Czcij ojca swego i matkę swoją

„Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie” (Wj 20,12; Pwt 5,16).
To przykazanie nazywane jest przykazaniem z obietnicą.
Jego szersze brzmienie znajdujemy w Księdze Powtórzonego Prawa: Czcij swego ojca i swoją matkę, jak ci nakazał Pan, Bóg twój, abyś długo żył i aby ci się dobrze powodziło na ziemi,
którą ci daje Pan, Bóg twój (Pwt 5,16).

Cześć, szacunek wobec rodziców gwarantuje dzieciom komfort życia, już tu na ziemi będzie im się powodziło, będą długo żyli. Księga Mądrości Syracha dość szczegółowo objaśnia obowiązki i przywileje, wynikające z zachowywania tego przykazania. „Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów (…), a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził” (Syr 3,3-4).
Problem czci rodziców nie jest nowy. Wydaje się, że według Pisma Świętego Domy Spokojnej Starości nie są właściwym rozwiązaniem. Pozbywanie się ich z domu z powodu li tylko ich starości, niedołężności stanowi wykroczenie. Przykład jednak idzie z góry. Rodzice też byli kiedyś dziećmi, a dzieci staną się również rodzicami, stąd Syrach powiada: „Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci, a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany” (Syr 3,5). W Liście św. Jakuba czytamy: „Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz” (Jk 4,3). To w pewnym sensie dopełnia tekst Syracha i przykazanie czci ojca i matki.
Nie czcząc i nie szanując swoich rodziców, nie możemy liczyć na to, że Bóg wysłucha naszych egoistycznych próśb.
Miłość dzieci względem rodziców daje konkretne korzyści – długie życie. Rzecz warta zachodu! Za wytchnienie dane matce na starość – długowieczność. Każdy pragnie długo żyć, ale nikt nie chce być stary.
Cześć oddawana ojcu i matce winna być okazywana w słowach i czynach, wówczas sprowadza na dzieci „błogosławieństwo ojca”, które „podpiera domy dzieci”, zaś „przekleń­stwo matki wywraca fundamenty” (Syr 3,9). Zarówno dobro, jak i zło wracają do nas
w dwójnasób. Bóg jest bardzo konkretny
i praktyczny, gdy chodzi o szacunek dzieci wobec rodziców, zwraca się bezpośrednio
do synów: „Synu, wspomagaj swego ojca
w starości, nie zasmucaj go w jego życiu. A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim…” (Syr 3,12-13).
Obietnica związana z przykazaniem miłości rodziców znajduje również swoją kontynuację w cytowanej Mądrości Syracha: „Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie
w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie” (Syr 3,14).
Koresponduje to z duchem Ewangelii: Kto wiele miłuje, temu wiele zostanie odpuszczone (por. Łk 7,47). Odnosi się to przede wszystkim do ludzi, którzy sami
nie są w stanie obronić się czy sobie pomóc.
Porzucenie swoich rodziców, pozostawienie ich swemu losowi, a także pobudzanie ich do gniewu, dokuczanie im, czyni
z dzieci bluźnierców: „Kto porzuca ojca swego, jest jak bluźnierca, a przeklęty przez Pana, kto pobudza do gniewu swą matkę” (por. Syr 3,16).
Mądrość Syracha stanowi zatem dopełnienie czwartego przykazania, a zarazem jakże współczesny komentarz do rzeczywistości, która nas otacza. Ludziom starym, chorym proponuje się eutanazję – zamiast miłości. Czci się młodość i urodę, bogactwo oraz tak zwaną zaradność kosztem drugiego człowieka – słabszego i nieporadnego.
Problem miłości dzieci wobec rodziców ma jednak swoje lustrzane odbicie. Bywa, że i rodzice porzucają swoje dzieci, maltretują je. Media na co dzień informują o martwych noworodkach, znalezionych w śmietnikach, porzuconych w lasach, utopionych w stawach, rzekach.
Źródłem braku czci i szacunku dzieci wobec rodziców często bywa brak miłości rodzicielskiej. W przykazaniu IV Bóg zwraca się również do rodziców, którzy byli niegdyś dziećmi. Złe doświadczenia wyniesione z dzieciństwa często rzutują na późniejsze ich postawy wobec rodziców. Domy Starców i Domy Dziecka są zajęte bądź przepełnione: w tych pierwszych czeka się na wolne miejsca, czyli na – śmierć pensjonariusza…
Jest rzeczą oczywistą, którą jednak należy podkreślić, że pozostawienie ojca (matki) w Domu Opieki nie zawsze oznacza znieczulicę dzieci. Często wynika z ich bezradności, niemożliwości pogodzenia opieki nad starszą osobą z własnymi obowiązkami, pracą, domem, a w przypadku chorób nieuleczalnych – braku wiedzy i możliwości właściwej opieki. Rodzice w Domach Opieki Społecznej nadal pozostają ich rodzicami, wiążą się z tym konkretne wobec nich – schorowanych i leciwych – obowiązki (postawy) dzieci. Dotyczy to nie tylko pomocy materialnej, ale przede wszystkim pamięci,
w miarę możliwości obecności: odwiedzin, życzliwości, uśmiechu, drobnych wyrazów miłości, choćby przysłowiowego potrzymania za rękę. Nierzadko pozostawienie rodzica w takim miejscu wiąże się z głębokim bólem serca, który szczególnie dotkliwie odczuwa się za każdym razem, kiedy wraca się do własnego domu, myśląc, że on pozostał tam sam. Ta tęsknota i ból są dowodem właściwego zrozumienia czwartego przykazania.
Czcij ojca i matkę, a będziesz długo żył, będzie ci się powodziło już w tym życiu – to dobra, choć interesowna zachęta dla dzieci. Nie zważając jednak na ewentualne nasze własne korzyści materialne i egzystencjalne, Bóg wymaga od nas wszystkich wzajemnego szacunku, poważania, co w dobie szalejącego hejtu, mowy nienawiści i przelewających się na forach społecznościowych wulgaryzmów, wyzwisk, obelg, poniżania – staje się problemem współczesnej cywilizacji. Warto zatem wrócić do Dekalogu Mojżesza i do przykazań miłości Chrystusa.
Czcij ojca swego i matkę. Czcij bliźniego jak siebie samego, a zyskasz odpuszczenie swoich grzechów, zgromadzisz skarby, których mól i rdza nie zniszczą; zyskasz błogosławieństwo rodziców i łaskę u Boga, który „w dzień utrapienia wspomni (…) o tobie; jak szron w piękną pogodę, (…) rozpłyną się twoje grzechy” (Syr 3,15).
Przykazanie IV obecnie jest coraz częściej wykreślane z naszych obowiązków. Wyręczamy się różnego rodzaju Domami Pomocy Społecznej. Rodzice nie dożywają starości w domach rodzinnych, lecz kończą swoje życie w placówkach dla osób w wieku podeszłym, dla osób przewlekle chorych, niepełnosprawnych intelektualnie i fizycznie. Stanowią one swoiste getta, których mieszkańcy widzą jedynie – poza obsługującym ich personelem – osoby podobne sobie. Przez to ich świat jest zniekształcony i zafałszowany, wszak świat to coś więcej niż tylko społeczność ludzi niedołężnych tu i teraz. Świat jest różnorodny. Zapełniają go mężczyźni i kobiety, ludzie młodzi i starzy, zdrowi i chorzy, szczęśliwi i nieszczęśliwi, bogaci i biedni, dobrzy i źli. W Domach Pomocy Społecznej jest inaczej; świat zostaje zredukowany do określonej, jednorodnej przestrzeni, w której wszystko kojarzy się ze starością, niedołężnością, chorobami…
Pan Jezus powiedział kiedyś, że ubogich, chorych, potrzebujących, ludzi w podeszłym wieku zawsze będziemy mieć u siebie (por. J 12,8). Nie mogą być oni wykluczani, przesuwani na margines naszego życia rodzinnego. Oni są przecież naszą rodziną – ojcem, matką, dziadkami. Przez swój wiek, niedołężność nie przestają być kością z na-
szych kości i ciałem z naszego ciała (Rdz 2,23). Tylko w sytuacjach granicznych, kiedy dzieci nie są w stanie zająć się chorą matką, ojcem – mogą udać się po pomoc
do Domów dla Seniorów. Placówki te nie mogą być jednak domami samotności, do których dzieci rzadko zaglądają. Przeciwnie, dzieci mają być tam stałymi gośćmi. ■

Ten i inne teksty czytaj dzięki prenumeracie

Zajrzyj do nas na FB