Mama – znaczenie tego słowa zrozumiałam dopiero wtedy, gdy sama nią zostałam.
Zrozumiałam jak wiele zakrętów życia, kryje się za tym słowem. Zrozumiałam jak ważna jest
rola matki w życiu młodego człowieka. Zrozumiałam, że jej powołanie ma jakiś początek i
koniec. Matka musi wiedzieć kiedy ma dzielnie bronić swojego dziecka, ale także wiedzieć
kiedy ma odejść, odsunąć się na drugi plan…inspiracją do tych przemyśleń stała się dla
mnie Maryja. Kobieta zwykła pobożna, która była jednocześnie matką Boga oraz matką taką
jak setki innych rodzicielek.
Potrafiła stać się filarem Bożego zamysłu, potrafiła zrobić coś czego się nie spodziewała.
Wydała na świat Boga! Wychowywała go, uczyła, karmiła. Wykonywała prozaiczne
czynności każdej kobiety, która posiada potomstwo. Martwiła się o Niego, troszczyła,
wiedząc kim ma być! Jakie emocje musiał jej towarzyszyć! Była świadoma, kim jest Jezus.
Jednak jako jego matka potrafiła usunąć się w cień, aby inni mogli dostrzec jej syna. Nie
chodziło jednak o zwykła ludzka dumę z własnego dziecka, lecz o coś większego. Troszyła
się o zbawienie dusz inny ludzi. Pragnęła, aby inni dostrzegli w Jezusie z Nazaretu Boga.
Pragnęła, wypełnić Boże słowa i proroctwo. To jej syn, a nasz Bóg ma być Tym, który zbawi
świat. Czy jej misja dobiegła końca w momencie oddania życia przez Jezusa na krzyżu za
nas? Czy to wszystko co miała zrobić na ziemi? Odpowiedź brzmi nie. Maryja została
obdarowana wszystkimi dziećmi świata. Jej rola nigdy się nie skończyła, jest matką nas
wszystkich. Możemy z nią rozmawiać, prosić o jej wstawiennictwo, możemy czuć jej
nadzwyczajną opiekę. Gdy Jan Paweł II, pożegnał swoją mamę, jego ojciec wskazał na
portret Maryi i powiedział: “teraz to Ona będzie Ci Matką”. Młody Karol Wojtyła złapał się
bardzo mocno tych słów. Do końca życia Maryja była mu matką, powierniczką, opiekunką.
Może być Nią też dla mnie i dla Ciebie. Wiele razy osobiście
doświadczyłam pomocy Niepokalanej. Jako kobieta i mama mogę również korzystać z jej
doświadczenia. Była przecież Święta żoną i mamą. Często radzę się jej w sprawach
małżeńskich i wychowawczych. Uczę się od Niej skromności, życia w zaufaniu Panu,
rozważaniu w sercu własnych trosk. Choć jeszcze bardzo mi Daleko do życia w świętości,
mam osobę na której mogę się wzorować. Dziękuję Bogu za to, że Ją mam.