Po swojej śmierci Jezus – jak podaje chrześcijańska Tradycja – na krótką chwilę został złożony na kolanach swej Bolesnej Matki, co wymownie przedstawia watykańska Pietà autorstwa Michała Anioła Buonarrotiego. Następnie, dobrzy ludzie: Józef z Arymatei, Nikodem i kilka innych osób, pośpiesznie złożyli Go do jeszcze nie używanego grobu, którego wejście zastawiono kamieniem (por. J 19,38-42). Żydzi, wspominając, że za swego życia Jezus mówił o swoim zmartwychwstaniu, wymogli na Piłacie, by przed grobem wystawił straże. Obawiali się bowiem, że Jego uczniowie zechcą wykraść ciało, by potem ogłosić, że On zmartwychwstał (por. Mt 27,62-66).W pierwszy dzień po szabacie (niedziela) kobiety udały się do grobu, by dopełnić obrzędu pochówku, dlatego też przyniosły ze sobą wonności.
Grób jednak okazał się pusty, a kamień odsunięty.
Wiadomość przyniesiona przez Marię Magdalenę natychmiast zerwała uczniów na równe nogi. Jak to: nie ma ciała? Nie bardzo wiedząc, o co chodzi, biegną z jakąś nieokreśloną nadzieją. Wszak Jezus wielokrotnie mówił o swoim zmartwychwstaniu. Biegną, by jak najszybciej przekonać się o rzeczywistości przedstawionych im faktów. Biegną, mimo wczesnej pory, nie zwracając uwagi na nic. Teraz nic nie jest ważne, byle jak najszybciej dotrzeć do grobu.
Nowy Testament zna także inny bieg, innego Apostoła: „zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie” (Flp 3,13-14). Pędzę bez oglądania się na przeszłość – ona już minęła,
a przyszłość zależy od aktualnego biegu.
Pędzę, nie zważając na trud i zmęczenie, nie zważając, czy komuś się to podoba, czy nie; czy jest to poprawne i modne. Pędzę, bo Jezus żyje i jest wszystkim.
W tym biegu wiary bardzo często człowieka zatrzymuje przeszłość. Tymczasem ludzka przeszłość, która została objęta Bożym miłosierdziem, nie może być przeszkodą do biegu. Przykład św. Pawła, dawnego prześladowcy Kościoła, a teraz Apostoła, jest tego wyraźnym dowodem.
Zobaczył i uwierzył
Odwzorowanie na Całunie Turyńskim przedniej i tylnej części ciała Zmarłego nie mogło być widoczne bez rozwinięcia blisko 5-metrowego płótna. W ciasnocie i mroku grobu było to nierealne. Co zatem ujrzeli (por. J 20,7-8) Apostołowie po wejściu do grobu? W swej narracji Jan mocno akcentuje chustę, „która była na Jego głowie” (J 20,7), a w momencie ich przybycia do grobu leżała nie razem z płótnami (tych płócien było przynajmniej trzy, różnej wielkości: od zwykłej chusty aż po 5-metrowy całun owijający całe ciało), ale oddzielnie, zwinięta w jednym miejscu (por. J 20,7). Dlaczego ta chusta jest taka istotna w tym lapidarnym opisie? Dlaczego leżała osobno na podłodze, gdyż poza kamienną ławą zasłaną płótnami nie było żadnego innego miejsca, gdzie mogłaby oddzielnie leżeć?
Maria Magdalena dotarła do grobu, gdy panowały jeszcze ciemności. Nie mogła zatem zobaczyć wnętrza grobu, tylko odsunięty kamień. Skoro nie ujrzała pustych płócien, jej wniosek był prosty: „zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”
(J 20,2). Zaalarmowani tą niedorzeczną
wieścią, Piotr i Jan biegną do grobu. Zanim Magdalena do nich dotarła, a oni z kolei pokonali niemały dystans, najprawdopodobniej się rozwidniło, gdyż w Jerozolimie świtanie trwa bardzo krótko. Jan pierwszy przybył do grobu i choć nie wszedł do środka, mógł – w pierwszych blaskach dnia – tylko zaglądając do grobu, zobaczyć leżące luźno białe płótna.
W tym celu musiał się pochylić, gdyż wejście do grobu było niskie. Czemu Jan nie wszedł do środka? Może z powodu respektu wobec Piotra, który przecież był uważany za pierwszego spośród Apostołów; może z obawy zaciągnięcia nieczystości rytualnej. Był wszak naocznym świadkiem śmierci Chrystusa i zapewne złożenia ciała do grobu. Cokolwiek znajdowało się w grobie, musiało mieć kontakt z martwym ciałem. Piotr wszedł bez wahania. On musiał sprawdzić i ustalić, co tam naprawdę się wydarzyło (por. J 20,3-7), i zobaczył luźno leżące tkaniny. Tutaj narracja „zabrano Pana” zmienia się diametralnie. Piotr i Jan konstatują po prostu: „tu Go nie ma”. Co to oznacza? Gdyby nawet ktokolwiek porwał (wykradł) ciało, po cóż odwijałby je z zakrwawionych tkanin? Piotr zaczyna powoli rozumieć, co się zdarzyło. Ale to Jan, który wszedł jako drugi do grobu, „ujrzał i uwierzył” (J 20,7). Co ujrzał i w co uwierzył? Z pewnością nie w to, że zabrano Pana. U stóp Piotra spoczywał osobno mały zwitek tkaniny: gr. entylisso zawinięte lub złożone, zgniecione czy pozawijane…