Z homilii wygłoszonej na zakończenie XXV Kongresu Eucharystycznego 11 września 2011 roku
„Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” (J 6,60). W obliczu mowy Jezusa o Chlebie życia w synagodze w Kafarnaum reakcja uczniów, z których wielu opuściło Jezusa, nie jest zbyt daleka od naszego oporu wobec całkowitego daru, jaki On z Siebie czyni. Dzieje się tak, ponieważ prawdziwe przyjęcie tego daru oznacza pozostawienie swoich spraw, zgodę na zaangażowanie i przemianę, aż do życia Jego życiem, jak przypomina nam Apostoł Paweł: „Jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana” (Rz 14,8).
„Trudna jest ta mowa!” Tak, jest to trudne, ponieważ często mylimy wolność z brakiem ograniczeń, z przekonaniem, że damy sobie radę sami, bez Boga, postrzeganego jako ograniczającego naszą wolność.
To przekonanie szybko przeradza się w rozczarowanie, rodzące niepokój i strach. Prowadzi ono do paradoksalnej tęsknoty za kajdanami przeszłości: „Obyśmy pomarli z ręki Pana w ziemi egipskiej, gdzieśmy zasiadali przed garnkami mięsa i jadali chleb do sytości!” – jak mawiali Żydzi na pustyni (Wj 16,3). W rzeczywistości, tylko otwierając się na Boga, przyjmując Jego dar, stajemy się naprawdę wolni, wolni od niewoli grzechu, który szpeci oblicze człowieka i jednocześnie stajemy się zdolni do służenia prawdziwemu dobru naszych braci i sióstr.
„Trudna jest ta mowa!” Tak, jest to trudne, ponieważ człowiek często popada w iluzję, że jest w stanie „przemienić kamienie w chleb”. Po odstawieniu Boga na boczny tor lub postrzeganiu Go jako prywatny wybór, który nie może ingerować w życie publiczne, pewne ideologie zmierzają do zorganizowania społeczeństwa siłą władzy i gospodarki. Historia pokazuje nam w sposób dramatyczny, jak cel zapewnienia rozwoju, dobrobytu materialnego i pokoju dla wszystkich, pomijając jednocześnie Boga i Jego Objawienie, zaowocował dawaniem ludziom kamieni zamiast chleba. Chleb, Drodzy Bracia i Siostry, jest „owocem pracy człowieka”. W tej prawdzie zawarta jest odpowiedzialność i twórczość złożona w nasze ręce; ale chleb jest także, a w zasadzie przede wszystkim „owocem ziemi”, który powstaje dzięki słońcu i deszczowi: jest darem, o który należy prosić, który niweczy wszelką dumę
i sprawia, że wzywamy z ufnością pokornych: „Ojcze (…) daj nam dzisiaj chleba naszego powszedniego” (Mt 6,11).
Człowiek nie jest w stanie dać życia sobie samemu. Jest natomiast w stanie zrozumieć siebie, gdy odnosi się do Boga: to relacja z Nim nadaje spójność naszemu człowieczeństwu i czyni nasze życie dobrym i sprawiedliwym. W modlitwie Ojcze nasz prosimy, aby Jego Imię zostało uświęcone, aby przyszło Jego królestwo, aby wypełniła się Jego wola. Prymat Boga jest rzeczywistością, którą musimy odzyskać w naszym świecie i w naszym życiu, ponieważ tylko w ten sposób będziemy mogli na nowo odkryć prawdę o tym, kim jesteśmy, a poznając i podążając za wolą Bożą, odnajdziemy nasze prawdziwe dobro. Należy dać czas i przestrzeń Bogu, aby stał się życiodajnym centrum naszego istnienia.
Od czego zacząć, od jakiego źródła, aby odzyskać i potwierdzić prymat Boga? Zacznijmy od Eucharystii! Tutaj Bóg zbliża się tak bardzo, że sam staje się naszym pokarmem, tutaj On staje się naszą siłą na drodze, która nierzadko jest trudna, tutaj On staje się przyjazną obecnością, która przemienia. Już Prawo dane przez Mojżesza było uważane za „chleb z nieba”, dzięki któremu Izrael stał się Ludem Bożym, ale dopiero w Jezusie Słowo Boga staje się Ciałem, wychodzi nam na spotkanie jako Osoba. On, Słowo Przedwieczne, jest prawdziwą Manną, jest Chlebem życia (por. J 6, 32-35), a wypełnianie dzieł Bożych jest wiarą w Niego (por. J 6,28-29). Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus podsumowuje całe swoje istnienie w geście, który wpisuje się w wielkie wielkanocne błogosławieństwo Boga. Jako Syn, składa dziękczynienie Ojcu za Jego ogromną miłość. Jezus łamie chleb i dzieli się nim, ale z nową głębią, bo daje Siebie. Bierze kielich – dzieli się nim ze wszystkimi, ale tym gestem daje „nowe Przymierze we Krwi”, daje Siebie samego. W tym geście Jezus uprzedza ofiarę Krzyża – akt najwyższej miłości w posłuszeństwie woli Ojca. Jego życie zostanie Mu odebrane na Krzyżu, ale już teraz je ofiarowuje z własnej woli.
W ten sposób śmierć Chrystusa nie sprowadza się do gwałtownej egzekucji, ale zostaje przez Niego przemieniona w akt bezinteresownej miłości, w akt oddania Siebie, który zwycięsko przekracza samą śmierć i potwierdza dobroć stworzenia, które wyszło z ręki Pana Boga, upokorzone grzechem i ostatecznie odkupione. Ten ogromny dar jest dla nas dostępny w sakramencie Eucharystii. Bóg daje się nam, aby otworzyć nasze istnienie na Niego, aby wciągnąć je w tajemnicę miłości Krzyża, aby dać uczestnictwo w odwiecznej tajemnicy Jego istnienia, z której wzięliśmy początek
i do której ostatecznie zmierzamy.
Jakie znaczenie dla naszego życia ma to rozpoczynanie od Eucharystii i potwierdzanie prymatu Boga? Komunia eucharystyczna, Drodzy Przyjaciele, wyrywa nas z naszego indywidualizmu, udziela nam Ducha Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał, i upodabnia nas do Siebie; łączy nas wewnętrznie z braćmi w tej tajemnicy komunii, którą jest Kościół, w którym jeden Chleb czyni wielu jednym ciałem (por. 1 Kor 10,17), wypełniając modlitwę pierwotnej wspólnoty chrześcijańskiej, opisaną w księdze Didache: „Jak ten połamany chleb został rozrzucony na wzgórzach i zebrany, stał się jednym, tak niech Twój Kościół z krańców ziemi zostanie zgromadzony w Twoim królestwie” (IX, 4). Eucharystia wspiera i przemienia całe życie codzienne. Jak przypomniałem w mojej pierwszej encyklice – „w Komunii eucharystycznej zawiera się bycie miłowanym i jednocześnie miłowanie innych”, tak więc „Eucharystia, która nie przekłada się na miłość konkretnie praktykowaną, jest sama w sobie fragmentaryczna” (Deus caritas est, 14).
Dwutysiącletnia historia Kościoła jest usiana świętymi, których życie jest wymownym znakiem tego, że właśnie z komunii z Panem, z Eucharystii rodzi się nowe i głębokie przyjęcie odpowiedzialności na wszystkich poziomach życia wspólnotowego, gdzie w centrum jest osoba, zwłaszcza uboga, pokrzywdzona lub chora. Karmienie się Chrystusem jest sposobem, aby nie pozostać obcym lub obojętnym na los braci, ale wejść w tę samą logikę miłości i daru ofiary Krzyża; kto umie klękać przed Eucharystią, kto przyjmuje Ciało Pana, nie może nie być uważnym na codzienność, na sytuacje niegodne człowieka, ale umie pochylić się nad potrzebującym, wie, jak łamać własny chleb z głodnym, dzielić się wodą ze spragnionymi, nagich przyodziać, nawiedzać chorych i więźniów (por. Mt 25,34-36). W każdym człowieku będzie mógł widzieć tego samego Pana, który nie wahał się oddać całego Siebie za nas i dla naszego zbawienia. Duchowość eucharystyczna jest zatem prawdziwym antidotum na indywidualizm i egoizm, które często charakteryzują dzisiejsze życie, prowadzi do ponownego odkrycia bezinteresowności, poważnego dbania o relacje, poczynając od rodziny, ze szczególnym uwzględnieniem łagodzenia ran. Duchowość eucharystyczna jest duszą wspólnoty kościelnej, która przezwycięża podziały i przeciwieństwa oraz ceni różnorodność charyzmatów i posług, oddając je w służbę jedności Kościoła, jego żywotności i misji. Duchowość eucharystyczna jest drogą do przywrócenia właściwego rytmu życia człowieka, pogodzenia czasu pracy z czasem świętowania i rodziną oraz w dążeniu do przezwyciężenia niepewności i problemów codzienności. Duchowość eucharystyczna pomoże nam także zbliżyć się do różnych form ludzkiej słabości, ze świadomością, że nie zaciemniają one wartości osoby, ale będą wymagać bliskości, akceptacji i pomocy. ■