Bóg nas kocha i dlatego pragnie, byśmy byli szczęśliwi.
Stwórca wskazuje nam drogę błogosławieństwa i życia, bo wie, że po grzechu pierworodnym łatwiejsza jest droga przekleństwa i śmierci. Pierwsi ludzie wmówili sobie, że bez pomocy Boga odróżnią dobro od zła, czyli szczęście od nieszczęścia, i że będą jak bogowie. W rzeczywistości zaczęli mieszać dobro ze złem i zeszli z drogi szczęścia.
Bóg dał nam Dekalog po to, byśmy powrócili na drogę radości doczesnej i wiecznej.
Sensem Dekalogu jest miłość
Istnieją dwa typowe błędy w prezentowaniu dziesięciu przykazań. Błąd pierwszy polega na moralizowaniu. Moralizator to ktoś, kto straszy i upomina. To ktoś, kto głosi normy moralne, lecz nie potrafi wyjaśnić ich sensu ani pokazać pozytywnych owoców, jakie są skutkiem respektowania tychże norm. Moralizator ogranicza się do nakazywania
i zakazywania.
Błąd drugi to brak odwagi w mówieniu o normach moralnych. W naszych czasach niektórzy uczniowie Jezusa boją się publicznie wypowiadać na temat dobra i zła. Boją się nazywać grzechy po imieniu. Dają się szantażować sloganami, które głoszą, że największe wartości to nie prawda i miłość, lecz tolerancja i akceptacja. Szukanie pogłębionego sensu Dekalogu oraz stanowczość w jego respektowaniu to w naszych czasach cenny przejaw mądrości i męstwa. To bycie bohaterem dobra w cywilizacji, która propaguje „bohaterstwo” zła, bo stawia na świeczniku takich ludzi, którzy publicznie chwalą się życiem sprzecznym z zasadami Dekalogu.
Kształtowanie sumienia w duchu Dekalogu wymaga ponownego odkrycia sensu dziesięciu przykazań. Sensem tym jest przykazanie potrójnej miłości: kochaj Boga nade wszystko, kochaj samego siebie i kochaj bliźniego jak siebie samego! Dekalog to zespół warunków, które trzeba spełnić, żeby być zdolnym do życia w potrójnej miłości.
Dekalog jasno i konkretnie wyjaśnia, czego nie powinniśmy czynić, jeśli chcemy przyjmować miłość i dojrzale kochać!
Dziesięć przykazań to moralny system immunologiczny, który chroni przed wszystkim, co oddala nas od miłości i od radości. Sensem Dekalogu jest skuteczne chronienie człowieka przed wyrządzaniem krzywdy samemu sobie i innym ludziom. Dekalog opisuje normy, których respektowanie gwarantuje, że będziemy wybierać drogę błogosławieństwa i życia w świecie, w którym wielu ludzi wybiera drogę przekleństwa i śmierci.
Dekalog chroni przed złem
Respektowanie Dekalogu wymaga wysiłku, dyscypliny i czujności. Wymaga również mądrego myślenia i prawego sumienia, gdyż człowiek przewrotny czy zdemoralizowany
każdą normę potrafi opacznie interpretować lub uznać za niepotrzebną. Alternatywą dla Dekalogu jest cierpienie ludzi krzywdzonych oraz cynizm i okrucieństwo krzywdzicieli.
Jezus ma rację zawsze. Także wtedy, gdy zapewnia nas o tym, że życie zgodne z Bożymi przykazaniami to jarzmo lekkie. Nieznośnym ciężarem staje się natomiast życie tego człowieka, który łamie Dekalog, który jakiegoś człowieka czy jakąś rzecz stawia w miejsce Boga, który gnębi swoich bliskich, który zabija, cudzołoży, kradnie, kłamie, pożąda. To nie przypadek, że Bóg dał narodowi wybranemu Dekalog właśnie wtedy, gdy uwolnił Izraelitów z niewoli egipskiej. Stwórca chciał, żeby wychodząc z niewoli zewnętrznej, Żydzi nie popadli w niewolę jeszcze gorszą, w niewolę wewnętrzną, w niewolę własnych słabości i grzechu.
Zasady Dekalogu nie są ograniczeniem, lecz ochroną naszej wolności. Nie są przejawem zacofania czy naiwności, lecz są zaszczytem i wyróżnieniem. To przecież dla mnie wielki zaszczyt i wyróżnienie, że Bóg proponuje mi mądry i błogosławiony sposób życia na ziemi, na której wielu ludzi przeżywa gehennę i własne istnienie zaczyna traktować jak przekleństwo. Człowiek, który zachowuje dziesięć przykazań, skutecznie chroni własną godność i świętość. Taki człowiek czyni to, co przynosi satysfakcję jemu całemu,
a nie jedynie jego ciału czy emocjom, kosztem jego potrzeb moralnych, duchowych czy społecznych.
Dekalog przypomina mi jeszcze o tym, że nie jestem ani zwierzęciem, ani Bogiem. Ponieważ nie jestem zwierzęciem, to ja –
a nie moje popędy czy hormony! – decyduję o tym, co czynię ze skarbem mego życia.
A ponieważ nie jestem Bogiem, to ryzykuję, że podejmę błędne decyzje. Dziesięć przykazań chroni mnie przed tym ryzykiem.
Jestem kimś zbyt cennym, by moje postępowanie opierać na jakże zawodnej metodzie prób i błędów.