Nie możemy opuścić ludzi…

9 sierpnia 2021 roku mija 30 lat od męczeńskiej śmierci dwóch błogosławionych franciszkańskich misjonarzy z Pariacoto: Michała Tomaszka i Zbigniewa Strzałkowskiego. Franciszkanów zamordowali terroryści z ugrupowania „Świetlisty Szlak”
(Sendero Luminoso), które wtedy działało w Peru.

Śmierć misjonarzy wstrząsnęła sercami wielu ludzi w Peru, w Polsce i na świecie. Był to akt terroru wymierzony w ludzi wierzących. Celem tego aktu było zastraszenie ludzi, zniszczenie nie tylko misji w Pariacoto, ale też peruwiańskiego Kościoła katolickiego. Choć misjonarze stracili życie, to terroryści ponieśli klęskę. Wbrew swoim planom i ludzkiej logice.
Obaj misjonarze urodzili się w niewielkich miejscowościach na południu Polski, w rodzinach niezamożnych, ale głęboko wierzących. Doświadczenia wyniesione z rodzinnych domów: wspólna modlitwa, szacunek dla ludzi i trudu pracy, w tym także fizycznej w gospodarstwie, troska o rodziców, starszych ludzi, czynne zaangażowanie w życie parafii (obaj byli ministrantami, lektorami) stały się bardzo pomocne w późniejszej pracy misyjnej, gdzie kapłan-misjonarz musi umieć nawiązywać kontakty z różnymi ludźmi i radzić sobie w rozmaitych, często trudnych warunkach.
Gdziekolwiek Bóg powoła…

Decyzja o wstąpieniu do zakonu była zarówno u bł. Zbigniewa, jak i bł. Michała dojrzała i przemyślana. Dziś może nawet zadziwiać, że młodzi ludzie bez wahania napisali w podaniach o przyjęcie do zakonu prośbę, aby ‒ jeśli taka będzie wola Boża ‒ służyć Bogu na misjach. Bł. Michał Tomaszek dnia 5 czerwca 1980 roku napisał: „Już od dawna jestem przekonany, że mam powołanie do kapłaństwa i zakonu, co miałem okazję gruntowniej przemyśleć w Niższym Seminarium Duchownym w Legnicy. Pragnieniem moim jest praca na misjach, by w ten sposób służyć Bogu i Niepokalanej”.
Bł. Zbigniew Strzałkowski do zakonu wstąpił rok wcześniej niż Michał. W podaniu z 17 czerwca 1979 roku napisał: „Proszę o przyjęcie mnie do Zakonu świętego Franciszka. Pragnę w nim poświęcić się służbie Bogu jako kapłan. Skłania mnie do tego przede wszystkim święta postać jego założyciela oraz fakt, że wydał on błogosławionego [kanonizacja Ojca Maksymiliana odbyła się w 1982 roku – przyp. aut.] Ojca Maksymiliana (…). Pragnę służyć Bogu jako kapłan, w kraju lub na misjach, gdziekolwiek mnie Bóg powoła, pragnę naśladować św. Franciszka
i bł. Maksymiliana Kolbego”.
Dlatego gdy w 1987 roku pojawiła się możliwość utworzenia nowej placówki misyjnej w Peru, Michał i Zbigniew oraz o. Jarosław Wysoczański wyrazili gotowość do podjęcia pracy misyjnej w tym kraju. Mieli wystartować „od zera” – na terenie diecezji Chimbote objąć parafię w Pariacoto, której terytorium to tereny położone w Andach. 30 sierpnia 1989 roku, w uroczystość św. Róży z Limy, głównej patronki Peru, franciszkanie oficjalnie objęli placówkę w Pariacoto. Ojcowie Jarosław i Zbigniew byli już wtedy w Peru od kilku miesięcy, Michał, który dotarł tu 25 lipca, zaledwie miesiąc. Każdy z nich uczył się języka nie tylko hiszpańskiego, ale także dialektu keczua używanego przez ludność andyjską. Podjęto także decyzję, aby przygotowywać do codziennej pracy w odległych miejscowościach świeckich katechistów, którzy spotkania formacyjne mieli w Pariacoto. W pracy i adaptacji do peruwiańskiej codzienności wspomagały misjonarzy siostry ze Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusa, pracujące na tym terenie od lat 70. XX wieku. Jedna z nich, s. Berta Hernández
Guerra, stała się potem świadkiem porwania franciszkanów przez terrorystów.
Dzień jak co dzień

 

Ten i inne teksty czytaj dzięki prenumeracie

Zajrzyj do nas na FB