Intencja Rycerstwa Niepokalanej na listopad: Aby przykład Świętych i pamięć o zmarłych umocniły w nas nadzieję życia wiecznego.
Ostatni akapit Apostolskiego Symbolu Wiary głosi: „Wierzę w życie wieczne”. Wypada więc postawić w tym miejscu typowo katechizmowe pytanie: Czym ono jest?
Jakiś czas temu, podczas jednej z katechez, brazylijski, katolicki apologeta prof. Felipe Aquino powiedział do swoich słuchaczy, że życie wieczne, jak wskazuje na to sama nazwa, to życie, które nie ma końca. Dla chrześcijanina zaczyna się ono na tym świecie wraz z udzieleniem mu sakramentu chrztu świętego, który obdarza go życiem w Bogu. I właśnie to Boże życie w nas to nic innego jak życie wieczne. Tymczasem tu, na ziemi, jest ono w nas wraz ze wszystkimi ziemskimi trudnościami, ale po naszej śmierci nie skończy się wraz z obumarciem ciała, tylko będzie trwało nadal. To po odejściu z tego świata
i po osobistym Sądzie Szczegółowym, który nas czeka, okaże się dopiero, jak będziemy żyć tym życiem wiecznym.
Jakie ono będzie? Cóż…, to akurat całkowicie zależy od nas samych. Kiedy po śmierci staniemy przed Bogiem i w perspektywie Jego miłości już w pełni zobaczymy to, jak wyglądało nasze życie na ziemi, ile było w nim szczerej miłości do Boga i bliźniego, sami, konsekwentnie, w Jego obecności,
podążymy tam, gdzie za życia chcieliśmy
się udać i w jaki sposób dalej żyć.
Być może nasze życie po śmierci będzie dalej trwało w NIEBIE, gdzie jest tylko
Bóg, miłujący, nieskończony i zaskakujący. Na pewno nie jest ono takie, jak na obrazach, na których dość bladzi zbawieni stoją w rzędach i wyśpiewują radosne „Alleluja”. Niebo jest rzeczywistością dynamiczną, dlatego wszyscy w nim obecni nie będą się nudzić. Miał zatem rację św. Paweł, który do chrześcijan w Koryncie napisał dobrze znane słowa: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy Bóg przygotował tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9).
A jeśli trafimy do CZYŚĆCA? Od razu uspokoję, że nie jest on zemstą Boga za popełnione przez nas grzechy. Tak zwane kary czyśćcowe będą dla nas koniecznym oczyszczeniem, abyśmy później umieli cieszyć się upragnionym niebem. Człowiek brudny,
w podartych ubraniach i dziurawych butach nie czułby się komfortowo na uczcie weselnej. Najpierw musi się porządnie umyć i odpowiednio ubrać (Mt 22,1-14). Czyściec jest więc prawdą wiary pełną nadziei, że to sam Bóg przygotuje nas do tego, byśmy byli zdolni zakosztować niebiańskiego szczęścia.
I w końcu PIEKŁO, jako najmniej optymistyczna perspektywa życia wiecznego po śmierci. A może dosadniej trzeba by to wyrazić – jest perspektywą beznadziejną. Najwygodniej byłoby o nim w ogóle nie pisać, żeby nikogo nie urazić, nie straszyć, ale ono jest, dlatego nie można go w tym rozważaniu pomijać. W Katechizmie czytamy, że polega ono na „wiecznym oddaleniu od Boga” (KKK 1035), ale również nie jest ono jakąś formą kary ze strony Pana Boga. Piekło to samopotępienie człowieka. To samotność, niezrealizowane pragnienie szczęścia, niebiańskiej radości i miłości. Będzie to ciągłe pragnienie zaspokojenia obecności Boga, które nie nadejdzie (Łk 16,19-31). Dlaczego? Bo człowiek już za swojego życia na ziemi dokonał takiego wyboru, kiedy świadomie i dobrowolnie powiedział Bogu „nie” i w ten sposób odrzucił oferowane przez Niego miłosierdzie.
Mamy więc dwie drogi (czyściec jest stanem zbawionych, oczekujących nieba), a zatem dwie możliwości wyboru do realizacji życia wiecznego po śmierci. Którą z nich dzisiaj wybierzemy – tą pójdziemy. Która nas najbardziej zaciekawi – tę po śmierci będziemy poznawać. Dlatego, nie tylko w tym miesiącu, ale każdego dnia, warto modlić się o szczęśliwe życie wieczne dla siebie. Lecz nie w zna-
czeniu prezentu, który miałby nam kiedyś wręczyć Bóg, ale o to, aby codziennie nam się chciało, na wzór Świętych i Błogosławionych, podejmować dobre decyzje. Dzięki tym decyzjom kiedyś, po naszej śmierci, sami zadecydujemy, że najbardziej odpowiednim miejscem dla nas będzie życie wieczne w niebie. ■