RYCERZ BRUŹDZIĆ SIĘ BOI

Ja: Dzień po moich zeszłorocznych urodzinach przypadała 90. rocznica przybycia naszego niezwykłego Rycerza do Japonii. To, co mnie zaintrygowało w tej historii, to obraz bezpośredniego przygotowania do tego wielkiego przedsięwzięcia, którego dominantą staje się natarczywa myśl, że można wszystko popsuć. Zauważyłem, że Ojciec Maksymilian krótko przed wyprawą, jeszcze we Włoszech, a nawet kilka godzin przed opuszczeniem portu w Marsylii, stojąc już na statku, którym ma popłynąć na Daleki Wschód, prosi Prowincjała i braci, „by czasem Niepokalanej nie pobruździł” (Pisma, 191) albo „by czasem czegoś sam nie zrobił, czyli nie zepsuł, bo to na jedno wychodzi” (Pisma, 193).

Rycerz: Masz rację. Ta prośba o modlitwę towarzyszyła Mu już wcześniej, gdy był w Grodnie czy na leczeniu w Zakopanem. Pisał wtedy głównie do swojego rodzonego brata o. Alfonsa, by Niepokalanej nie bruździł, albo by Niepokalana nie pozwoliła nikomu Jej bruździć, a zwłaszcza Jemu na to nie pozwoliła. W ostatnich zaś latach pobytu w Niepokalanowie często zwracał się do swojej mamy, by modliła się, aby On sam i wszyscy inni nie opierali się Niepokalanej i nie bruździli. Jednak w Nagasaki wręcz prześladowało Go przekonanie, że On może wszystko tylko zepsuć. Wprost bał się, że co nie napisze, czego się nie dotknie, to może popsuć czy zaniedbać: „Proszę tak tęgo Niepokalanej mnie polecić, bo się boję: nie pełniłem dostatecznie, com powinien, i boję się, bym Jej zbytnio nie bruździł” (Pisma, 373). Dlatego bardzo potrzebował modlitewnego wsparcia swoich bezpośrednich rozkazodawców (przełożonych), towarzyszy walki (współbraci), innych rycerzy (czytelników RN) i bliskich sercu: „Z prośbą o Memento i westchnienie, bym Niepokalanej nie bruździł, bo bardzo mi tego trzeba” (Pisma, 277). A w sprawach wyjątkowo trudnych błagał nade wszystko „o szturm modlitwy” (Pisma, 510) w tej intencji.

Ja: Rycerz ma być przecież odważny i ufny w swoje siły i w swój oręż – a tu się boi?

Rycerz: Tak, rycerz jest odważny. Ale odwaga nie jest brakiem strachu, lecz umiejętnością stawiania mu czoła i jego przezwyciężania. Zauważ też, że nie bał się rzeczy zewnętrznych, innych przewrotnych osób, nawet samego diabła. Bał się swojej woli: „Ale boję się swojej woli, bym nawet w pisaniu Niepokalanej nie bruździł” (Pisma, 303); że będzie przeforsowywał swoje plany i opinie: „Boję się Jej bruździć przez swoje poglądy” (Pisma, 399).
Ja: Co to więc znaczyło dla Niego „bruździć”, skoro tak się tego bał?

Rycerz: Na pewno samo słowo, użyte przez naszego Świętego, trąci myszką. Kojarzy nam się brzmieniowo z „bruzdą” i pierwotnie znaczyło tyle, co „robić bruzdy”. Jeśli sobie wyobrazimy dziką świnię, która swoim ryjem bruździ głęboko ziemię – to mamy obraz tego, czego rycerz powinien się lękać: nie stać się jak ona. Jeśli rycerz przeszkadza, miesza, psuje szyki, wchodzi innym w drogę, opiera się, zaniedbuje, kłóci się, by przeforsować własne zdanie – to znaczy, że bruździ.

Ja: Jeden z kaznodziejów – powołując się na Ojca Kolbego – powiedział, że tym, który najbardziej bruździ w naszym życiu i to nie tylko duchowym, jest diabeł. Czyżby Rycerz Maksymilian bał się też tego, by nie stanąć po jego stronie?

Rycerz: Św. Ojciec Maksymilian nie miał wątpliwości, że „szatan – nie kto inny tylko on – stara się bruździć i pozyskiwać sobie narzędzia do działania” (Pisma, 806). Poznał jego przewrotność i wiedział, że jest to jego ulubiona zabawa: „Więc do końca świata nie przestanie on kusić, bruździć, wysilać się, walczyć” (Pisma, 335). Doświadczał też jego podstępów – kiedy wykorzystuje zwłaszcza nasze bóle
i choroby, „osłabiając naszą energię” i wybijając nas z równowagi lub wprowadzając nas w zmartwienia, tym samym sprawia, że i „własna słabość tęgo bruździ” (Pisma, 367). Nasz niezwykły Rycerz jednak był świadom, pod czyim sztandarem służy – na pewno nie diabła. Dlatego służba w Rycerstwie Niepokalanej była dla Niego nie tylko przywilejem, ale
i zabezpieczeniem. Diabeł może czynić „tylko o tyle, o ile mu Niepokalana pozwoli, czyli o ile to będzie potrzebne dla zebrania zasług” (Pisma, 335). A zwycięstwa „pod Jej sztandarem i z Nią, i przez Nią, i dla Niej, i w Niej” (Pisma, 335) są zawsze pewne.

Ja: Dlatego obawiał się, aby przede wszystkim Jej osobiście nie bruździć…

Rycerz: Żaden rycerz nie miesza i nie psuje zamiarów swojemu najznakomitszemu dowódcy. Tym bardziej że jemu przysięgał swoją wierność – a rycerze zawsze słowa dotrzymują. Ojciec Maksymilian wiedział, kto tu dowodzi: „Gdybym na własną rękę do tego się zabrał, na pewno tylko bym Niepokalanej bruździł. A przecież Ona tu sama rządzi” (Pisma, 125) i jak wspaniale to czyni: „bo Ona sama tylko kierować dobrze potrafi i cudownie nawet” (Pisma, 121). Dlatego pragnął być zawsze narzędziem w Jej ręku i był gotowy nawet ślepo Jej ufać, oddając Jej swoją wolną wolę. Toteż modlił się i prosił innych, by wypraszali tę łaskę, „by Niepokalana nie pozwoliła nam sobie bruździć i żeby nie uszanowała bynajmniej naszej wolnej woli, ale zmusiła choćby i siłą,
i wbrew naszej woli, byśmy musieli to i tak czynić, co i jak ONA sobie życzy” (Pisma, 306).

Ja: Święty Rycerzu Maksymilianie, który bałeś się tylko jednego: aby nie bruździć Niepokalanej, naucz nas kroczyć „wedle Jej Woli”, by „w nas i przez nas Ona sama raczyła działać” i „nie zwracając uwagi na wolność naszej woli, nawet siły użyła” (Pisma, 457). ■

Ten i inne teksty czytaj dzięki prenumeracie

Zajrzyj do nas na FB