Człowiek żyje na świecie, aby Pana Boga znał – brzmi pierwsza odpowiedź katechizmu. Poznanie Boga to wielkie zadanie i wielki zaszczyt dla ludzkiego rozumu. To słabe i nikłe światełko, jakie zapalił Stwórca w naszej duszy, a które przy pomocy włókien nerwowych, skłębionych w małej czaszce, działa, ma poznawać wszechpotężnego Boga – Ducha. Oczywiście, że bezpośrednio nie może człowiek wniknąć w nieskończony majestat Najwyższego, ale po śladach Jego twórczej ręki rozrzuconych w doczesności ma się wznieść ku Niemu, rozpoznać Go, podziwiać Jego mądrość, potęgę i dobroć.
A tych śladów Bożej wszechmocy wszędzie tak dużo, mówi nam o Nim wieczorem jasny firmament nieba, gdzie gwiazd tysiące migocące, mówi nam spiętrzone falami morze, mówią nam niebotyczne góry, swymi wierzchołkami sięgające nieba, mówi nam kropelka wody, kwiatuszek mały i nawet drobny robaczek, mówi nam listek drzewa i powiew wiatru, cisza majowego zmroku
i grzmot pioruna, mówi nam każdy nerw, każde włókienko naszego organizmu. Prawdziwie, patrząc na to, chce się zawołać jak słynny astronom Kepler: „Zaiste, wielki jest Pan i wielka moc Jego!”.
Chwalcie Go, słońce, niebo, gwiazdy, ziemio! Chwal Go, duszo moja, jak długo ci to będzie dozwolone!
Pewna młoda uczennica pod wpływem złych książek zaczęła tracić wiarę. Doszło do tego, że nawet w istnienie Boga zwątpiła.
Dostrzegła to troskliwa o duszę nauczycielka.
I wszelkimi sposobami wpływała na uczennicę, by rozniecić stłumioną wiarę. Modli się więc, napomina, ale wszystko daremne. Nagle zabłysnęła jej szczęśliwa myśl. Proponuje dziewczynie przechadzkę poza miasto. Ta niechętnie się zgadza, sądząc, że znów usłyszy namowy, kaznodziejskie słowa o średniowiecznych przesądach religijnych. Tym razem spotyka ją zawód. Nauczycielka nic nie mówi o religii. Zaprowadziła ją tylko na wzgórza, gdzie w złotych promieniach zachodzącego słońca kąpały się szczyty, a miasto chowało w kotlinach. Na ten uroczy widok wyrwało się westchnienie z piersi dziewczyny: „O, jakie to cudne!”. „A jakże piękny
i potężny musi być Ten, który to wszystko stworzył! Czy teraz wierzysz?” „Tak. Wierzę” – rzekła ze łzami w oczach dziewczyna i zaraz padła na kolana, i długo, długo klęczała, adorując Boga Stworzyciela.