8 września ubiegłego roku uroczyście rozpoczął się proces
beatyfikacyjny br. Innocentego Marii Wójcika OFMConv.
Nowy Sługa Boży całe swoje zakonne życie przeżył
w niepokalanowskim klasztorze. Jeden z jego współbraci,
br. Bernard, tak wspomina tego Dobrego Brata.
Pierwszy raz spotkałem się z br. Innocentym Wójcikiem w Niepokalanowie, w roku 1946, gdy byłem jeszcze aspirantem, a br. Innocenty obsługiwał wtedy magazyn ogólny klasztoru. Pracowałem wtedy w Administracji, ale przełożony posłał mnie na jakiś czas do br. Innocentego. Pomagałem mu w pracach porządkowych przed zbliżającą się zimą. Chociaż wiekiem byliśmy prawie równi (byłem starszy od niego o dziewięć miesięcy), jednak br. Innocenty był już po profesji wieczystej od sześciu lat, gdyż wstąpił do zakonu mając lat 17, a ja byłem dopiero początkującym kandydatem, mając lat 28. Budowałem się wtedy jego grzecznością i pracowitością. Był wątłej budowy ciała, jednak nie oszczędzał się, gdy trzeba było ciężko pracować.
Zapamiętałem też jeszcze z tych początkowych moich lat pobytu w Niepokalanowie gorliwość br. Innocentego w modlitwie. W soboty po adoracji poobiedniej mieliśmy zwykle spowiedź w kaplicy klasztornej. Pamiętam tę drobną, rumianą twarz Brata, gdy odchodził od konfesjonału i klękał w klęczniku, trwając na modlitwie ze złożonymi rękami. Tę jego postawę modlitewną często i później widywałem, gdyż tak zwykle modlił się w kaplicy – ze złożonymi rękami, wspartymi o klęcznik. Zwrócił też uwagę na tę rozmodloną postawę br. Innocentego kaznodzieja w kazaniu pogrzebowym br. Innocentego.
Przez pewien czas pracowałem z br. Innocentym w dziale dokumentacyjnym. Br. Arnold Wędrowski był wtedy przełożonym tego działu i przepisywał na maszynie artykuły i listy, napisane przez św. Ojca Maksymiliana, a myśmy z br. Innocentym robili korektę tych maszynopisów. Br. Innocenty czytał teksty, a ja poprawiałem zauważone błędy w maszynopisie. Chociaż była to żmudna praca, br. Innocenty nigdy się nie zniechęcał ani nie wykazywał zniecierpliwienia. Był zawsze pogodny i bardzo cenił sobie tę pracę, gdyż z tych pism mógł dokładnie poznać naszego Świętego. W pamięci zachował wiele cennych szczegółów i dat z życia św. Ojca Maksymiliana. Mogłem się o tym przekonać, gdy podczas swobodnych rozmów rekreacyjnych mówiliśmy na tematy dotyczące powstania i rozwoju Niepokalanowa, i różnych okoliczności z życia św. Ojca Kolbego.
W tym okresie, podczas wolnych chwil, br. Innocenty zbierał wyjątki z pism św. Ojca Maksymiliana, dotyczące powstania Rycerstwa Niepokalanej i różnych wypowiedzi św. Ojca Maksymiliana na temat Rycerstwa. Prosił mnie, abym te zebrane myśli odpowiednio podzielił na rozdziały, które wspólnie układaliśmy. Na początku każdego takiego naszego spotkania klękaliśmy razem i odmawialiśmy Zdrowaś Maryjo i trzy razy Chwała Ojcu, z czołem pochylonym aż do podłogi – na wzór modlitwy św. Ojca Maksymiliana. Powstała z tej naszej pracy gruba broszura maszynopisu pt.: Rycerstwo Niepokalanej według myśli o. Maksymiliana Marii Kolbego. W kilka lat później br. Innocenty przepracował ten materiał przy pomocy red. o. Jerzego Domańskiego – wtedy wyszedł
w druku: Podręcznik dla Rycerstwa Niepokalanej, autorstwa br. Innocentego.
Później przełożonym działu dokumentacyjnego został br. Innocenty. Po beatyfikacji Ojca Maksymiliana przybywało coraz więcej materiału na temat Jego życia i rozwoju Rycerstwa Niepokalanej. Br. Innocenty rozwinął ten dział i zorganizował przy nim Archiwum z wielu cennymi eksponatami. Chętnie służył przyjeżdżającym do Niepokalanowa księżom i naszym klerykom, a także innym osobom, interesującym się naszym Świętym i Rycerstwem Niepokalanej.
Kilka razy w roku odbywały się w Niepokalanowie spotkania animatorów Rycerstwa Niepokalanej, których duszą był br. Innocenty. Mój kuzyn z Częstochowy, jako animator, brał udział w tych spotkaniach. Słyszałem od niego bardzo pozytywne oceny tych spotkań, szczególnie dotyczące osoby br. Innocentego. Nazywał go Pracowitą Mrówką, gdyż był tak niepozorny, a jednak wszędzie obecny. Widać było, że on był sprężyną tych wszystkich spotkań. Często też wyjeżdżał w teren na różne spotkania Kół Rycerstwa Niepokalanej, organizowane w parafiach. Zjednał sobie serca rycerzy Niepokalanej w różnych miejscowościach, dlatego też na jego pogrzeb przybyły dziesiątki delegacji Kół MI ze swoimi sztandarami.
Wiele pracy poświęcał br. Innocenty sprawom naszych misji. Na każde święta i na imieniny pisał listy z życzeniami do wszystkich misjonarzy. Najpierw do Japonii, a potem do Zambii i Brazylii. Treść tych życzeń nie była zbyt szablonowa, ale często dopasowana do osoby misjonarza. Wiem o tym doskonale, gdyż często przynosił mi konspekty tych życzeń do korekty. Ostatni raz widziałem się z br. Innocentym, gdy odwiedzałem go w szpitalu w Sochaczewie. Widać było, że cierpi, ale twarz miał pogodną i ze spokojem znosił swoje cierpienie.
Ogólnie mogę powiedzieć, że br. Innocenty był wzorowym zakonnikiem i w zupełności stosował w swoim życiu zasady ideału wskazanego przez św. Ojca Maksymiliana. Zarówno w jego zachowaniu i odnoszeniu się do współbraci, a także w wyglądzie zewnętrznym, ubiorze widać było, że nie chodzi mu o elegancję ani o żadne korzyści materialne, ale całą duszą jest oddany Niepokalanej i całkowicie chce się do Niej upodobnić na wzór św. Ojca Maksymiliana. ■