Nie pożądaj żony bliźniego swego

„Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego…” (Wj 20,17; Pwt 5,21).

O co właściwie chodzi w tym przykazaniu? Tak dosłownie to o to, żeby opanować w sobie nieprzyzwoite chęci w stosunku do cudzych żon. Uleganie takim chęciom doprowadza zwykle do bardzo przykrych komplikacji.
Pożądać można jedynie własnej żony. Prawdziwa miłość między mężczyzną i kobietą zawiera także radość i przyjemność wzajemnego cielesnego oddania się, owocem czego jest przede wszystkim kochane dziecko.

Dzisiaj każde pożądanie nazywa się miłością. Media wręcz zachęcają do zaspokajania ludzkich pożądań. Róbta, co chceta! Czynią to nie tylko poprzez portale pornograficzne, ale również przez zwyczajny, codzienny przekaz medialny. Pożądanie nie ma nic wspólnego z miłością. Nie marnujmy naszego pożądania na cudze żony, bo nie starczy nam go dla tej jedynej, najpiękniejszej, ukochanej – żony. Miłość bez pożądania jest miałka i właściwie niemoralna, bo ograniczałaby się jedynie do wymiaru czysto fizjologicznego, „mechanicznego”.
Dwa ostatnie przykazania Dekalogu stanowią całość. Tradycja chrześcijańska rozdzieliła je, wiążąc przykazanie IX z pożądaniem cielesnym, a przykazanie X z pozostałymi dobrami bliźnich. Warto podkreślić, że Dekalog powstał w nomadycznej kulturze semickiej, która dawała większe prawa mężczyznom. Stąd dziewiąte przykazanie skierowane było wyłącznie do mężczyzn; nic nie mówi o pożądaniu cudzych mężów przez żony. Obecnie nastąpiło swego rodzaju „równouprawnienie” – pożądanie cudzych żon i cudzych mężów jest równie częstym zjawiskiem.
Pożądanie należy odróżnić od pragnień. Pragnienie jest zjawiskiem naturalnym i niezbędnym w rozwoju ludzkim; jest motorem życia duchowego. To jasna strona duszy.
Pożądanie zaś odnosi się przede wszystkim do pragnień zmysłowych, niekontrolowane może prowadzić do grzechu. Jest ono ciemną stroną ludzkiej duszy.
Każdy z nas zauważa w sobie wewnętrzne rozdarcie, ma poczucie, że składa się jakby z dwóch osób. Dobrze ujął to św. Paweł Apostoł, pisząc do Rzymian: „Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach” (Rz 7,18-23).
Apostoł wskazuje na fundamentalne rozdwojenie natury ludzkiej, obecne w każdym człowieku. Z jednej strony człowiek z natury jest szlachetny – pragnie dobra, miłości;
z drugiej zaś – naturę ludzką próbuje podbić w niewolę skłonność do grzechu. Mówi się, że dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło.
Tak, jeśli chęci czynienia dobra pozostaną jedynie w sferze zachcianek.
Pisząc o wewnętrznym rozdarciu człowieka, o jego ciemnych i jasnych stronach, Apostoł określa je terminami: „stary człowiek” i „nowy człowiek”. Człowiek stary, czyli cielesny, zmysłowy – to siła w człowieku, która popycha go do zła (por. Rz 8,5-7). Stary człowiek pożąda, zabija, zazdrości, sprzedaje narkotyki, dokonuje aborcji, nie przebacza swojemu bratu, prowadzi wojny, wykorzystuje niewinnych. Człowiek nowy, czyli duchowy, wewnętrzny – to siła w człowieku, która popycha go do dobrego. Stary człowiek pożąda żony bliźniego swego. Człowiek nowy pożąda wyłącznie własnej żony.
Żaden człowiek nie jest z natury jedynie dobry bądź jedynie zły. Jest złożony. W wymiarze integralnym pochodzi on od Boga. Posiada wolną wolę – dobrą i złą. Pełny szlachetnych dążeń i pokus do złych wyborów – pożądliwości.
Są trzy rodzaje pożądliwości: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia (1 J 2,16). Przykazanie IX mówi o pożądliwości cielesnej, czyli o zmysłowości, seksualnym pragnieniu użycia drugiego człowieka, wykorzystania go w sposób przedmiotowy; mówi też o pożądliwości oczu.
Jezus Chrystus już samo pożądliwe patrzenie na kobietę nazywa cudzołóstwem: „Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż. A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5,27). Jezus nie mówi tu wyłącznie o cudzej żonie, lecz mówi o kobiecie w ogóle.
W ludzkim rozumieniu pożądanie to akt czysto wewnętrzny, który może pozostać w sferze pragnień, natomiast w rozumieniu Pisma Świętego jest ono (pożądanie) pierwszym krokiem do cudzołóstwa. Dla słuchaczy Jezusa (Żydów) czymś niewyobrażalnym było oddzielanie myśli od czynów. W ich rozumieniu pożądanie nie kończyło się na samym tylko wewnętrznym pragnieniu, ale przynosiło szkodę społeczeństwu.
Celem przykazania IX jest ochrona człowieka przed grzechem rozpusty już od samego zarania, kiedy próbuje usadowić się on w jego myśli. Pożar najlepiej jest zgasić już w samym zalążku. „Lepiej zapobiegać niż leczyć”, mówimy. Podobnie jest z dziewią tym przykazaniem: „Nie pożądaj żony bliźniego swego”.
Na koniec przytoczmy słowa Jana Pawła II z IV pielgrzymki do Polski, której mo­tywem przewodnim było 10 przykazań Bożych: „Tyle słabości i grzechów ludzi współcze­snych, którzy nie żyją życiem wewnętrznym. Żyją zewnętrznie. Żyją zmysłami, żyją odruchem instynktów. Idąc za przykazaniami Dekalogu, (…) należy tutaj przywołać na pamięć przykazanie dziewiąte: «Nie pożądaj żony bliźniego twego». Nie tylko «nie cudzołóż», ale też «nie pożądaj». Nie daj się uwikłać wszystkim tym siłom pożądania, które drzemią w tobie jako «zarzewie grzechu». Nie daj się opanować «człowiekowi cielesnemu» (por. 1 Kor 3,3). Jeżeli będziecie żyli wedle ciała – pisze Apostoł – czeka was śmierć (Rz 8,13). Ciało samo nie ma innej perspektywy – tylko duch ją ma.
Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała – będziecie żyli (Rz 8,13). A siły ducha są w człowieku. I działa też w sercach ludzkich miłość, która jest z Ducha Świętego.
A zatem – podjąć to, co każdy z nas ma w sobie z ducha i z Ducha Świętego. Nie dać się też uwikłać całej tej cywilizacji pożądania i użycia, która panoszy się wśród nas i nadaje sobie nazwę europejskości, panoszy się wśród nas, korzystając z różnych środków przekazu i uwodzenia. Czy jest to cywilizacja – czy raczej antycywilizacja? Kultura – czy raczej antykultura? Tu trzeba wrócić do elementarnych rozróżnień. Przecież kulturą jest to, co czyni człowieka bardziej człowiekiem. Nie to, co tylko «zużywa» jego człowieczeństwo” (Jan Paweł II, Włocławek 1991). ■

Ten i inne teksty czytaj dzięki prenumeracie

Zajrzyj do nas na FB