Czy doceniamy Godzinki ? To bardzo pouczająca i inspirująca modlitwa. Jej słowa mogą nas nieść ku Maryi, prowadzić z Maryją, wznosić nas razem z Nią ku Bogu.
To Jej pragnienie – byśmy z Nią szli ku Ojcu, któremu uwierzyła, ku Synowi Bożemu, którego stała się Matką, ku Duchowi Świętemu, który Ją wypełnia. Czy rozumiemy mądrość Godzinek ?
Kolejne Wezwania i Hymny chcą nam ukazać Maryję, Jej życie, Jej piękno, Jej doświadczenia… Popatrzmy razem na Sekstę, to słowa ważne dla naszej codzienności, mogą stać się naszym natchnieniem i wsparciem w bardzo wielu kłopotliwych sytuacjach. Przyjrzyjmy się choć paru wezwaniom, sięgającym do skojarzeń biblijnych i doświadczeń wielu pokoleń.
Hymn Seksty zachęca nas do wzywania Najświętszej jako: Świątyni Boga w Trójcy Jedynego, ogrodu wdzięczności, palmy cierpliwości, lilii między cierniem, ukazuje nam Maryję jako ziemię kapłańską i bramę wschodnią… To bardzo inspirujące określenia Jej samej, ale ważne także dla nas.
Palmy znamy z filmów, może podróży czy kwiaciarni, ale w czasach biblijnych to drzewo było bardzo zwyczajne, ważne w życiu codziennym. Korzystano z pnia, włókien, liści, owoców, pestek. Dlaczego palma cierpliwości? Wyrasta z małego nasionka, a jednak z czasem jest rozłożysta i wyższa od człowieka, żyje dłużej niż on; jest piękna, wyniosła, przydatna. Nieprędko kwitnie i owocuje – trzeba poczekać. Musi się dobrze ukorzenić, ustabilizować w podłożu.
To drzewo wytrzymałe; palma umie przeczekać suszę, czerpać wodę z głębi ziemi, jednocześnie jest odporna, nie poddaje się i nie przewraca nawet podczas wichury… Gałęzie palm rzucano też pod stopy Jezusowi, gdy wjeżdżał do Jerozolimy. Pod palmą zasiadała prorokini Debora, by rozsądzać sprawy sporne. Psalmy zapowiadają, iż „sprawiedliwy zakwitnie jak palma”. Także męczennicy w Księdze Apokalipsy trzymają w ręku palmy… Życie Maryi wymagało mocnego zakorzenienia, osadzenia w wierze, bardzo wielu lat cierpliwości, wytrwałości, spokojnego oczekiwania wzrostu Jezusa. Syn Boży długo żył bardzo zwyczajnie, dorastał, a Ona czekała, by On na swój sposób realizował swe powołanie, tworząc wspólnotę, idąc na Krzyż, zmartwychwstając i idąc do nieba, zostawiając Matkę na ziemi razem z Apostołami. Słusznie została Najświętsza Panna porównana do palmy cierpliwości, która po latach spokojnego, wytrwałego, cierpliwego wzrostu przynosi słodkie owoce. Czy my zgadzamy się być uczniami i uczennicami Maryi, palmy cierpliwości? Tak każdego dnia? Godzinki przypominają nam trud i wysiłek Niepokalanej, wielką cierpliwość, tak potrzebną w Jej powołaniu – uczmy się z Nią, właśnie od Niej, ze względu na Nią ćwiczmy się
w cierpliwości, modląc się, by była to cierpliwość mądra i przynosząca słodkie owoce.
Może nas zaskakiwać, że wzywamy Maryję jako cedr czystości, jednak to porównanie było przez wiele stuleci całkowicie zrozumiałe. Cedry Libanu chwalili prorocy biblijni. To drzewo majestatyczne, potężne, imponujące. Jest w stanie rosnąć bardzo wysoko w górach, powyżej 1100 m, prawie do 3 000 m n.p.m., nawet w Himalajach. Znane są cedry nie tylko ze swej eleganckiej urody, wysokości, rozłożystości, ale przede wszystkim z odporności – drewno cedrów uznawano za niemal niezniszczalne, twarde, pachnące, czyste, bo odporne, zarówno na wilgoć, jak i szkodniki. Jednocześnie wyrabiano z cedrowych igieł olejek o pięknym zapachu. To rzeczywiście rewelacyjne analogie do postaci Maryi – przewyższającej innych ludzi duchową mocą, swą odpornością w trudnych warunkach, umiejącą zachować się wspaniale i niezłomnie w najtrudniejszym czasie.
Nie dziwi nas, że Najświętsza porównywana jest do lilii, kwiatu tak wspaniałego, oryginalnego, o pięknych barwach, urzekającego intensywnym zapachem. Już w Biblii uznawano za rośliny najbardziej zachwycające właśnie lilie, do nich porównywano w Pieśni nad Pieśniami oblubienicę, podkreślając jej wyjątkowość – „Jak lilia pośród cierni, tak przyjaciółka moja pośród dziewcząt”. Na wielu obrazach anioł Gabriel podaje Najświętszej Pannie lilię, znak łaski, obecności Boga samego – tradycyjnie uważano, że zapach lilii najdoskonalej ukazuje tajemniczą Obecność Bożą; mocno odczuwalną i tak ogarniającą człowieka, jak intensywny zapach lilii, którego jednak ani zobaczyć, ani dotknąć nie można, choć wszyscy wiedzą, że przecież istnieje…
Pomyślmy przez chwilę o lilii. Kojarzymy przede wszystkim lśniący kwiat, ale to roślina, która przez wiele miesięcy pozostaje niepozorna, niezauważana, rośnie schowana pod ziemią, następnie powoli wzrasta ponad ziemię i dopiero w odpowiednim czasie rozkwita. Jednak tylko wtedy, gdy spędziła odpowiedni czas w spoczynku, zbierając siły w ukryciu, gdy przetrwa czas dojrzewania niedostrzegalny dla innych, nieświadomych nawet ukrytego wzrostu lilii, niewidocznej pod ziemią… Ewangelie są dyskretne, pełne szacunku dla tajemnicy Niepokalanej; nie poznaliśmy czasu dojrzewania i wzrostu duchowego Maryi przed zwiastowaniem, to tajemnica działania Ducha Bożego w Niej. Znamy jednak czas Jej rozkwitania z Jezusem, czas słuchania Jego słów i rozważania ich, przemyślania, uczenia się od Niego i zastanawiania się, podążania za Nim, całkowitego posłuszeństwa wobec powołania Syna, także w chwili męki Pańskiej. W niektórych krajach uznaje się lilie za kwiat zmartwychwstania – po kwitnieniu zamierają, więdną liście i wydawać się może, że roślina się już nie podniesie… jednak na wiosnę na nowo podnosi się, rozkwita i wydaje piękną woń…
Pomyślmy – także w naszym życiu są różne fazy, także życia ukrytego wzrostu, którego być może nikt nie dostrzega, nie docenia… Gdy kwitniemy, mało kto myśli, ile kosztowało nas to wysiłku i niewidocznego dla innych trudu… A czy my, podziwiając Królową Aniołów i Wszystkich Świętych, myślimy o Jej czasie wzrastania w łasce, czasie trudnym, wysiłku Niepokalanej Panny? Ewangelia wyraźnie i wielokrotnie mówi nam, że się zastanawiała, nie rozumiała, rozważała, przeżyła wiele niepokoju, porzucając z Józefem znane miejsca rodzinne i uciekając do kraju obcego, szukała Syna z bólem Serca, a potem za Nim podążała z całą grupą uczniów i uczennic Pańskich, choć sama by ich może nie wybrała… Gdy nam trudno, myślmy o Maryi; gdy nie rozumiemy naszych dróg, patrzmy na Maryję; gdy nie wiemy, co powiedzieć, słuchajmy milczenia Maryi.
Hymn Seksty Godzinek wzywa Niepokalaną jako ogród wdzięczności. To określenie szczególnie zrozumiałe w kraju pustynnym, gdzie utrzymanie pięknego, trwałego ogrodu wymagało wyboru odpowiedniego miejsca niedaleko źródła wody, ochrony przed zwierzętami i szkodnikami, podlewania, nawożenia, przycinania roślin, które miały kwitnąć i owocować. Piękny, zadbany ogród to obraz Raju, w którym jeszcze żadna skaza nie powstała, a także współpracy człowieka z łaską, bo ogród trzeba uprawiać…
Ogrodem jesteśmy także my sami, jak uczy nas List do Kolosan: mamy się zakorzenić w Chrystusie Jezusie jako Panu, w Nim rosnąć, umacniając się i rozwijając, pełni wdzięczności – tak jak Maryja, ogród piękny i zadbany, ogród wdzięczności, gdzie można schronić się, odpoczywać i wzrastać, ciesząc się Bogiem, jak Ona. ■