Opowieści z lasu. Odcinek XVI
W poprzednim odcinku zostawiliśmy naszego leśnego pustelnika z Konigórtka, Abba Włodka, w jego leśnej chatce, rozpamiętującego spotkanie z Amelią, zwaną również „Rudą piękną”, która niby to przyjechała po pstrągi, niby to zaprosiła na sernik, ale tak naprawdę… No właśnie, tak naprawdę to co?
Abba Włodek postanowił rozwiać swoje wątpliwości i wybrać się do Ameliowej kryjówki, i rozeznać prawdziwe Amelii intencje.
Jedyną trudnością było to, że nie wiedział, gdzie Amelia mieszka, a nie chciał jakoś tak wpraszać się bezpośrednio, żeby nie zrobić tak od razu wrażenia, że mu zależy czy coś w tym stylu. Miał przekonanie, że jak na nią jakoś tak przypadkiem wpadnie, to będzie o wiele lepiej. Postanowił zatem wybrać się na wycieczkę do Funki, do proboszcza Zwierzaka. On wiedział, gdzie mieszka Amelia. Być może uda się wydobyć z niego tę informację…
Włodek sprawdził prognozę pogody – za- powiadano deszcz. Zrezygnował zatem z pomysłu na śmignięcie do Funki rowerem, do proboszcza Jana Zwierzaka, i postanowił, w drodze wyjątku, uruchomić swoją czarną pandę z napędem na cztery koła. Auto to miało już swoje lata i brakowało w nim wszystkiego, do czego przyzwyczajały nowe auta – klimatyzacja, poduszki powietrzne, nawigacja, mass media itp. – ale miało za to coś, czego nowoczesnym autom brakowało: prostotę budowy. Nadal był to samochód, który był w stanie naprawić każdy mechanik, a nie tylko i wyłącznie wysoko wyspecjalizowany serwis. No i żeby naprawić to auto, nie trzeba było łączyć się ani z łazikiem NASA na Marsie, ani z Internetem w Malezji. Wystarczył z reguły zestaw kluczy i ze dwa śrubokręty. Czasami młotek.
Panda ruszyła z Konigórtka leśną drogą
i po kilku kilometrach wyskoczyła na drogę do Chojnic. Przy wjeździe z bocznej drogi stało na poboczu dwóch chłopaków z wielkimi plecakami. Próbowali złapać kogoś na stopa. Włodek ocenił wielkość ich plecaków, pojemność pandy i stwierdził, że powinno się udać ich zabrać.
– A dokąd to waszmościowie się wybierają?
– Do Chojnic, a potem na Bydgoszcz będziemy chcieli jechać i dalej na południe.
– Do Chojnic zabiorę. Wskakujcie. Po drodze wyjaśnicie dokładniej, na którą wylotówkę was wywieźć.
Załadowano do bagażnika jeden z plecaków, drugi upchnięto pionowo za fotelem Włodka. Jeden z chłopaków wgramolił się na tylne siedzenie, drugi usiadł z przodu i ruszyli.
– Dokąd was niesie z tym dobytkiem? – zapytał Włodek.
– W góry jedziemy.