak dojdziemy do sedna naszych rozważań, skierujmy nasz wzrok na grzech, z którego właśnie będziemy rozliczeni przez sprawiedliwego-miłosiernego Ojca.
Grzech – brak dobra
Jak ciemność jest brakiem światła, tak zło jest brakiem dobra. W każdej niemal Mszy świętej, w akcie pokuty powtarzamy słowa: „Zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”. Cztery kategorie braku dobra: zamiast dobrej myśli, człowiek dopuszcza
do siebie myśli złe i głupie; zamiast mowy pięknej i budującej, z ludzkich ust niejednokrotnie płyną słowa paskudne, zło wymierzone pod adresem innej osoby czy wręcz samego Boga; zamiast czynów rozsiewających dobro, człowiek rozrzuca kamienie grzechu, i w końcu ostatnia kategoria ‒ dobro, które ktoś świadomie omija z powodu własnej wygody czy lenistwa.
Przypatrując się drogowskazom chrześcijańskiej moralności, jakimi niewątpliwie są przykazania Dekalogu, warto sobie uświadomić, iż ich struktura nie ma charakteru liniowego, jakbyśmy je poustawiali jeden za drugim, lecz tworzą krąg. Dziesięć przykazań to krąg słupków, które wyznaczają
przestrzeń wiary i dobra. Centrum tej przestrzeni stanowi Ten, który jest samą Świętością i Dobrocią. Tak więc Dekalog jest zaledwie początkiem drogi duchowej chrześcijanina, a nie zaś jej kresem. Bóg zaprasza człowieka do świętości i doskonałości, do podążania do centrum owej przestrzeni.
Człowiek, który świadomie i z własnej woli porzuca ową przestrzeń Boga i przekracza jej granicę, wchodzi na terytorium wroga (zła) –
porzuca dobro. Ów brak dobra nie dotyka jedynie jego ducha, lecz w swej dalszej konsekwencji odbija się na całym człowieku: brak dobra dotyka jego umysłu, serca, rąk, oczu itd. W ten sposób powoli zostają także zaburzone jego relacje z innymi osobami, a przede wszystkim z samym Bogiem. Człowiek w swojej wewnętrznej strukturze staje się „dziurą”, przez którą demon wlewa potoki zła.
Sprawiedliwy i miłosierny
Bóg jest Miłością, która wylała się na grzeszny świat w Osobie Jezusa Chrystusa. Krzyż ‒ Jego dzieło miłości ‒ otworzył ludzkości zdrój miłosierdzia i przebaczenia, które dokonuje się w sakramencie pojednania
i pokuty. Teraz właśnie nadszedł czas na poszukanie miłosierdzia, o czym była mowa w początkowych słowach naszej refleksji. Sięgniemy zatem do mistrza, św. Tomasza z Akwinu, który rozróżnia dwa poziomy sprawiedliwości: wymienną (coś za coś) i rozdzielczą (motywacją jest brak dobra i miłość). Człowiek zatem, który widzi w swoim życiu brak dobra, idzie do Jezusa Chrystusa, by pokazać Mu swój brak. Staje wobec Niego w pełnej świadomości popełnionego zła (ja wybrałem zło, a odrzuciłem dobro;
wybrałem ciemność, a odrzuciłem Światłość ‒ wypowiedziałem słowo: „nie chcę Cię, Boże”). Tę głęboką prawdę wolności i świadomości grzesznego aktu tłumaczy św. Teresa z Ávila właśnie jako odrzucenie Boga w całej świadomości i wolności swego wyboru. Chcę zła ‒ Boże, daj mi spokój.