„Co autor miał na myśli?”. To pytanie wielokrotnie stawiała nam nauczycielka języka polskiego, usiłując wydobyć z nas interpretację jakiegoś wiersza czy fragmentu książki. W pierwszym momencie na usta cisnęła się odpowiedź: „A skąd mamy to wiedzieć? Czy nie byłoby lepiej zapytać o to samego autora?”. Wydawało się nam, uczniom technikum, że jest to najprostszy i najbardziej logiczny sposób rozwiązania tego problemu, zwłaszcza że na elektrotechnice nauczyciel często powtarzał nam: „Macie być jak prąd i szukać rozwiązań, idąc po linii najmniejszego oporu”. Wspomniana zasada na elektrotechnice sprawdzała się bardzo dobrze –
w odniesieniu do języka polskiego albo w ogóle w życiu już nie bardzo.
Pani od polskiego usiłowała wydobyć z nas głębszą refleksję, która nie zatrzymywałaby się tylko na powierzchownym znaczeniu zdań albo poszczególnych słów. Zwracała naszą uwagę na okoliczności, w których powstał dany utwór. Zawsze podkreślała, jak wielkie znaczenie w interpretacji utworu ma znajomość życiorysu autora. Często wskazywała na poszczególne słowa, sugerując, aby zamienić je na inne i zobaczyć, jak to wpłynie na sens konkretnego zdania i jego zrozumienie.
Przemierzając na łamach „Rycerza Niepokalanej” drogę dziesięciu przykazań, w jakimś sensie również i my stawiamy wspomniane pytanie: „Co Autor miał na myśli?”. Czy w kolejnych przykazaniach Panu Bogu chodzi tylko o zakazy i nakazy? O to, co wolno, a czego nie wolno? W najbardziej podstawowym rozumieniu przykazań należałoby odpowiedzieć twierdząco i nie byłoby w tym żadnego błędu. Tak, chodzi o to, aby wypełniać to, co nakazane, i unikać tego, co zakazane… Koniec i kropka. Czy jest to jednak jedyny zamysł Autora?
Co wiemy o Autorze? Wiemy, że jest Miłością, że jest Stwórcą wszystkiego i o wszystko się troszczy, że zależy Mu przede wszystkim na dobru i szczęściu człowieka, który jest szczytem stworzenia.
W jakim kontekście powstało dziesięć przykazań? Otóż naród wybrany, uciemiężony przez Egipcjan, doświadczył niezwykłej ingerencji ze strony Pana Boga, który wyprowadził swój lud z niewoli. Gdy lud ten doszedł pod górę Synaj, Bóg za pośrednictwem Mojżesza daje mu Dziesięć Słów – „żeby nie grzeszyli”. Ktoś, kto powierzchownie podszedłby do tematu, mógłby stwierdzić: Oto odkrywamy zamysł Autora, który jednak czegoś zabrania, „ogranicza wolność”, ustawia wszystkich w szeregu, wydając nakazy i zakazy, „żeby nie grzeszyli”! Ale jak to się ma do faktu, że Autor jest Miłością, troszczy się i pragnie szczęścia człowieka?
Spróbujmy zatem zastosować ostatnią wskazówkę pani od polskiego i zobaczmy, co się stanie, jeśli zmienimy jedno słowo. Św. Paweł wskazuje, że z powodu grzechu na świecie pojawiła się śmierć. Innymi słowy: grzech jest jak śmiertelna choroba, na którą zapadł człowiek. Zatem stwierdzenie: „żeby nie grzeszyli” możemy zapisać: „żeby nie chorowali”, „żeby byli zdrowi”! Czyż nie to właśnie jest głębszym zamysłem Autora?
„Żeby byli zdrowi”! ■