Ósme przykazanie chroni nas przed życiem w kłamstwie, manipulacji i fikcji. To przykazanie broni dobra, którym jest ludzkie słowo. W zamyśle Stwórcy ma ono być narzędziem komunikowania prawdy i budowania zaufania między ludźmi. Słowem prawdy można ratować komuś życie, a słowem kłamliwym można krzywdzić i dręczyć.
Kłamcą jest nie tylko ten, kto okłamuje pojedynczą osobę. Kłamcą jest także ten, kto wprowadza w błąd wielu ludzi, na przykład polityk, który oszukuje wyborców po to, żeby w podstępny sposób wyłudzić ich poparcie, czy nauczyciel, który manipuluje znaczeniem słów lub ukrywa przed wychowankami prawdę.
Fałszywe świadectwo
Przykazanie VIII brzmi: „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu” (Wj 20,16). W Starym Testamencie wiele ważnych spraw było rozstrzyganych na podstawie świadectwa. Fałszywym świadectwem można było doprowadzić do zbrodni sądowej, jak potwierdza to historia Zuzanny oskarżonej przez wyuzdanych starców (por. Dn 13,1-64). Kłamstwo złożone pod przysięgą staje się krzywoprzysięstwem. Fałszywym świadectwem jest wszystko to, czego nie można należycie udowodnić. Składanie fałszywego świadectwa to wielka nieprawość, która prowadzi do wyrządzania bliźnim
poważnych krzywd.
„Kłamstwo polega na mówieniu nieprawdy z intencją oszukania” (Św. Augustyn, De mendacio, 4, 5: PL 40, 491). Kto kłamie, ten współpracuje z diabłem. Jezus stwierdza: „Wy macie diabła za ojca (…) prawdy
w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8,44). Za każdym razem, gdy ktoś kłamie, dopuszcza się niesprawiedliwości wobec konkretnej osoby czy grupy osób. W każdym przypadku kłamca działa przeciwko bliźniemu. „Niewiele daje wolność mówienia, jeśli słowo wypowiadane nie jest wolne. Jeśli jest spętane egocentryzmem, kłamstwem, podstępem, może nawet nienawiścią lub pogardą dla innych” (Jan Paweł II, homilia w Olsztynie, 6 czerwca 1991 roku).
Składanie fałszywego świadectwa może odnosić się do różnych sfer życia. Może oznaczać posługiwanie się kłamstwem w sprawach materialnych i finansowych po to, żeby kogoś okraść, żeby wyłudzić od kogoś nienależną zapłatę, żeby zataić własny dług czy własną działalność przestępczą, żeby sfałszować czyjś testament albo żeby pozbawić kogoś należnych mu dóbr. Kłamstwo może odnosić się do spraw materialnych, moralnych, duchowych, religijnych czy społecznych. Szczególnie niszczące skutki ma kłamstwo wtedy, gdy ktoś kogoś niesłusznie oskarża czy potępia jako winowajcę, gdy ktoś kogoś poniża, gdy wmawia komuś winy i grzechy, gdy za pomocą oszustwa i manipulacji wciąga kogoś w jakieś zło, na przykład w sektę albo grupę przestępczą.
Różne oblicza kłamstwa
Istnieje wiele form nieuczciwego posługiwania się słowem mówionym i pisanym. Jednym z przejawów braku odpowiedzialności za słowo jest pochopne przypisywanie komuś wad moralnych czy innych słabości. Innym przejawem braku odpowiedzialności za słowo jest plotkowanie i obmawianie bliźnich. Mamy prawo upominać błądzącego człowieka, ale takie upomnienie powinno dokonać się w cztery oczy. Nie mamy natomiast prawa ujawniać wady i błędu drugiego człowieka osobom, które o tym nie wiedzą i które nie mają żadnego tytułu, żeby się o tym dowiedzieć (por. Syr 21,28). Ciężką winą moralną jest rzucanie na drugą osobę oszczerstw. Chodzi tu o sprzeczne z prawdą wypowiedzi na temat bliźniego po to, żeby szkodzić jego dobremu imieniu czy rozpowszechniać fałszywe sądy na jego temat.
Godne potępienia są słowa lub postawy, które poprzez komplementy czy pochlebstwa wprowadzają drugą osobę w błąd, które prowokują ją do bezkrytycznego patrzenia na siebie i na własne postępowanie, czy wręcz utwierdzają drugiego człowieka w przewrotności i niemoralnych zachowaniach. Złem moralnym jest wypowiadanie pochlebstw, które przyczyniają się do popadania przez bliźnich w poważne wady czy grzechy ciężkie, albo które utrudniają komuś uznanie prawdy o sobie i nawrócenie (por. KKK 2480). Złem moralnym jest także poświadczanie nieprawdy. Jeśli prowadzi to do wyrządzania komuś dotkliwej krzywdy, albo do dużej niesprawiedliwości społecznej, to jest to wielka wina moralna.
Ludzie, którzy z tym, co mówią, docierają do szerokiego grona odbiorców, ponoszą szczególną odpowiedzialność za wypowiadane słowa. Dotyczy to nie tylko polityków, nauczycieli czy dziennikarzy, lecz także lekarzy czy seksuologów. Wystarczy wspomnieć tu często obecnie powtarzane kłamstwa typu: aborcja to prawo kobiet, a nie zabijanie dziecka; prezerwatywa daje bezpieczny seks; antykoncepcja hormonalna nie niszczy zdrowia; „wolne związki” to nowoczesna forma „miłości”. Drastyczne szkody u wielu ludzi powodują ideologiczne kłamstwa, które głoszą, że człowiek może „zmienić” swoją płeć, albo że związki homoseksualne są równie dobre, jak związki heteroseksualne, chociaż związki homoseksualne są chore już chociażby z tego powodu, że tworzą pary niepłodne, bo niepłodność nadal pozostaje na liście chorób.
Oszukiwanie innych ludzi przejawia się bezpośrednio w kłamliwej mowie, ale pojawia się ono wcześniej w kłamliwym sercu
i w przewrotnym myśleniu kłamcy.
Czasami ktoś mówi nieprawdę w sposób nieświadomy, na przykład na skutek swojej ignorancji czy naiwności. W takim przypadku nie jest to wprawdzie kłamstwo w sensie ścisłym, lecz również wtedy człowiek może wyrządzić poważną krzywdę bliźniemu. Kto nie jest pewien, jaka jest prawda w danej sprawie, ten nie powinien się w ogóle wypowiadać. Ósme przykazanie przestrzega nie tylko przed każdą formą kłamstwa, lecz także przed każdą formą braku odpowiedzialności za wypowiadane słowo. Jezus stanowczo stwierdza: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5,37). Kłamcą jest nie tylko ten, kto wprost kłamie, lecz także ten, kto milczy w obliczu kłamstw wypowiadanych przez inną osobę. W ten sposób opowiada się bowiem po stronie kłamcy i ułatwia krzywdzenie ofiar tegoż kłamcy.
Nie oszukuj samego siebie!
Człowiek potrafi nie tylko okłamywać innych ludzi. Potrafi też samego siebie wprowadzać w błąd i oszukiwać. Przykładem ucieczki od prawdy o sobie jest wyrabianie sobie tak zwanego „pozytywnego” obrazu samego siebie. To prowadzi do popadania w próżność, arogancję i złudne samozadowolenie. Początkiem okłamywania samego siebie jest tchórzostwo
w odniesieniu do prawdy o sobie. W większości przypadków negowanie prawdy na własny temat jest konsekwencją błędnego postępowania. Ten, kto błądzi, ma do wyboru: powiedzieć sobie trudną prawdę i wymagać od siebie zmiany postępowa-
nia na lepsze lub wmówić sobie, że postępuje uczciwie i nadal błądzić w chorym przekonaniu, że nie błądzi.
Łatwiej jest pogorszyć myślenie niż poprawić postępowanie. To dlatego większość błądzących wypacza swoje myślenie po to, żeby „uspokoić” sumienie
i „usprawiedliwić” popełnione błędy. Człowiek potrafi tak drastycznie okłamywać samego siebie, że z tego powodu umrze.
W taki właśnie sposób postępują na przykład alkoholicy czy narkomani w czynnej fazie choroby. Wielu z nich aż do śmierci wmawia sobie, że nie są uzależnieni i że nie zabijają siebie na raty. W podobnej sytuacji znajdują się ci, którzy uzależnili się od hazardu czy urządzeń elektronicznych i żyją w samozakłamaniu, że nie popadli
w nałóg. Drastycznym przejawem samooszukiwania jest zamienianie poczucia winy w poczucie krzywdy. Skrajną formą ucieczki od prawdy jest powtarzanie grzechu pierworodnego, czyli wmawianie sobie, że to ja – a nie Bóg – mam rację i że to ja – a nie Bóg – nieomylnie wiem, co prowadzi mnie do szczęścia.
Żyj w prawdzie!
Respektowanie przykazania VIII to coś więcej niż powstrzymywanie się od kłamstwa. To odważne szukanie prawdy o sobie: o naszym sposobie postępowania i o relacjach, które nawiązujemy z Bogiem i ludźmi.
Każde kłamstwo oddala nas od Boga oraz wypacza nasze więzi z samym sobą i z bliźnimi. Natomiast prawda jest dla nas błogosławieństwem. Wyzwala nie tylko z grzechów, lecz także z wszelkich iluzji i miłych fikcji, które prowadzą do bolesnych rozczarowań. Jedynie człowiek prawdomówny może być szczęśliwy.
Dojrzały chrześcijanin wie, że prawda broni się siłą własnej oczywistości. Wie też i to, że przyjęcie tej oczywistości zależy bardziej od uczciwości serca i od szlachetności postępowania danej osoby niż od jej inteligencji, wiedzy czy wykształcenia.
Człowiek prawy w myśleniu i mówieniu
w każdej sytuacji dochowuje dyskrecji i tajem-
nicy, do jakiej się zobowiązał.
Zachowanie absolutnej dyskrecji odnosi się do spowiedników. Tajemnica sakramentu pokuty i pojednania nie może być zdradzona pod żadnym pretekstem. „Tajemnica sakramentalna jest nienaruszalna; dlatego nie wolno spowiednikowi słowami lub w jakikolwiek inny sposób i dla jakiejkolwiek przyczyny w czymkolwiek zdradzić penitenta” (KPK, kan. 983, § 1).
Człowiek prawy w mówieniu jest dyskretny i nie zdradza żadnych powierzonych mu tajemnic. Niektórzy ludzie są nie tylko moralnie, lecz także prawnie zobowiązani do zachowania tajemnicy zawodowej. Odnosi się to na przykład do: wojskowych, lekarzy, adwokatów czy psychologów (por. KKK 2491).
Człowiek żyjący tu i teraz w prawdzie wie, że ma obowiązek zadośćuczynić za wypowiedziane wcześniej kłamstwa i że powinien naprawić krzywdy, jakie z jego kłamstw wyniknęły. Ma taki obowiązek także wtedy,
gdy skrzywdzony przez niego człowiek już mu przebaczył (por. KKK 2487).
Życie w prawdzie jest nie tylko warunkiem pojednania z Bogiem i bliźnimi, lecz także warunkiem nawrócenia i pojednania z samym sobą. Potwierdza to historia syna marnotrawnego. Początkiem jego ocalenia było uznanie całej prawdy o sobie.
Ósme przykazanie niewątpliwie wzywa nas do pracy nad sobą, do czuwania nad autentycznością, mobilizuje do wyrabiania w sobie cnoty prawdy, dzięki której stajemy się ludźmi wiarygodnymi. Jedynie człowiek prawy i prawdomówny jest w stanie „odrzucić wszelkie zło, wszelki podstęp
i udawanie, zazdrość i jakiekolwiek złe mowy” (1 P 2,1). ■