Wiele lat temu, chodząc po Kolędzie, trafiłem do domu jednego z moich uczniów. Po modlitwie i błogosławieństwie rodziny usiadłem, aby chwilę porozmawiać. Uczeń, którego spotkałem, był sympatycznym chłopakiem, myślę, że całkiem zdolnym… lecz – jak to bywa w takich przypadkach, „zdolny, ale leń”. Delikatnie dzieląc się tym spostrzeżeniem, dodałem, że rzadko widuję go na Mszach świętych dla przygotowujących się do bierzmowania, co oburzyło jego mamę. Nastąpiła lawina pytań z serii: „Jak tak można? Tak cię wychowaliśmy? Dlaczego nie chodzisz do kościoła?”. Przygaszony chłopiec, na ostatnie pytanie odpowiedział mamie pytaniem: „A dlaczego ty nie chodzisz do kościoła?” …i wtedy nastała niezręczna cisza.
„Słowa pouczają, przykłady pociągają”, mawiał starożytny historyk rzymski Tytus Liwiusz i niewątpliwie miał rację. Można wiele rzeczy tłumaczyć, nauczać i wymagać, jednak dany przykład, wpisujący się w zagadnienie, którego się naucza, często przemawia mocniej niż najdosadniejsze słowa.
Pisząc o „mówieniu i dawaniu przykładu”, myślę o czwartym przykazaniu. Można wiele mówić o tym, jak ważne jest to przykazanie. Można, a nawet trzeba podpierać wszystkie argumenty za tym, aby „czcić ojca i matkę swoją”, autorytetem Pana Boga, który dał to przykazanie. A więc jest ważne! Próbując przekonać kogoś do tego, że warto zachowywać czwarte przykazanie, można podać korzyści, jakie płyną z jego zachowywania: „abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie” (Wj 20,12). To są ważne i mocne argumenty. Jednak dla mnie, jako dziecka, o wiele ważniejszym był przykład moich rodziców.
Gdy dowiedziałem się, jak brzmi czwarte przykazanie, od razu widziałem, jak należy je zachowywać. Widziałem, jak moi rodzice traktują swoich rodziców. Widziałem ich szacunek, miłość, delikatność, uległość. Tym samym uczyli szacunku wobec dziadków zarówno mnie, jak i moje rodzeństwo – zatem przykazanie IV odnosiło się w naszym wypadku również do nich. A gdy babcie były już w podeszłym wieku (dziadkowie zmarli wcześniej), moi rodzice z wielką troską opiekowali się nimi. Rodzice nauczyli mnie zachowywać czwarte przykazanie bez nadużywania jego brzmienia. Oni mi je po prostu pokazali. Umiejętność zachowywania czwartego przykazania przekazywana jest
z pokolenia na pokolenie.
Pisząc te słowa, po raz kolejny zostałem zaskoczony słowami Ewangelii z dzisiejszej Liturgii: „Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie
i Syn czyni” (J 5,19). ■