Sztuka nawigacji

Sztuka nawigacji

Intencja Rycerstwa Niepokalanej na sierpień: Abyśmy idąc śladami św. Maksymiliana Kolbego, dali się prowadzić Niepokalanej i tak jak On nadali światu cechy ufności, wewnętrznej siły i radosnego oddania.

Jak wyglądałby ten świat, gdyby człowiek nie zbudował statków i nie nauczył się nawigacji? Trudno sobie wyobrazić. Zamknięci w swoich światach, nie mając wiedzy o wielkości ziemi, o różnorodności kultur i bogactwach, bylibyśmy gromadami przekonanymi, że świat kończy się tam, gdzie jest brzeg morza. Czy bylibyśmy szczęśliwsi? Wątpię, gdyż dzisiejsze spory międzynarodowe czy rasowe miałyby jedynie mniejszy zasięg, a ludzka pycha i egoizm przyczyniałyby się do sporów, które nie ustępowałyby dramatyzmem współczesnym. Dlaczego pozwoliłem sobie na taki wstęp, który można określić mianem fiction? Bo zdarza się, że nie doceniamy lub źle wykorzystujemy wynalazki i odkrycia.
Umiejętność znalezienia właściwej drogi i celu oraz ostatecznie osiągnięcie tego celu wydaje się niezwykle cenną zdolnością człowieka. Znana jest nam łacińska sentencja: Navigare necesse est – „Żeglowanie jest koniecznością”. Nasze życie można przecież porównać do podróży po oceanie czasu, którego wody czasem są spokojne, innym razem zaś wzburzone i niebezpieczne. Tylko ten, kto umie nawigować, ma szansę dotrzeć do portu przeznaczenia. A do tego potrzebna jest znajomość gwiazd i pogody oraz właściwa ocena swoich umiejętności i ograniczeń. Bóg wzywa nas do portu zbawienia i nie tylko daje nam znaki nawigacyjne – drogowskazy, ale sam prowadzi każdego z nas, czuwając nad bezpieczeństwem. Daje nam tych, którzy w posłuszeństwie świętej woli Bożej przebyli już tę drogę i zostawili nam swój ślad. Wystarczy tylko go nie zgubić.
Św. Ojciec Maksymilian odkrył pewną drogę do nieba przez posłuszeństwo Niepokalanej. Ona bowiem w sposób doskonały prowadzi nas do swego Syna – Jezusa. Zatem wystarczy oddać się Maryi, aby być pewnym, że obrany kurs jest właściwy. My dziś podziwiamy Maksymiliana – i dobrze. Ale lepiej
by było, gdybyśmy Go naśladowali. On zaświadcza, że całkowite zaufanie Bogu przez oddanie swego życia w ręce Niepokalanej Matki owocuje osiągnięciem celu – zbawienia. I choć z krótkowzrocznej perspektywy człowiek może wydawać się przegranym (jak Jezus na Krzyżu i św. Ojciec Kolbe w celi śmierci),
to jest to tylko mylący pozór. Niewątpliwie potrzeba ogromnej odwagi, by wyruszyć na ocean i mierzyć się z przeciwnym wiatrem, falami, głębiną i ciemnością. Ale znamy powiedzenie, że do odważnych świat należy. Tak, potrzeba odwagi i zaufania do Jezusa, potrzeba miłości do Maryi, by zmieniać ten świat. Lecz czy nas – rycerzy Niepokalanej – powinno to przestraszać? Raczej nie! Mamy bowiem być silni nie swoją siłą, ale mocą i mądrością Bożą, potrafiącą zmienić także to, co wydaje się trwałe i niezmienne. Bóg ze skały wyprowadza wodę i kruszy najtwardsze mury. Jeśli będziemy Jemu wierni – staniemy się świadkami jeszcze niejednego cudu.
Czy przed laty, kiedy to żyliśmy w znie- wolo­nym przez komunistyczną ideologię społeczeństwie, dalibyśmy wiarę komuś, kto przepowiedziałby rychły upadek tego imperium zła? A jednak… Bóg w swej Opatrzności czuwa nad nami też w ten sposób, iż da-
je nam świetlane wzory do naśladowania: daje Świętych i Błogosławionych, którzy stają się dla nas pewnymi znakami na drodze do nieba. Jeśli ruszymy za nimi, staniemy się i my znakami nadziei, radości, pokoju i dobra dla umęczonego i pogubionego świata. Zatem naśladujmy św. Ojca Maksymiliana, a z Nim Niepokalaną. I wtedy ludzie, widząc nasze dobre czyny, będą chwalili Ojca, który jest w niebie. A to niesie prawdziwą radość i rodzi prawdziwy pokój serca. ■

Zajrzyj do nas na FB