„Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek” (Wj 20,16; Pwt 5,20).
Kłamstwo to najstarszy grzech człowieka. Pierwszym kłamcą był wąż (diabeł) w Raju. Pismo Święte ukazuje fatalne skutki kłamstwa. W Księdze Przysłów (Przypowieści) napisane jest: „Chleb kłamstwa jest słodki dla człowieka, ale potem usta jego napełniają się piaskiem” (Prz 20,17).
Pierwsi o tych skutkach dowiedzieli się Adam i Ewa. Ewa, spróbowawszy owocu „z drzewa, które jest w środku ogrodu” (Rdz 3,3), stwierdziła, że owoce są dobre i rozkoszne dla oczu, choć w konsekwencji ich spożycie prowadziło do śmierci. Wąż okłamał pierwszych ludzi dwukrotnie, najpierw pytając: „Czy to prawda, że Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?” (Rdz 3,1b); następnie fałszywie zapewnił: „Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3,4-5).
Istotnie, Adamowi i Ewie otworzyły się oczy i poznali fałsz obietnicy szatana – nie zajęli miejsca Boga, lecz zostali wyrzuceni z krainy szczęścia i osadzeni na przeklętej, rodzącej ciernie i oset ziemi, na której z trudem – w pocie czoła – będą zdobywać pożywienie. Kłamstwo oferuje człowiekowi iluzję uśmiechu losu, ale ten uśmiech zawsze jest uśmiechem przez łzy.
Kłamstwo z natury sprowadza na człowieka fatalne konsekwencje, niesie ze sobą krzywdę; „Maczugą, mieczem, ostrą strzałą – fałszywy świadek przeciw bliźniemu” (Prz 25,18) – powiada mędrzec. Na podstawie kłamliwych oskarżeń Żydzi ukamienowali św. Szczepana. Kłamstwo i prawda. Dwaj odwieczni oponenci. Po jednej stronie ojciec kłamstwa, diabeł – po drugiej sprawiedliwy Ojciec, Bóg. Z pytaniem o prawdę zwrócił się Piłat, sądząc Chrystusa – i wydał wyrok śmierci na podstawie dwóch fałszywych świadectw (Mt 26,60-61). Kłamstwo raz jeszcze zebrało swoje żniwo.
O bliźnim nigdy źle, lecz dobrze albo wcale. Kłamstwo zwykle chodzi w parze z plotką i oszczerstwem. To plaga społeczna nie mniej groźna niż wojna.
Słusznie powiada mędrzec Syrach: „Wielu padło od ostrza miecza, ale nie tylu, co od języka” (Syr 28,18). I radzi: „Posłyszałeś słowo? Niech umrze z tobą!” (Syr 19,10).
Bóg nigdy nie kłamie, potępia każde kłamstwo: „Wstrętne dla Jahwe są usta kłamliwe, lecz w prawdomównych ma upodobanie” (Prz 12,22), a „kto chodzi z kłamstwem na ustach (…) w mgnieniu oka zniszczony [zostanie] – i nieodwracalnie” (Prz 6,12.15), natomiast ci, w czyich „ustach kłamstwa nie znaleziono” (Ap 14,5) – znajdą się przy Baranku.
Jezus Chrystus mówi: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5,37). Podobnie przestrzega św. Paweł Apostoł: „Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca” (Ef 4,29), co znajduje swoje odzwierciedlenie w znanym powiedzeniu: Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Chrześcijaninowi z natury obce jest kłamstwo, co w taki sposób uzasadnia Apostoł Narodów: „Nie okłamujcie się nawzajem, boście zwlekli z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, a przyoblekli nowego” (Kol 3,9-10).
Jezus przestrzega przed fałszywymi osądami: „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata” (Mt 7,3-5). I zaleca: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!” (Mt 7,12). Ta złota zasada stanowi antidotum na wszelkie osądy i obmowy.
Tak więc nie tylko kłamstwo wyrządza krzywdę naszemu bratu – równie szkodliwa jest także prawda wyrażona językiem bez miłości. Taka prawda nie leczy, lecz upokarza i rani. Na prawdę trzeba człowieka przygotować, nie zaskakiwać go nią; dotyczy to szczególnie dzieci, ludzi chorych i zagubionych moralnie. W pewnych sytuacjach dopuszczalne są kłamstwa z konieczności, gdy chcemy komuś zaoszczędzić krzywdy i upokorzenia.
Każde kłamstwo jest zaprzeczeniem miłości, rodzajem zabójstwa – zabójstwa na raty. Przeciwnik prawdy, szatan: „Od początku był (…) zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8,44). Według św. Augustyna: „Nie każdy, kto mówi nieprawdę, kłamie, jeżeli wierzy lub uważa, że jest prawdą to, co mówi (…). Kłamie ten, kto myśli jedną rzecz, a oświadcza słowami (…) coś zupełnie innego”.
Kłamstwo godzi w godność człowieka, narusza jego dobre imię, rani człowieka, dzieli społeczeństwa, wprowadza zamęt w życiu rodzinnym i narodowym, niszczy relacje. Kłamstwo narusza również
relacje z Bogiem: podważa najgłębszą prawdę i miłość, zaufanie i wiarę. Kłamstwo jest jak miecz obosieczny, uderza także w samego kłamcę. Kumuluje się w nim, w jego duszy; wykrzywia ludzkie sumienie. Prowadzi do samozakłamania. Toteż nie można odmówić słuszności stwierdzeniu, że chrześcijanin staje się godnym respektu nie przez jedną Mszę świętą więcej, ale przez jedno kłamstwo mniej (A. Pronzato).
Omawiane przykazanie Dekalogu w Piśmie Świętym odnosi się wprost do dawania fałszywego świadectwa w sądzie, ale jak się okazuje, obejmuje ono całość życia ludzkiego. W życiu bywają małe kłamstwa, kłamstewka, przed sądem jednak nawet te najmniejsze urastają do wielkiego grzechu. Fałszywe świadczenie przed sądem, pod przysięgą, obraża nie tylko godność podsądnego, ale i samego Boga.
Jedyną i niepodważalną Prawdą jest sam Bóg. W Nim i z Niego człowiek czerpie wszelkie wyjaśnienia dotyczące prawdy o świecie i o samym sobie. Człowiek i świat mają swój początek w Bogu – Źródle prawdy. Wszelkie wyjaśnienia związane z poszukiwaniami prawdy przez człowieka muszą mieć swoje odniesienie do Boga i Jego zamiarów wobec człowieka.
„Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu” (Wj 20,16) – przykazanie to można sparafrazować i zapisać w postaci: Nie mów fałszywego świadectwa przeciw Bogu swojemu. Kłamstwo jest zwróceniem się nie tylko przeciwko człowiekowi, ale też przeciwko Bogu.
Obecnie daje się zauważyć trend wyjątkowego spoufalania się z kłamstwem. Człowiek stał się zakładnikiem kłamstwa. Kłamstwo przestaje nas już specjalnie dziwić. Coraz częściej myślimy, iż ono po prostu musi być częścią rzeczywistości. Prawdę odsuwamy na bok, nie zauważamy jej, bądź uważamy za rzecz nieistotną albo wręcz wstydliwą. W ten sposób obrażamy samego Boga – Prawdę Absolutną – i nas samych, siebie nawzajem. ■