Rycerz przez Panią swą pasowany – CZĘŚĆ XII

Ja: Niejaki Edmund Blair Leighton na przełomie XIX i XX wieku namalował cykl obrazów, które są alegorią stanu rycerskiego, zwłaszcza tęsknoty za piękną miłością. Wśród nich łatwo odnaleźć wyjątkową scenę pasowania: to Akolada. Już nie król, nie kardynał czy biskup, nie możny suweren czy waleczny wódz, ale piękna, młoda dama z długi­mi, rozpuszczonymi blond włosami, w białej sukni przeplatanej złotem, z koroną władczyni na głowie, dotyka mieczem barków klęczącego u jej stóp równie „bajkowego” rycerza, odzianego w kolczugę i delikatnie pochylającego, w geście poddania, swą głowę. Spoglądając na ten obraz, zapytałem siebie, kto „pasował” naszego niezwykłego Maksymiliana na rycerza Niepokalanej.

Rycerz: Dobrze, żebyś trochę przystopował fantazję. Romantyczny obraz bohatera wiedzionego miłością, który pojawia się prawie we wszystkich legendach o rycerzach, może się okazać bardzo zdradliwy. Chęć cierpienia dla kobiety z miłości, czy wręcz wyzwalania z cierpień ukochanej i upragnionej Damy serca (najlepiej od realnego czy fikcyjnego „smoka”), to marzenia młodzieńczego serca i baśniowy wymysł (może wyrosły z pewnego męskiego poczucia dumy). Prawdziwy rycerz nie bawi się w rycerstwo. On jest panem swych uczuć i świadom swojej wcale nie romantycznej miłości. Jednakowoż zasygnalizowałeś ważny wątek naszego rycerstwa, słusznie stawiając pytanie o źródło niezwykłej rycerskości i wynikające stąd konsekwencje.

Ja: Zatem składając Jej przysięgę: „O Niepokalana…” – nie tylko oddaję się Pani mego serca, czy uznaję Jej suwerenną władzę nade mną; to także, i może przede wszystkim, moje przyjęcie z Jej rąk godności rycerstwa (a może coś więcej – zauważenie, że Ona sama jest dla mnie darem).

Muszę więc ciągle sobie
przypominać, że Niepokalana
wybrała mnie na rycerza –
Ona tego chciała i tego chce.
Wynika z tego, że od Niej wszystko
powinno zależeć: początek, rozwój
i owoce mojego rycerstwa.

Rycerz: Nasz Rycerz Maksymilian po prostu wiedział, że wszystko, co czynił, wszystko, co osiągnął, wszystkie dzieła, które założył – czyli całe Jego rycerzowanie – to nie Jego wymysł
i nie Jego wyczyny: „Zresztą i Niepokalana wie, że to my, bo Ona sama nas niegodnych wybrała” (Pisma, 301). Stąd rodzi się pewność nie tylko co do przeszłych działań, ale do każdego podejmowanego przedsięwzięcia, o przyszłość którego często się niepokoimy: „Jeśli Ona będzie kiedyś tego chciała, to również to uczyni. Trzeba dużo pokoju i oddania się w ręce Matki Najświętszej, niech czyni swobodnie to, co się Jej podoba” (Pisma, 699a). Dlatego rycerz Niepokalanej zachowuje spokój, przekonany, że żadne „trudności i przeciwności zewnętrzne i wewnętrzne, niepowodzenia, niechęci, znużenie, drwiny, nagany i inne krzyże” (Pisma, 40b) – nawet te z dobrej woli człowieka (np. bezpośredniego przełożonego) – nie są w stanie zatrzymać zrealizowania
powziętego przez Nią planu: „Jeżeli on zabroni, a Niepokalana będzie chciała, to potrafi Ona… osiągnąć swój cel” (Pisma, 882).
To, co Ona chce – choć małe, słabe czy po ludzku niemożliwe – przetrwa, a i będzie się rozwijało. Trzeba jednak się pytać: „Czemu to chciała? Co przez to zamierza uczynić? Jaki mu naznaczyła cel?” (Pisma, 1089).

Ja: Kiedyś nie dawało mi spokoju, gdy słyszałem, że często pozwala Ona, aby ginęły –
i to „co prędzej” – nawet wzniosłe dzieła wykonywane w Jej imię.

Rycerz: Tak, jeżeli nie pochodzą od Niej, ale tylko z naszych gorliwych zapędów. Jednak św. Ojciec Maksymilian idzie dalej w swoich rozważaniach (czując się jak dziecko w Jej ramionach): „Całe Rycerstwo Niepokalanej nie jest naszym dziełem i ani nawet nie umiemy
i nie możemy jego prowadzić. Jeśli [Rycerstwo Niepokalanej] jest sprawą Mamusi, trudności wzmocnią go tylko, jeśli nie, niech upada; po co ma zawadzać? Gdyby również Mamusia nie chciała, aby MI istniała dłużej, a zadowoliła się tym, czego dokonano dotąd. Ona jest naszą Panią, niech więc uczyni, jak się Jej podoba” (Pisma, 40b).

 

Ten i inne teksty czytaj dzięki prenumeracie

Zajrzyj do nas na FB