Abyśmy w 100-lecie powstania „Rycerza Niepokalanej”
pamiętali o całym dziedzictwie św. Maksymiliana, poddając je refleksji
i propagując na całym świecie.
Spadek – słowo, które wzbudza ogromne emocje, zwłaszcza w człowieku, który się go spodziewa. A gdy już stanie się faktem, nie zawsze wiadomo, co z nim zrobić, jak zagospodarować, bo często bywa nie taki, jak się spodziewaliśmy. Najczęściej zbyt mały, rzadziej nadspodziewanie wielki. Zatem jak to jest być spadkobiercą? Ale może najpierw zapytajmy, skąd spadek się bierze, kto ma prawo do dziedzictwa. Pomocą niech nam będzie przypowieść o marnotrawnym synu i miłosiernym ojcu (Łk 15,11-32). Chciejmy tylko dostrzec jeszcze jedną bardzo ważną postać – syna „niemarnotrawnego”. Można o nim powiedzieć: zgorzkniały niewdzięcznik. I od niego zacznijmy. Razem z ojcem ciężko pracuje, pomnaża dziedzictwo – powiększa spadek. Ale poza pracą i jej owocami nie dostrzega nic innego. Zaślepiony egoizmem, nie dostrzega miłości ojca, oczernia brata i tonie w zazdrości. Owszem, dzięki jego zaangażowaniu dziedzictwo rośnie, ale na czyją korzyść? Kto czerpie z niego pokój, radość…? Na pewno nie on! A ten marnotrawny? No cóż. Powiedzielibyśmy: niezły… ancymonek. Traktuje ojca jak trupa (wszak spadkodawcą człowiek staje się po śmierci), a wszystkie dobra materialne
z łatwością i bezrefleksyjnie trwoni.
Popatrzmy jeszcze na ojca – to człowiek pracowity, sprawiedliwy i – jak się rzekło – przepełniony miłością. Nie wiem, czy nie cenniejsze są dobra, które pomnaża, a które nazywamy duchowymi, niż bogactwo materialne, którego tak pragną – każdy po swojemu – jego synowie.
Jesteśmy spadkobiercami św. Ojca Maksymiliana. Mamy Jego dziedzictwo. Może bardziej w sercach niż dłoniach i portfelach. Ale czy to dziedzictwo nie jest cenniejsze?
I chyba łatwiej je roztrwonić, bo dzieje się to niemal niezauważalnie. Dobrze zatem, że chcemy go strzec. Ale najpierw musimy poznać Tego, który nam je ofiarował, a wcześ-
niej „wypracował”. Nie wolno nam tego roztrwonić, ale żeby uświadomić sobie, czym dysponujemy, musimy poznać Tego, kto nam to dziedzictwo zostawił. Musimy razem z Nim pracować, czyli Go naśladować, ale i być wdzięcznymi! Bo czym zasłużyliśmy na taki dar, na taki „spadek”? Tylko w ten sposób będzie się rozszerzać chwała Boża. Tylko w wierności i zaangażowaniu, które dziś są towarem bardzo deficytowym. Musimy uwierzyć, że Bóg daje nam Niepokalaną Matkę
i św. Ojca Maksymiliana nie po to, żebyśmy Ich podziwiali, ale naśladowali. Tylko w ten sposób świat, w którym żyjemy i który tworzymy, może stać się dobry. Dobry jak Ojciec, który w spadku daje nam niebo. Oto nasze dziedzictwo! Zatem… do roboty! ■