Ostatnia wola PRYMASA TYSIĄCLECIA

Dziś pewnie tylko nieliczni wiedzą o tym, że ostatnią wolą umierającego Księdza Stefana Kardynała Wyszyńskiego (1901-1981) było, aby w Niepokalanowie wychodził „Rycerz Niepokalanej”, który w pierwszych latach powojennych ukazywał się tylko do grudnia 1952 roku, gdyż władze komunistyczne zabroniły jego drukowania. Tę „ostatnią wolę” przekazał jeden z jego najbliższych współpracowników, abp Bronisław Dąbrowski, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski. Udał się on do Prymasa krótko przed jego śmiercią, gdy Prymas był już złożony ciężką chorobą i cierpiał na łożu boleści, i poinformował, że otrzymał list – prawdopodobnie od franciszkanów, być może z Niepokalanowa? – zawierający prośbę dotyczącą poparcia starań o wznowienie „Rycerza”. Dodał, że nie wie, co z tym zrobić, jak rozwiązać trudności. Po zapoznaniu się ze sprawą Ksiądz Kardynał odpowiedział, że popiera tę petycję i żeby w rozmowach z władzami państwowymi powoływać się na jego wolę.
Nazajutrz po śmierci Prymasa Tysiąclecia, 29 maja 1981 roku, abp Dąbrowski przyjmował kondolencje od przedstawicieli rządu i ustalał miejsce żałobnych uroczystości.
Przy tej okazji powiedział ministrowi-kierownikowi Urzędu ds. Wyznań Jerzemu Kuberskiemu, w obecności jego szefa Kazimierza Barcikowskiego, sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i współprzewodniczącego Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu, że ostatnią wolą zmarłego Prymasa było, aby wznowiono wydawanie „Rycerza Niepokalanej”. Poprosił, by uszanowano tę wolę. Sekretarz Barcikowski zwrócił się do ministra Kuberskiego, aby zbadał możliwości i wniosek Niepokalanowa i aby załatwiono go pozytywnie.
W rezultacie „Rycerz” zaczął ukazywać się od października 1981 roku. Warto dodać, że było to w tym czasie, gdy wiele innych czasopism katolickich pojawiło się już na rynku wydawniczym, zaś miesięcznik niepokalanowski wciąż nie otrzymywał od władz komunistycznych pozwolenia na publikację.
O tych faktach abp Dąbrowski opowiedział franciszkanom z Niepokalanowa – ale nie tylko – wkrótce po śmierci Prymasa; po­-twierdził to również w liście z 17 stycznia 1992 roku, który jest przechowywany w archiwum niepokalanowskim. Zwięzłe wzmianki na ten temat można znaleźć w różnych relacjach prasowych z tamtego okresu. O tym wszystkim osobiście usłyszałem od samego Księdza Arcybiskupa. Wstępne informacje podał w pisemnym wywiadzie, którego mi udzielił 26 maja 1995 roku i który został zamieszczony w książce Polscy biskupi o św. Maksymilianie (Niepokalanów 1995, s. 364). Inne szczegóły, przytoczone powyżej, dodał kilka dni później, 31 maja 1995 roku, gdy w rozmowie telefonicznej zapytałem go, by wyjaśnił, kiedy i w jakich okolicznościach Kardynał Wyszyński wyraził swoją „ostatnią wolę”. Pamiętam, że pierwsze słowa jego odpowiedzi brzmiały: „Tak powiedział Ksiądz Prymas”. Na koniec poprosił, by o tym napisać. Czynię to teraz, gdy widzimy Prymasa Tysiąclecia w chwale ołtarzy.
Stefan Kardynał Wyszyński osobiście poznał założyciela „Rycerza Niepokalanej”, Ojca Maksymiliana Kolbego. Wyjawił to jego bezpośredni następca na stolicy prymasowskiej, a wcześniej jego wieloletni sekretarz, kard. Józef Glemp. Gdy przed laty przeprowadzałem z nim wywiad, poprosiłem, aby przybliżył zainteresowania Kardynała Wyszyńskiego postacią św. Ojca Maksymiliana i podzielił się czymś, co bezpośrednio słyszał od niego samego. Wyznał wówczas: „Kardynał Wyszyński zetknął się z Ojcem Maksymilianem, choć nie umiem dokładnie powiedzieć, w jakich okolicznościach… Wiem, że znał Ojca Kolbego, ale o wzajemnych kontaktach personalnych trudno mi opowiedzieć. Na pewno była u nich zbieżność postawy duchowej… Zresztą często odwiedzał Niepokalanów i niewątpliwie Ojciec Maksymilian zajmował pośród tych, których on wydobywał i ukazywał jako świetlane wzory, bardzo ważną pozycję” (Zaufał Bogu przez Maryję, „Rycerz Niepokalanej dla Polonii”, nr 8/2001, ss. 324-328).
Najmniej spodziewałem się takiej odpo­wiedzi! To bardzo ważne słowa, bo pozwalają dobrze zrozumieć to wszystko, co Prymas powiedział i napisał o św. Ojcu Maksymilianie
i Jego dziełach. A mówił i pisał o Nim w tak ciepły sposób, jakby miał przed oczami i widział przed sobą Jego „wspaniałą” postać. Oto jedna z jego licznych, a przy tym zastanawiających i dających dużo do myślenia, wypowiedzi: „Kto choć raz oglądał Niepokalanów przed wojną i widział ubogie baraki, przypominające późniejszy obóz oświęcimski,
tego uderzyło, że jest to absolutne królestwo Niepokalanej Matki pięknej miłości. Wszędzie skromny obrazek, medalik, posąg czy figurka: na cokołach kamiennych, na bijących żarem sercach, w halach, maszynach, na stolikach redaktorów i pracowników drukarskich – absolutnie wszędzie i zawsze! Każde usta powtarzały Jej Imię, z takim zapałem
i uporczywością, że aż denerwowało to roztropnych, rozważnych i trzeźwych synów tego świata… Można było nie rozumieć Ojca Maksymiliana, nie zgodzić się z Nim, ale nie sposób było o Nim nie myśleć. Intrygował swoją postawą; niekiedy denerwował, złościł, ale zastanawiał” (1971).
Kardynał Wyszyński był znakomitym interpretatorem całego życia, działalności i śmierci męczeńskiej Ojca Maksymiliana Kolbego! W tym miejscu można postawić pytanie: „Czyż nie był Jego pierwszym interpretatorem, tym, który jako jeden z pierwszych – spoza grona franciszkanów – dostrzegł Jego wielkość i świętość w wielu różnych wymiarach?”. Miejmy nadzieję, że historycy i biografowie tych dwóch współczesnych sobie postaci odkryją więcej szczegółów na tak niezmiernie interesujący temat.
W swoim nauczaniu pasterskim Prymas Tysiąclecia wypowiedział wiele pięknych, wzniosłych, wzruszających, chwytających za serce słów o „Rycerzu Niepokalanej”. Wszystkie zawierają niezwykłą głębię myśli i są nader wymowne. Trudno je tu przytoczyć w całości i dokonać jakiejś syntetycznej analizy. Niemniej jednak chciałbym zwrócić uwagę tylko na jeden wątek, który zdaje się być najistotniejszy i chyba mówiący niemal wszystko: „Rycerz Niepokalanej”, wydawany pod duchowym kierunkiem Ojca Maksymiliana Kolbego, upowszechniając kult Maryi i głosząc prawdę Bożą, spełniał prorocze posłannictwo!
Przemyślał to zaraz po objęciu stolicy prymasowskiej, gdy został następcą kard. Augusta Hlonda. Mówił do wspólnoty zakonnej w Niepokalanowie: „Uważałem, że po śmierci kard. Hlonda, który powiedział, umierając, że zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Matki Najświętszej, trzeba szukać tych, którzy przygotowywaliby przyszłe zwycięstwo Matki Najświętszej. Nie wiedziałem, że obejmę po Kardynale Prymasie jego niewypełnione zadania. Ale skoro musiałem je przyjąć, od razu zacząłem szukać tych, którzy dotychczas pracowali po linii tej proroczej wizji przedśmiertnej kard. Hlonda. To był właśnie Ojciec Maksymilian Kolbe ze swoim dziełem «Rycerza Niepokalanej»” (1972).
Był przekonany, że dzięki swojej wytrwałej pracy publicystycznej „najpokorniejszy franciszkanin doby współczesnej”, który „żył i działał we właściwym czasie”, który „przez lata drążył społeczeństwo polskie” i „uporczywie wpajał w sumienie narodu, w opinię publiczną katolików w Polsce, ideę osobistego oddania się Matce Najświętszej”, dokonał najwięcej! „Czyż to nie On, bodaj pierwszy, przez swojego «Rycerza Niepokalanej» przygotowywał Polskę do tysiąclecia chrześcijaństwa?… Przez Milicję Niepokalanej, przez «Rycerza Niepokalanej», przez apostolstwo prasy, przez swą prostą, pełną żywej wiary pobożność maryjną Ojciec Kolbe przygotowywał społeczeństwo polskie do zrozumienia pozycji i zadania Matki Najświętszej w Polsce, na progu nowego tysiąclecia” (1962).