Intencja Rycerstwa Niepokalanej na grudzień:
Abyśmy uczyli się od Maryi, Pani milczenia i nadziei, czuwania na narodzenie się Dzieciątka Bożego, Światła, które oświeca ciemność świata i daje pokój naszym sercom.
recki filozof – Heraklit z Efezu – w zwięzłych słowach panta rhei, co tłu-
maczy się: „wszystko płynie”, zawarł prawdę o przemijaniu i zmienności świata. I rzeczywiście, gdy spojrzymy na otaczający nas świat, dostrzeżemy wiele zmian
na przeróżnych płaszczyznach. Świat się zmienia, zmieniają się ludzkie poglądy, sposoby zachowań, zmieniają się mody i przyzwyczajenia. Czasem na lepsze, a czasem na gorsze. Niejednokrotnie dostrzegamy, że tempo tych zmian bywa zawrotne.
W naszej intencji Maryja została określona jako Pani milczenia i nadziei. Czy to miałoby oznaczać, że Maryja nic nie mówi? Przecież nawet w scenie biblijnej, w której spotykamy Maryję po raz pierwszy, pyta archanioła oraz słowami wyraża zgodę na Boży plan Zbawienia – na to, że będzie Matką Syna Bożego.
O jakie milczenie może tu chodzić? Myślę,
że powinniśmy na nowo odkryć wartość milczenia jako postawy, dzięki której słyszymy drugą osobę. Tę zdolność chyba powoli zatracamy. Zmieniający się świat powoduje, że coraz łatwiej jest nam patrzeć tylko na siebie samego i poza sobą nie widzieć świata. Choć cnotą jest miłość – otwarcie na drugą osobę, na Boga
i na bliźniego, to ta cnota coraz częściej zastępowana jest przez egoizm, czyli zapatrzenie
w siebie: swój zysk, interes, korzyść. Zmieniający się świat wydaje się zmuszać nas
do dbania tylko o siebie. Bywa, że nie dostrzegamy, nie słyszymy wołania o pomoc, zrozumienie, współczucie. Nie słyszymy drugiego człowieka, bo nie milczymy, ciągle wmawiając sobie, że jesteśmy „centrum wszechświata”. Zatracamy zdolność słyszenia, bo nie umiemy milczeć. A Bóg przemawia w ciszy.
Zło jest krzykliwe, dobro ciche i milczące. W ciszy możemy usłyszeć głos prośby o pomoc, o miłosierdzie, przebaczenie. Potrzeba nam, w rozkrzyczanym i rozedrganym świecie, ciszy, milczenia. Bo to Boża mądrość, którą odkrywamy, gdy sami przestajemy mędrkować, może stać się dla nas źródłem nadziei. Nadziei na to, że nasze ludzkie niedoskonałości i błędy, że popełniane grzechy rodzące zło, ostatecznie nie poprowadzą nas
do przepaści potępienia. Że Boże Miłosierdzie ostatecznie zwycięży i ci, którzy Jemu zaufali, staną się dziedzicami Królestwa Pokoju. Zatracamy umiejętność czekania, chcąc mieć wszystko natychmiast. A przecież czasem trzeba zaczekać – trzeba wyglądać i czuwać. Czekamy na zbawienie, na niebo. A ci, którzy przestali czuwać i oczekiwać, często błądzą uważając, że nieba nie ma, że tylko to, co jest nam dostępne „tu i teraz”, ma wartość.
Maryja uczy nas też czekania, które
domaga się czuwania. W Adwencie mamy ku temu sposobność: czuwamy, oczekując Narodzenia Pańskiego, ale też odkrywamy głębię i sens czuwania, które jest oczekiwaniem na niebo, na Miłosierdzie Boże
i Pokój, którego świat dać nie może, a którego źródłem jest nasz Pan, Jezus Chrystus, narodzony w Betlejem.
W tym roku, podobnie jak w latach ubiegłych, harcerze będą roznosili płomyk Betlejemskiego Światła Pokoju. To tylko symbol, ale jakże wymowny i serdeczny: płomień zapalony w Grocie Narodzenia Pańskiego, przekazywany z rąk do rąk ponad granicami, ma przypomnieć nam, że jesteśmy powołani i wezwani do tego, by czynić pokój wszędzie, gdzie przyszło nam żyć. Nie sprawimy, że ustaną zbrojne konflikty na świecie, ale możemy sprawić,
iż w naszych domach, wsiach i miastach, w naszej Ojczyźnie nie będzie rozłamów, zazdrości i nienawiści. Jezus przychodzi do nas jako Książę Pokoju – odważnie świadczmy o tym. Bądźmy Jemu wierni jak Maryja. Niech światło Chrystusa rozjaśni mroki naszych serc.
Zanieśmy je wszędzie tam, gdzie jeszcze panuje ciemność. Bóg niech nam błogosławi i ma nas w swojej opiece. ■