o jedna z ciekawych, starych modlitw, którymi można budzić nasz dzień o wschodzie słońca. Jeśli jednak czujemy, że mamy za mało czasu o poranku na śpiewanie Godzinek o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, możemy wrócić do wczesnej tradycji rozkładania tej modlitwy na różne pory dnia, powracając do niej, gdy znajdziemy wolne chwile dla siebie.
Podział na godziny jest oczywiście umowny, może być dostosowany do realiów obowiązków naszej codzienności, zwyczajności pracy. Jak zwykle, przewidziane są wśród Godzinek także modlitwy przygotowane na późne popołudnie, czy może raczej wczesny wieczór, do odmawiania przy zachodzie słońca. Jest to więc oczywiście czas bardzo umowny, zależny od pory roku i naszych możliwości.
Wieczór był zawsze bardzo ważną porą dnia w tradycji modlitwy biblijnej. Żywa była świadomość, że o zmierzchu dzień się właściwie już kończy, jak dowodziło wrażenie coraz mniejszej ilości światła, szarzejące otoczenie, stopniowo niknące szczegóły krajobrazu, a także coraz bardziej narastające znużenie godzinami wysiłku i starań. Choćby jeszcze wiele było do zrobienia, możliwości ludzkie malały. Dziś łatwo oszukujemy nasze zmęczenie – pijąc kolejną kawę, nakazując sobie pracę, wyciskając z siebie resztki energii, zapalając mocniejsze lampy. Jednak sygnał zapadania mroku jest bardzo wyraźny; szczególnie dotkliwy jesienią i zimą. Wcześniej robi się szaro, po prostu coraz bardziej ciemno. Nieodwołalnie zapada mrok,
a nas osłabia i ogarnia znużenie, zachęcając do zamykania oczu.
Może dlatego właśnie Hymn Nieszporów Godzinek o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny tak bardzo skupia się na symbolice światła? Być może odruchowo umieścilibyśmy te słowa raczej o świcie, w czasie Jutrzni, a jednak mądrość doświad-czenia sprzed stuleci podaje nam światło właśnie wieczorem.
Wzywamy więc w Hymnie Nieszporów Godzinek naszą miłościwą Panią ku pomocy, prosimy o ratunek od nieprzyjaciół; chcemy razem z Nią pozdrawiać Trójcę Świętą. Witamy Niepokalaną, w której ciemność nigdy nie zwyciężyła, której mrok nigdy nie pokonał, podziwiamy Jej jasną postać, rozjaśniającą mrok myśli i serca. Śpiewając – witamy Ją jako wschodzącą światłość
nieustającą, jako światło z Gabaon, co zwycięstwo dało. Słowami Hymnu chwalimy Ją jako piękną, jak księżyc w pełni swej urody, oświecający niebo i ziemię, odbijający promienie niewidzialnego już słońca, a Jej Niepokalane Poczęcie jako blask jutrzenki, zorzy, siejącej już światło.
Porównania Niepokalanej Matki Syna Bożego do księżyca bardzo dobrze oddają wielkie możliwości człowieka, umiejącego przyjąć Bożą łaskę. Wielka jest hojność Boża, nie ma granic, jednak czy zawsze umiemy ją rozpoznać, dostrzec, czy jesteśmy w stanie ją przyjąć, nie mówiąc już nawet o przekazywaniu Jej dalej?
Ojcowie Kościoła zauważali, że to nie samo macierzyństwo dało Maryi tak bliski dostęp do Syna Bożego – odwrotnie, to właśnie Jej wiara, Jej oddanie, ufność, Jej słuchanie Słowa Bożego umożliwiły Jej stanie się Matką Syna Bożego, Wcielonego Słowa. Św. Ambroży, św. Augustyn, św. Maksym Wyznawca i wielu innych podkreślali, że nie mogłaby stać się Matką Zbawiciela, gdyby nie przyjęła najpierw Słowa Bożego całym Sercem, całym duchem, całym swym umysłem; dopiero wtedy mogła przyjąć także całym swym ciałem i stać się domem Bożym, szatą Jego, Jego pierwszym tabernakulum, jak określał Ją w swym Hymnie św. Franciszek z Asyżu.
Ta, która najpełniej przyjęła światło Bożej łaski, może również tak wspaniale je ukazywać – podobnie jak księżyc w pełni, który całym sobą odzwierciedla światło słońca, niewidocznego dla innych, niedostrzegalnego przez innych. Maryja widzi znacznie dalej i więcej, rozumie o wiele więcej niż my. Dlatego może nam przybliżać, ukazywać – odbijając w sobie – wielkie światło Boże, „Piękna jak w pełni księżyc, świeci człowiekowi”.
Niepokalana, cała święta, bo cała skupiona na Bogu, podziwiająca Jego miłosierdzie, Jego wierność wychwalająca w swym radosnym Hymnie, podaje nam więc całą sobą w naszym mroku blask Syna Bożego: „Słońca tego promieńmi Maryja jaśnieje”. Niepokalana wierzy, że słuchając Jej słów – uwierzymy światłu, Bożemu Słowu, obietnicom Zbawiciela, że pójdziemy z Nią za Nim, ponieważ z Niej „Słowo Przedwieczne w ciało się przybrało, aby człowiek z padołu powstał wywyższony”.
Godzinki o Niepokalanym Poczęciu ukazują nam w trakcie Nieszporów obraz zorzy, jutrzenki, która w trwającej ciemności zapowiada nadchodzące światło. Była to wyraźna zapowiedź już zbliżającego się nowego dnia. Z punktu widzenia i doświadczenia wielu pokoleń ludzi w ciągu tysiącleci ich dzień kończył się wraz ze zmierzchem; niewiele już wtedy dawało się zrobić bez kosztownych świec lub pochodni. Gdy zapadał mrok, można było iść na spoczynek, straże nocne zaś z utęsknieniem wyczekiwały jutrzenki, zapowiadającej koniec czuwania i nowy, jasny dzień.
Psalmista przywoływał ten obraz, wyznając, że bardziej oczekuje Pana, niż jutrzenki nocne straże. Hymn Nieszporów Godzinek ukazuje nam Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny jako jutrzenkę, zapowiadającą szybkie nadejście Pana poprzez wcielenie Syna Bożego; dlatego śpiewamy, że Maryja jak „złota zorza światłem sieje”. Oczywiście, także łaski trzeba, by móc Maryję rozpoznać w Jej powołaniu Matki i Uczennicy Syna. Któż mógł wtedy wiedzieć, że Jej poczęcie, życie i wzrastanie jest kwintesencją oczekiwania na przyjście Jezusa? Także dziś nie wszyscy rozpoznają w Maryi to, co dla Niej najważniejsze – miłość do Boga, radość z Jego obecności, wdzięczność za miłosierdzie i łaskę.
Słowa Hymnu Nieszporów przytaczają jak zwykle wiele obrazów starotestamentowych. Zawsze odwołują się one do konkretnych, żywych doświadczeń, są zapisem osobistych przeżyć różnych pokoleń, które okazały się trafne i czytelne także dla następnych. Nierzadko nawiązują one do trudnego czasu, zagrożenia, ataku, obrony i konieczności walki.
Takie tło jest widoczne także w poetyckim wezwaniu Niepokalanej, określanej jako światło z Gabaon – „światło z Gabaon, coś zwycięstwo dało”.
Gdy mieszkańcy Gibeonu sprzymierzyli się z Izraelem, król Adonisedek zwołał armię, by ich zaatakować „na wszelki wypadek”, jako że Izrael, dowodzony przez Jozuego, cieszył się opinią zwycięskiej armii, a Gibeonici podziwiani byli jako bardzo waleczni. Słysząc o pochodzie wrogich wojsk, mieszkańcy Gibeonu wysłali prośbę o pomoc. Śpiewając wezwania: „Przybądź nam, miłościwa Pani, ku pomocy, a wyrwij nas z potężnych nieprzyjaciół mocy”, możemy świetnie rozumieć ich przesłanie: „Przybądź pośpiesznie do nas, uwolnij nas i pomóż” (Joz 10). Przemyślany atak Jozuego ze wzgórza i burza gradowa doprowadziły do zwycięstwa, które Izrael uznał za cudowną interwencję Boga, który nie pozwolił zapaść nocy, póki naród nie zwyciężył. To rzeczywiście bardzo maryjna historia, w której widać cud Boży współdziałający z wysiłkami ludzi, jak dźwiganie wody w połowie wesela, by stała się najlepszym winem.
Błogosławiąc Bogu, wzywając promienną Pannę, pamiętamy także serdecznie o tych, których my sami nie widzimy już w świetle, a którzy światło widzieli już przed nami i tak-
że teraz mogą w jasności i szczęściu przebywać. Nie myślimy przecież tylko o sobie i o naszych potrzebach; wspominając naszych bliskich, prosimy ufnie: „A dusze wiernych zmarłych, przez miłosierdzie Boże, niech odpoczywają w pokoju”. Wierzymy, że nasza modlitwa także niesie światło Bożej łaski, którą otrzymujemy, która nas codziennie
w naszej słabości podtrzymuje i ciągle nas niesie, tej łaski, którą także my sami niesiemy, jak światło – podając dalej. ■