Nikt cię nie potępił?

3 KWIETNIA 2022,
5. NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU
EWANGELIA: J 8,1-11

Człowiek jak kawałek blachy?

A kogo dzisiaj przyprowadziliby faryzeusze do Jezu­sa? Gdyby to w centrum jakiegoś Miasta Polskiego było? Kierowcę, który śmiga 250 km/h po autostradzie? Sąsiada, który pali jakimiś śmieciami w piecu, bo na inny opał go nie stać? Zakonnicę, która zioło rozśmieszające zapaliła? Może przyprowadziliby ich do Jezusa i powiedzieliby: „Nauczycielu, prawo mówi, że dla tego pierwszego kolegi mandat karny i utrata prawa jazdy, dla drugiego kolegi grzywna za zanieczyszczanie środowiska, a dla siostry zakaz opuszczania miejsca zamieszkania, bo konstytucje jej zgromadzenia mówią, że za zioło rozśmieszające grozi surowa kara. A Ty, co mówisz?”.
On pewnie schyliłby się i pisał palcem po ziemi (i to byłby pierwszy z cudów – piasek znaleźć, ziemię znaleźć, w centrum wybetonowanego Miasta Polskiego). A oni zapewne powiedzieliby: „Dlaczego nic nie odpowiadasz? No, powiedz coś, zajmij jakieś stanowisko!”. Boć przecież, jeśli powie, że mandat
się nie należy, że grzywna się nie należy, że kara się nie należy, to będą Go mogli oskarżyć, że wichrzyciel, podjudzacz, że na porządek społeczny czyha i przyzwolenie na frywolność – choć nie wprost – daje. A jak powie, że się należy kara, to Mu powiedzą: „A jednak nie jesteś taki miłosierny, jak mówisz! Surowy jesteś! Miłości nie znasz!”. Tak sobie to umyślili!
Śmiem przypuszczać, że On podniósłby się i powiedział: „Kto z was jest bez grzechu, jest perfekcyjny, jest bez zarzutu i nieskalany, niech pierwszy wymierzy karę”. Zaczęliby odchodzić, poczynając od starszych.
A do oskarżonych powiedziałby: „Ty, kolego, zwolnij, ty, kolego, dbaj o środowisko, a ty, siostro, przestrzegaj przepisów zgromadzenia. Idź i nie grzesz więcej”.
Ta historia to po to, aby sobie łatwiej w głowie poukładać dzisiejszą Ewangelię i łatwiej zobaczyć pewien znaczący szczegół.
A mianowicie taki, że i dla faryzeuszów, i dla Jezusa cudzołóstwo to cudzołóstwo. Grzech to grzech. Jezus nie mówi dziewczynie z dzisiejszej Ewangelii: „Czego oni od ciebie chcieli, przecież nic takiego się nie stało”. Mówi: „Idź i nie grzesz więcej”. Czym różni się reakcja Jezusa od reakcji faryzeuszów? Tym, że faryzeusze traktują złapaną dziewczynę przedmiotowo, jak narzędzie, jak kawałek blachy, z którego można zbudować wnyki, sidła i pułapkę, aby pochwycić Jezusa. Nie interesuje ich prawda i zachowywanie Prawa (świadczy o tym choćby fakt, że nie przyprowadzono kochanka dziewczyny). Interesuje ich zadanie krzywdy Jezusowi przy pomocy… ewentualnego rozbicia głowy złapanej dziewczyny kamieniami. I to dlatego mierzi nas czyn faryzeuszów. W geście Jezusa, uwalniającym dziewczynę, przywracającym jej godność, wyczuwamy natomiast jakieś piękno.
Za każdym razem, gdy w człowieku człowieka dostrzegamy, aniołowie w niebie intonują Alleluja. Nawet w Wielkim Poście.

10 KWIETNIA 2022,
NIEDZIELA PALMOWA – MĘKI PAŃSKIEJ
EWANGELIA: ŁK 22,14-23,5

Ta noc ma być czuwaniem…

„Tej nocy czuwał Pan nad wyjściem synów Izraela z ziemi egipskiej. Dlatego noc ta winna być czuwaniem na cześć Pana dla wszystkich Izraelitów po wszystkie pokolenia” ‒ tak o świętowaniu Paschy pisze Księga Wyjścia (Wj 12,43). 10. dnia miesiąca Izraelici wzięli baranki, strzegli ich do 14. dnia miesiąca, potem zabili je. Krwią skropili odrzwia domów, spożyli w pośpiechu Paschę. O północy Pan pozabijał pierworodnych u Egipcjan, a potem Izrael wyszedł z domu niewoli. A Pan czuwał nad tym ich krzątaniem, pakowaniem dobytku, wyruszaniem, niepewnością, troską, przerażeniem, lękiem, zdenerwowaniem – bo zapewne i takie odczucia im towarzyszyły.
Kilkanaście wieków później Jezus ze swoimi uczniami świętuje Paschę. Spożywa wieczerzę, a następnego dnia zostanie zabity ‒
jak Baranek. W noc poprzedzającą swą śmierć idzie na modlitwę i prosi, aby uczniowie trwali na modlitwie. Aby czuwali. Nad Jego lękiem, nad Jego niepewnością, nad chęcią zmiany planów. Oni jednak opadają z sił
i zasypiają. Ze smutku.
Bóg czuwa, gdy Izrael celebruje Paschę
i wychodzi z domu niewoli. Człowiek nie jest w stanie czuwać, gdy Bóg Człowiek wchodzi w swoją Paschę, którą przeżywa, aby nas definitywnie wyprowadzić z domu niewoli. „Oto nie zdrzemnie się ani nie zaśnie Ten, który czuwa nad Izraelem”, mówi Psalm 121. Gdyby ten Psalm był o nas, to brzmiałby: „I tak się zdrzemnie albo i zaśnie ten, którego Pan o czuwanie prosi”.
Wchodzimy w Wielki Tydzień, będą okazje do czuwania. Obyśmy ich nie zmarnowali, bo zdaje się, że są niezwykle cenne w oczach Bożych. I są okazją do odwdzięczenia się za Jego czuwania.
17 KWIETNIA 2022,
NIEDZIELA
ZMARTWYCHWSTANIA
PAŃSKIEGO
EWANGELIA: J 20,1-9

Jaka twarz najpiękniejsza?

Jakie twarze postrzegamy jako najpiękniejsze? Naukowcy zadali sobie to pytanie i wyszło im z obliczeń, że mózg używa różnych strategii do badania, co mu się podoba, a co nie, ale wszystkie biorą pod uwagę ten sam zestaw elementów: wiek, zdrowie, symetrię, przeciętność, proporcję, kolor, teksturę. Gładkolica dziewoja o proporcjonalnej twarzy, która nie ma zbyt wielu znaków szczególnych, będzie podobała się nam
o wiele bardziej niż pomarszczona i pryszczata twarz starożytnego mnicha z dziką i krzywą brodą. Tak po prostu jest, żadna to mowa nienawiści, dyskryminacja czy co tam innego, tak mamy zaprogramowane głowy i niczego z tym nie zrobimy. Podoba nam się to, co sygnalizuje zdrowie fizyczne i zapowiada płodność, życiodajność. A skoro instynktownie wyczuwamy, że jest to prawdą, i to nawet bez znajomości badań neurobiologów, to często i od zarania ludzkości używamy środków, aby nieco „oszukać” naszych towarzyszy drogi. Farbujemy, malujemy, obcinamy siwe brody, poprawiamy.
Aby wyglądało młodziej, zdrowiej, symetryczniej, gładziej, no i nie tak blado.
A co na to wszystko powiedzieliby Ojcowie Kościoła? Zakwestionowaliby te wyniki badań. Taki na przykład św. Efrem uważa bowiem, że dopiero „twarz obmyta łzami nabiera niezmazywalnego piękna”. „Jeśli chcesz sobie umyć twarz”, powiada, to „obmyj ją łzami, tak aby mogła świecić blaskiem chwały przed Bogiem i Jego aniołami”. Czyli, według Efrema, to nie kosmetyki twarz upiększają, ale miłość. Boć przecież z miłości się płacze.
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje Marię z Magdali i jej bieg do grobu. Grób jest pusty, ciała Pana nie ma. Maria rozpoczyna zatem drugi bieg: biegnie do Szymona Piotra, aby opowiedzieć, jak się sprawy mają – to sprowokuje trzeci bieg poranka zmartwychwstania: biegnie do grobu Szymon, biegnie
i drugi uczeń. Wchodzą, patrzą. O reakcjach Piotra ani słowa, dowiadujemy się natomiast, że ów drugi uczeń „ujrzał i uwierzył”. A potem Ewangelia nam opowie, że zawody skończone, nikt już nie biega: uczniowie wracają do siebie, Maria zaś… stoi nad grobem, płacząc! Bieganina Szymona i Jana nie sprowokowała Pana do ukazania się, a łzy Marii – tak. Pojawi się zaraz jako ogrodnik
i zapyta: „Niewiasto, czemu płaczesz?”. I choć nie wiem, jak wyglądała Maria z Magdali, to za Efremem odważam się powiedzieć, że jej twarz miała niezmazywalne piękno. Jej łzy opowiadały miłość, której „kształtem jest piękno”.
A o czym opowiada nasza bieganina? Czy ona z miłości, czy z egoizmu? A o czym opowiadają nasze łzy? Czy one z miłości, czy ich w ogóle nie ma?
24 KWIETNIA 2022,
2. NIEDZIELA WIELKANOCNA,
NIEDZIELA MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
EWANGELIA: J 20,19-31

W co nie uwierzył Tomasz?

Tomasz zawieruszył się, gdzieś polazł – może pobiegł poszukać Marii z Magdali? Słyszał bowiem, jak przybiegła rano, poinformowała, że nie ma ciała Pana. Piotr z Janem wybiegli, potem wrócili, bez niej, potwierdzili jej wersję.

Jan mówił przejęty,
że to wszystko prawda,
że wychodzi na to,
że On, Jezus,
naprawdę zmartwychwstał.
Takie zamieszanie się zrobiło,
że może postanowił Tomasz
pójść i sprawdzić.
Może poszedł obejrzeć grób,
a może poszedł poszukać Marii
z Magdali, aby sprawdzić,
czy się jej co nie stało?
Wrócił po jakimś czasie.
„Widzieliśmy Pana!” –
wrzasnęli uczniowie.
I opowiadali, co i jak,
i kiedy, i dlaczego.
I czasami myślę sobie, że Tomasz w zmartwychwstanie uwierzył. Nie mówi bowiem – „jeśli Go nie zobaczę, to nie uwierzę”. Mówi: „ja muszę zobaczyć ręce, stopy i bok!”. Ale przecież w normalnych okolicznościach, gdy chcemy kogoś rozpoznać, to patrzymy w oczy, na uśmiech. Nie rozpoznajemy ludzi po dłoniach i po stopach, a tym bardziej po boku! Tomasz nie chce patrzeć Zmartwychwstałemu w twarz, on chce zobaczyć ślady gwoździ!
I to dlatego myślę sobie, że może Tomasz już w zmartwychwstanie uwierzył, ale nadal nie mógł sobie w głowie poukładać, jak to jest możliwe,
że On chciał zachować, że chciał zabrać ze sobą te rany! Przecież każdy człowiek chce jak najprędzej zapomnieć o bólu, o krzywdzie. Pojawia się również inne niebezpieczeństwo: jeśli zabieram ze sobą rany, to w każdej chwili mogę ci przypomnieć: „Co, zapomniałeś? Zobacz, jak mnie urządziłeś!”.
Tomasz chodzi i męczy się z tymi swoimi myślami przez osiem dni. A potem znowu przychodzi Jezus
i mówi do niego: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!”. I Tomasz rozumie, że w przypadku Jezusa jest inaczej. My pielęgnujemy rany, ba, „rozdrapujemy rany”, aby innym wypomnieć ich nie-miłość. On zachował ślady gwoździ i ślady włóczni po to, aby innym przypomnieć o Jego Miłości, która poszła tak daleko, że dała się ukrzyżować. Człowiek tak nie potrafi… Bóg Człowiek tak…
I to dlatego Tomasz może powiedzieć: „Pan mój i Bóg mój”. A Jezus może dodać, że błogosławieni są wszyscy ci, którzy wierzą w tak wielką miłość, która nawet blizny i ślady po gwoździach potrafi przemienić. Z narzędzia, przy pomocy którego można komuś wypomnieć nie-miłość, w narzędzie, przy pomocy którego można przypomnieć o Miłości, która nie zatrzymała się przed niczym. ■